search
REKLAMA
Analizy filmowe

SPEED: NIEBEZPIECZNA PRĘDKOŚĆ. Jak powstawał słynny film z Keanu Reevesem – wyjątkowe opracowanie!

Adrian Szczypiński

10 czerwca 2019

REKLAMA

EFEKTY SPECJALNE

Kino posiłkowało się efektami wizualnymi od początku jego istnienia. Optyczne a potem cyfrowe modyfikacje obrazu, były i są udziałem niemal wszystkich gatunków filmowych. Udział efektów jedynie w horrorach i filmach SF, już dawno stracił rację bytu. Dożyliśmy czasów, w których nawet kameralne komedie romantyczne potrzebują efektownego dopieszczenia. Z tego powodu efekty wizualne coraz częściej muszą imitować rzeczywistość, zamiast obrać sobie za cel kreację ekranowych niemożliwości.

W arcydziele kina akcji, jakim niewątpliwie jest Speed, wbrew pozorom i jednocześnie całkowicie zgodnie ze współczesną technologią powstawania dzieła filmowego, zastosowanie wizualnych efektów specjalnych okazało się nieodzowne. Jego przekraczająca ówczesne, konwencjonalne podejście do kina akcji realizacja, w której każda niemal scena jest osobnym spektaklem, wymusiła na realizatorach użycie cyfrowych technik poprawiania i manipulowania rzeczywistością.

Ze względów budżetowych, realizacją efektów do Speeda zajęło się kilka mniej znanych (i utytułowanych) firm. Wyjątkiem była Sony Pictures Imageworks, odpowiedzialna za cyfrowe efekty wizualne. Video Image i VIFX także zrealizowało część efektów cyfrowych w scenie skoku autobusu. Praxis Film Works usunęło linki, na których w kilku scenach wisieli aktorzy i kaskaderzy. Dużo pracy przy filmie miały firmy, zajmujące się miniaturowymi modelami. Grant McCune Design skonstruowało miniatury szybu windowego, zaś Sessums Engineering odpowiadało za miniaturowe dekoracje metra.

Wymyślony przez Jana de Bonta, bardzo oryginalny początek Speeda – zjazd kamery wzdłuż szybu windy – jest także pierwszym efektowym ujęciem filmu. Wykorzystano do niego 10-metrową, ustawioną poziomo miniaturę szybu, który był wierną kopią rzeczywistej, 4-piętrowej dekoracji. Ten efektowny prolog nakręcono kamerą sterowaną przez motion control, bardzo wolno przemieszczającą się wzdłuż miniatury. W filmie ujęcie to jest przyspieszone. Pojawiające się i znikające za stalowymi sztabami napisy początkowe są efektem cyfrowym.

Widok Jacka Travena na dachu jadącej w górę windy, to połączenie zdjęć aktorskich i miniaturowych. Keanu Reeves został nakręcony na niebieskim tle kamerą VistaVision, a w postprodukcji tło zastąpiono miniaturową dekoracją szybu.

Widok opadającej w dół windy, tuż po wyciągnięciu z niej ostatniej, spanikowanej pasażerki, to z kolei łączenie tradycyjnych technik z efektami cyfrowymi. Szyb z windą to miniatury, natomiast lina z małym dźwigiem na końcu, to obiekty 3D, wkopiowane cyfrowo w obraz.

Najdroższym efektem wizualnym w filmie (200 tys. $), była dziura w autostradzie, nałożona na długie, śmigłowcowe ujęcie. Jego trudność polegała na precyzyjnym nałożeniu cyfrowej nakładki na skomplikowany i celowo niestabilny ruch kamery. Aby efektowi przydać naturalności, w miejsce dziury dodatkowo wkopiowano lecące ptaki. Nie wymazano jednak cienia, rzucanego na ziemię przez estakadę.

Drugim efektem wizualnym w scenie skoku był widok urwanej estakady z punktu widzenia zbliżającego się autobusu. Wyjściowe ujęcie nakręcono na “normalnej” autostradzie, zaś dziura była elementem cyfrowym, wkopiowanym w obraz klatka po klatce.

Oba widowiskowe ujęcia skoku i lądowania, zrealizowano bardzo podobną techniką. Na oryginalne, nakręcone w VistaVision ujęcie skoku (duża klatka w formacie 4:3), cyfrowo nałożono obraz, przedstawiający to, co teoretycznie powinno być widać w miejscu niedokończonej autostrady. Niewielki, pionowy ruch kamery w tym ujęciu uzyskano sztucznie w komputerze, dokonując dynamicznego kadrowania formatu 2,35:1, na dużej klatce 4:3 (metoda podobna, jak przy pracy z formatem Super 35).

Na ujęcie lądowania komputerowo nałożono krawędź wiaduktu, oraz dalsze tło. Dla pełnej wiarygodności, cyfrowo “złamano” cień autobusu na jezdni, dopasowując go do nieistniejącej krawędzi wiaduktu. Dodatkowo w obraz wkomponowano kurz i małe kamienie. W tym ujęciu również cyfrowo dokonano pozornego ruchu kamery.

Wszystkie ujęcia na dachu pędzącego pociągu, wykonano w studio, na nieruchomym kawałku dekoracji, udającym dach. Cała reszta tunelu była obrazem miniaturowych dekoracji, wyświetlonym jako tylna projekcja. Dzięki tej technice, także dekoracja wnętrza wagonu wyglądała jak prawdziwy pociąg w prawdziwym tunelu.

Moment, w którym Howard Payne stracił głowę, został nakręcony oczywiście przy pomocy naturalnej wielkości manekina, z atrapą głowy Dennisa Hoppera.

Podziemna kulminacja, z pociągiem rozbijającym się wśród budowanej stacji metra, zrealizowano w trzech miejscach. Wnętrze pociągu to studyjna dekoracja; robotników, uciekających przed pociągiem, nakręcono w rzeczywistym miejscu budowy kolejnej stacji metra w L.A., natomiast wszystkie ujęcia z pociągiem z zewnątrz, oraz cała końcowa, podziemna kraksa, to już dzieło firmy Sessums Engineering, specjalizuącej się w miniaturowych dekoracjach.

Miniatury wybudowano w skali 1/8. Aby ruch wewnątrz nich był pełni wiarygodny, większość ujęć nakręcono z prędkością taśmy 68 klatek na sekundę (przyspieszaną momentami do aż 240 kl/s). Sztuczka optyczna polegała na tym, że odtworzenie obrazu ze standardową prędkością 24 kl/s powodowało, że ruch modeli nabierał wyglądu, charakterystycznego dla pełnowymiarowych obiektów.

Sam model wagonu ważył 70 kg i był wykonany z aluminium. Wyposażono go w dwa małe silniki, które nadały mu prędkość 25 km/h. W kilku pierwszych ujęciach wjazdu pociągu na budowaną stację, wykonano połączenie żywych zdjęć z miniaturowym modelem pociągu.

Naziemny finał filmu, z pociągiem wyjeżdżającym na powierzchnię Bulwaru Hollywood, zawiera w sobie tylko jeden efekt wizualny. To daleki plan budowy stacji metra, z ciągnącą się w głąb, rozgrzebaną ulicą. Obraz ten, wkomponowano cyfrowo w rzeczywisty kadr w postprodukcji.

Podsumowując, efektów wizualnych było w filmie niewiele i na dodatek były one dla niewprawnego oka całkowicie niezauważalne. To jednak jest największą pochwałą dla ich twórców, ponieważ wizualne efekty ze “Speeda” należą do najtrudniejszej kategorii efektów, wyglądających jak niczym nie fałszowana rzeczywistość. Nieco większy udział miały w filmie miniaturowe dekoracje szybów windowych i budowanej stacji metra. Speed, zrobiony za mniej pieniędzy, niż widać to na ekranie, był niewątpliwie jednym z najciekawszych wizualnie filmów sensacyjnych 1994 roku, choć zdecydowanie przebiły go Prawdziwe kłamstwa Jamesa Camerona, z budżetem większym niemal o 100 mln dolarów.

REKLAMA