search
REKLAMA
Artykuł

Słownik pojęć domorosłego krytyka

Grzegorz Fortuna

26 lutego 2016

REKLAMA

Na stronie niewinni-czarodzieje.pl ukazał się niedawno Słownik pojęć młodego humanisty, czyli zbiór haseł, za pomocą którego anonimowy autor zgrabnie wyśmiewał klisze myślowe stosowane przez tytułowych młodych humanistów i wskazywał na problemy znacznej części prac zaliczeniowych z tej dziedziny nauki. Ponieważ ta formuła wydaje się niezwykle nośna, spróbujmy przenieść ją na grunt krytyki filmowej.

Wszystkie ilustracje zostały zaczerpnięte ze strony Typowy Jacek – Recenzent Filmowy.

jacek2

Autorskie kino – „autor”, czyli kategoria, którą stosuje się do filmów, choć właściwie się nie powinno. Napisz, że dany film to „pełnoprawne kino autorskie” albo że reżyser XY jest już „autorem w pełnym tego słowa znaczeniu”. Dzięki temu zgrabnie pomijasz efekty pracy scenarzysty, montażysty, operatora, kompozytora, producenta, charakteryzatora, speca od efektów specjalnych, aktorów, dźwiękowców, scenografów i wszystkich tych innych maluczkich. Co za tym idzie – nie musisz też zwracać na to uwagi podczas seansu.

Banał – w recenzjach pojawia się wyjątkowo często. Aby go ukryć, posłuż się samoświadomością (zob. samoświadomość) – zamiast pisać „Quentina Tarantino można kochać lub nienawidzić”, napisz, że „jak powszechnie wiadomo, Quentina Tarantino można kochać lub nienawidzić”. Czytelnicy i tak będą cię raczej nienawidzić, ale chociaż znaków będziesz miał więcej (zob. wierszówka).

Czwarta ściana – pojęcie zaczerpnięte z teatru, które stosuje się też w kinie, mimo że tutaj tak naprawdę nikt żadnej ściany nie przełamuje, bo ściany nie ma. Mniejsza o to. Przełamanie czwartej ściany to zwrot do publiczności, czyli to, co robi Deadpool przez cały film, albo spojrzenie prosto w oczy widza, czyli to, co robi Leonardo DiCaprio w ostatnim ujęciu Zjawy (zob. spoiler).

Emocje – są w kinie najważniejsze. Powtarzaj tę formułkę w przynajmniej co czwartej recenzji. Używaj „emocji” zawsze wtedy, gdy nie masz żadnych konkretnych przemyśleń. Jeśli film ci się podobał, to „zapewnia prawdziwe emocje”, jeśli ci się nie podobał – „nie wywołuje żadnych emocji”. Jeśli nie masz zdania, ale wyguglałeś, że opinie są podzielone, to znaczy, że „wywołuje skrajne emocje” (zob. hiperbola).

Fabuła – jest najważniejsza, bo „bez dobrego scenariusza nie zrobisz dobrego filmu”. Jeśli ci się nie podobała, napisz, że scenariusz „kuleje” albo „zawiera liczne błędy”. Ogłoś „przerost formy nad treścią”.

Gatunkowe kino – thrillery, horrory, akcyjniaki i inne takie. Wybrać jedną opcję:

1. Gardzisz kinem gatunkowym bardziej niż Krzysztof Zanussi. Uważasz, że wszystkie te filmy są takie same i nie mają nic wspólnego z „X muzą”, tym wspaniałym „wehikułem magicznym”. Dostajesz cholery na widok podsumowań roku, w których Mad Max zajmuje miejsce w pierwszej trójce. Nie zasnąłeś na żadnym filmie Beli Tarra. Uważasz, że Przemysław Wojcieszek powinien częściej wypowiadać się w mediach.
2. Już od czasów wieczornych seansów Strażnika Teksasu w podstawówce czułeś, że gatunkowość nie jest wcale zła, ale dopiero emancypacja nerdów przeprowadzona przez Tarantino i Whedona uświadomiła ci, że o popkulturze też można pisać. Pamiętasz imiona wszystkich stormtrooperów w Gwiezdnych wojnach, a mapę Śródziemia znasz lepiej niż własną dzielnicę. Biegle mówisz po klingońsku.

Gra z widzem – jeśli reżyser wymaga od widza odczytywania jakichkolwiek nawiązań lub kodów kulturowych, to zapewne prowadzi z nim „grę”. Odkryj to i napisz o tym, ale pamiętaj, że samo określenie „gra z widzem” jest już niemodne. „Gra z widzem” musi być co najmniej „postmodernistyczna” (zob. postmodernizm) lub ewentualnie „samoświadoma” (zob. samoświadomość), warto też spostrzec, do czego reżyser nawiązuje (zob. porównania filmoznawcze). „Samoświadoma, postmodernistyczna gra z widzem w duchu Quentina Tarantino” – oto materiał na lead.

PicMonkey Collage1

Hiperbola – stosuj ją, bo wszyscy to robią. Nowy film Marvela nie był „wielkim sukcesem”, był sukcesem co najmniej „gigantycznym” lub „gargantuicznym”. Dramat o Holokauście nie jest „szokujący”; jest „porażający” i „wciska w fotel”. Komedia cię nie „rozbawiła”, tylko spowodowała, że „turlałeś się pod fotelem ze śmiechu”. Używaj hiperboli do woli, bo nigdy dość hiperboli. Twoja recenzja będzie dzięki temu monstrualnie fantastyczna.

Interpretacja – jest jak opinia, która z kolei jest jak dupa. Czyli że każdy ma swoją. Jeśli nie zrozumiałeś filmu, napisz, że „wymyka się jednoznacznym interpretacjom”.

Kiedyś – niezwykła, mityczna kraina, do której warto się odnieść w recenzji. Jeżeli film jest trochę retro i ci się podobał, napisz, że „takich filmów już się nie kręci”; jeżeli ci się nie podobał, napisz, że „takich filmów nie kręci się już od co najmniej x lat!”. W obu przypadkach będzie to równie merytoryczne jak wpisy z Facebooka Magdy Gessler, ale przynajmniej masz szansę trafić do czytelników, którzy dorastali wtedy, co ty.

Literuwka – może być jedna w całym tekście, a i tak większość komentarzy będzie dotyczyła właśnie jej, bo wśród czytelników zawsze znajdzie się co najmniej dziesięciu, którzy na pojedynczą pomyłkę reagują jak na wąglik. Za pomocą strategicznie umiejscowionej literówki można odciągnąć uwagę czytelników od treści politycznych (zob. światopogląd).

Muzyka – tutaj sprawa jest prosta. Jeśli jej w ogóle nie usłyszałeś, to napisz, że jest „czysto ilustracyjna”. Jeśli zrobiła na tobie wrażenie, napisz, że „wywołuje silne emocje” (zob. emocje). Jeśli nie pasuje do filmu, to „wprowadza ironiczny kontrapunkt”.

Nostalgia – absolutna potęga, dzięki której masz szansę nabić co najmniej kilkanaście lajków więcej, bo każdy, kto ma głowie kredyt, dzieci i wrednego szefa, lubi wspominać lata, w których życiową tragedią był zepsuty magnetofon. Zacznij zdanie od „w czasach, w których największym filmowym autorytetem był właściciel wypożyczalni kaset” albo „wtedy, gdy wszystko wydawało się proste”. Nie próbuj poddawać jej żadnej refleksji, sama nostalgia przecież wystarczy, a jej użycie jest proste jak czasy, w których miarą szczęścia była jakość obrazu na wypożyczonej kasecie.

Nowa fala – początkowo była jedna, ta francuska, ale może być ich przecież więcej. Zasada jest wyjątkowo prosta: jeśli w jakimś kraju powstało na przestrzeni kilku lat parę dobrych filmów, które mają ze sobą coś wspólnego (na przykład są samoświadome, wymykają się jednoznacznym interpretacjom albo budzą skrajne emocje; najlepiej wszystko naraz), to znaczy, że mamy do czynienia z [wstawić przymiotnik od nazwy dowolnego kraju w narzędniku] nową falą. Ogłoś jakąś swoją, ale nie idź na łatwiznę. Poświęć parę dni na obejrzenie filmów łotewskich, gruzińskich lub tajskich. Ale nie próbuj z kinem greckim i rumuńskim – te nowe fale zostały już ogłoszone.

Podsumowanie – ostatni akapit twojej recenzji, który – jak uczyła pani Elwira w szóstej klasie – powinien powtarzać wnioski z całego tekstu. Nie mylić z puentą. Koniecznie rozpoczynać od „Podsumowując…”.

Porównania – im więcej ich zmieścisz, tym większą erudycją będzie się cechował Twój tekst. Dobry film akcji jest „jak przejażdżka rollercoasterem”, powrót do zawieszonej na lata franczyzy przypomina „wizytę u dawno niewidzianych kumpli”, a dramat wojenny jest jak „uderzenie obuchem w głowę”. Pamiętaj tylko, żeby stosować tego typu klisze językowe i nie kombinować za bardzo. Komedia będzie więc „czarna jak smoła”, a nie „czarna jak dym z watykańskiego komina po niewybraniu papieża”, a fabuła filmu akcji – „prosta jak budowa cepa”, a nie „prosta jak podryw na wydziale hotelarstwa”.

PicMonkey Collage2

Porównania filmoznawcze – muszą się pojawić, bo inaczej nie będziesz erudytą. W dobrym tonie jest napisać, że nowy film XY to „kubrickowska z ducha fantazja, w której David Lynch spotyka Ingmara Bergmana” albo że YX to „hardcorowy super(anty)bohater rodem z »South Parku«”. Nikt nie wie, o co chodzi, ale brzmi fajnie.

Postmodernizm – jak powszechnie wiadomo, postmodernizm został wymyślony przez Quentina Tarantino. Postmodernistyczne jest to, co jest „intertekstualne” lub „samoświadome” (zob. samoświadomość), czyli generalnie nie traktuje siebie zbyt serio i jednocześnie puszcza oko (zob. gra z widzem) do widza, żeby ten rozpoznał nawiązania (zob. porównania filmoznawcze). Postmodernistyczne jest dzisiaj w zasadzie wszystko poza filmami Krzysztofa Zanussiego.

Rozczarowanie – film, który chciałeś obejrzeć, ale po obejrzeniu byłeś zawiedziony, że obejrzałeś, jest rozczarowaniem. Prawdopodobnie chodzi o to, że „nie wywołuje żadnych emocji” (zob. emocje), „ani ziębi, ani grzeje” lub „wylatuje z głowy tuż po seansie”. Niestety nie da się do niego zastosować hiperboli (zob. hiperbola).

Samoświadomość – jeśli film jest samoświadomy, to znaczy, że wie, jaki jest, albo dobrze udaje. To bardzo wygodny fortel ze strony filmu – nie można wytknąć mu słabości, bo on przecież wie o tych słabościach, więc wcale nie jest słaby. Niezależnie od tego – jeśli masz świadomość samoświadomości filmu, świadomie uświadom to światu.

Spoiler – nie chodzi o kawał plastiku na klapie lanosa twojego kuzyna, ale o zdradzenie kluczowego fragmentu akcji filmu. Jeśli to zrobisz, masz zapewnioną tzw. gównoburzę (ang. shitstorm) w komentarzach, bo o spoilery Internet pruje się jeszcze bardziej niż o politykę (zob. światopogląd). Różnica polega tylko na tym, że w przypadku poruszenia wątków politycznych zostaniesz prawdopodobnie nazwany „lewacką kurwą”, a w wypadku spoilerowania – po prostu „kurwą”. I nikogo nie będzie obchodziło, że opisany przez ciebie zwrot akcji jest bardziej przewidywalny niż finał Pasji.

Symetria – jeśli w filmie jest dużo kadrów, które wyglądają tak, że po lewej stronie jest to samo, co po prawej, a bohater stoi w środku, to znaczy, że ten film ma symetryczne kadry. Odkryj to i napisz o tym w recenzji. (UWAGA! Nie stosować do kolejnych filmów Wesa Andersona).

Światopogląd – pułapka bez wyjścia, której należy się wystrzegać jak ognia. Przyjmijmy, że recenzujesz film o pedofilii wśród kleru. Jeśli ci się spodoba, według komentatorów będziesz „lewacką kurwą”. Jeśli ci się nie spodoba – „zacofanym katotalibem”. Jeśli jasno nie wyrazisz swojego zdania, będziesz jednym i drugim, dokładnie odwrotnie względem poglądów autora komentarza.

Target – docelowa grupa widzów. Koniecznie wpleć ten wątek do swojej recenzji. Pisząc o nowej części Szybkich i wściekłych, stwierdź, że „nie jest to może propozycja dla miłośników Kina Moralnego Niepokoju”; w tekście o Grzegorzu Królikiewiczu poinformuj, że jego dzieła „nie trafią prawdopodobnie do widzów, których interesują tylko wybuchy i strzelaniny”; recenzując film Pixara, napisz, że „raczej nie spodoba się fanom twardej pornografii”. Twój czytelniczy target będzie dzięki temu bardzo kontent.

Tarkowski – idealny materiał do porównań filmoznawczych (zob. porównania filmoznawcze). Nie widziałeś jego filmów, ale przecież nikt ich nie widział, więc jeśli film jest egzystencjalny, powolny i smutny, to zapewne w duchu Tarkowskiego.

Wierszówka – obiekt mokrych snów większości krytyków, którzy wypłatę dostają jedynie w facebookowych lajkach. Jej przewaga nad lajkami polega na tym, że można za nią kupić pizzę, dwa piwa i paczkę fajek. Potem się kończy. Ten podpunkt nie będzie miał puenty, został wymyślony tylko po to, żeby autor dobił do wyższego limitu znaków qduvqvudqmpqfnqoinfqwoun!!!2@@@dnibdqbu. No to gotowe.

Wszystkie cytaty zostały zaczerpnięte z recenzji, które można znaleźć w Internecie. Poza tymi fragmentami, które autor wymyślił na poczekaniu.

korekta: Kornelia Farynowska

REKLAMA