search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

SIR ANTHONY HOPKINS. Walijski Leonardo da Vinci

Dawid Myśliwiec

31 grudnia 2017

REKLAMA

Dziesiąta muza na początku nie była mu jednak całkowicie przychylna. Owszem, za rolę w Lwie w zimie zdobył swoją pierwszą nominację do nagrody BAFTA, a za rolę w Magii (1978) Richarda Attenborough (który nazwał sir Anthony’ego najlepszym aktorem jego pokolenia) był nominowany do tego samego lauru oraz Złotego Globu, ale lata 70. i 80. spędził głównie na powiększaniu dorobku, nie zaś na istotnym poprawianiu jego jakości. Nie obyło się oczywiście od istotnych projektów, takich jak O jeden most za daleko (1977), kolejny wspólny film sir Anthony’ego i Richarda Attenborough, a jednym z najważniejszych dzieł tamtego okresu okazał się Człowiek słoń (1980) Davida Lyncha, zrealizowany za zaledwie 5 milionów dolarów dramat, w którym Hopkins zagrał uczonego opiekującego się wyjątkowo zdeformowanym podopiecznym. Choć nie zyskał wyróżnień za swoją rolę, film Lyncha stanowi jeden z ważniejszych punktów w dorobku sir Anthony’ego. Rok później wcielił się w Adolfa Hitlera w Bunkrze George’a Schaefera, przedstawiającym ostatnie tygodnie z życia Führera w podziemnym berlińskim bunkrze. Zapytany po latach o to, czy nie obawiał się roli przywódcy III Rzeszy, Hopkins odparł: „Dziś jesteś Hitlerem, jutro Hamletem, a pojutrze robotnikiem w fabryce”, podkreślając, że bzdurą jest obawianie się ról takich, jak tak w Bunkrze.

W 1984 roku Roger Donaldson nakręcił nową wersję Buntu na Bounty, gdzie sir Anthony pojawił się obok starego znajomego sir Laurence’a Oliviera i młokosa Mela Gibsona, zaś w 1987 roku Hopkins zebrał mnóstwo komplementów za rolę w 84 Charing Cross Road Davida Jonesa, kameralnym dramacie o korespondencyjnej przyjaźni właściciela londyńskiego antykwariatu i zagorzałej wielbicielki literatury (Anne Bancroft). W filmie Jonesa, podobnie jak we wspomnianej wcześniej sztuce Antoniusz i Kleopatra, Hopkinsowi partnerowała niezrównana Judi Dench. Dekada lat 80. to w większości ważne role sir Anthony’ego na małym ekranie, m.in. Dzwonnik z Notre Dame (1982) Michaela Tuchnera, gdzie Hopkins wcielił się w Quasimodo, i dramat wojenny Dziesiąty człowiek (1988) Jacka Golda. Na przełomie lat 80. i 90. sit Anthony postanowił spróbować swych sił jako reżyser i zrealizował fabularyzowany dokument o swoim krajanie, poecie Dylanie Thomasie. W późniejszych latach nakręcił jeszcze dwa filmy: Sierpień (1996), walijską adaptację Wujaszka Wani Antona Czechowa, oraz eksperymentalne Slipstream (2007), do którego Hopkins napisał także scenariusz i muzykę (w filmie wykonał ją Harry Gregson-Williams). Debiut reżyserski stanowi swoistą cezurę w karierze aktora z Port Talbot: kończy udany, choć mało spektakularny aktorsko okres, a rozpoczyna dekadę naznaczoną największymi nagrodami filmowymi.

To w latach 90. sir Anthony zdobył wszystkie cztery swoje dotychczasowe nominacje do Oscara, w tym jedną, którą zamienił na statuetkę – za ikoniczną rolę Hannibala Lectera w Milczeniu owiec (1991) Jonathana Demme’a, pierwszym i zarazem najważniejszym filmie, w jakim Hopkins zagrał w ostatniej dekadzie XX wieku. Jak się okazało, kreacja psychopatycznego mordercy-kanibala stała się symbolem całej kariery sir Anthony’ego, choć sam aktor wielokrotnie ubolewał nad tym, że inne jego role nie są równie wysoko oceniane. A w tamtym okresie grał dużo i na wysokim poziomie: w Drakuli (1992) Francisa Forda Coppoli był profesorem Van Helsingiem, w znakomitych Okruchach dnia (1993) Jamesa Ivory’ego był wiernym lokajem (druga nominacja do Oscara), zaś w Nixonie (1995) Olivera Stone’a tytułową rolą zapracował na trzecią nominację do nagrody Akademii. Rok później – ponownie u Jamesa Ivory’ego – wcielał się w legendarnego malarza w Picasso – twórca i niszczyciel, zaś w 1997 roku ponownie został postacią historyczną: u Stevena Spielberga w Amistad był Johnem Quincym Adamsem, uznanym prawnikiem, który później został szóstym prezydentem USA. Pochodząca z tego samego roku Lekcja przetrwania Lee Tamahoriego była zwiastunem odejścia sir Anthony’ego od nieco trudniejszego, dramatycznego repertuaru na rzecz lżejszych, bardziej rozrywkowych produkcji, takich jak Joe Black (1998) Martina Bresta czy Bad Company (2002) Joela Schumachera. Z przełomu mileniów pochodzą także dwie kontynuacje Milczenia owiec: Hannibal (2001) Ridleya Scotta i Czerwony smok (2002) Bretta Ratnera, ale – jak sam niejednokrotnie przyznawał – sir Anthony nie jest zadowolony z żadnego z tych projektów.

Ów zwrot w kierunku bardziej rozrywkowego kina oznaczał dla Hopkinsa wypadnięcie z grona aktorów walczących co roku o najważniejsze nagrody, ale pozwalał na nieprzerwaną pracę i popularność mimo coraz bardziej zaawansowanego wieku. Czytając wywiady z sir Anthonym, szybko rozumiemy, że aktorstwo nie jest dla niego misją – to zawód, sposób zarabiania na życie, ale też umiejętność, dzięki której syn piekarza przeszedł do historii kina, zaś w rodzinnej Walii czczony jest niemal jak król. Dystans do „misyjności” jego profesji pozwolił Hopkinsowi utrzymać się na topie, mimo ról w tak mało udanych produkcjach, jak Rytuał (2011) Mikaela Håfströma czy tegoroczne Transformers: Ostatni Rycerz Michaela Baya. Oto bowiem domena wielkich aktorów: zachować klasę nawet wtedy, gdy zewsząd otacza cię tandeta.

korekta: Kornelia Farynowska

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA