THE FALL (Upadek). Podskórne namiętności
W masowej, ukształtowanej przez popkulturę wyobraźni, seryjny morderca funkcjonuje w dużej mierze jako odrażający, aspołeczny typ, pielęgnujący swoje mroczne wizje w jakimś opuszczonym, ciemnym i śliskim miejscu; pod osłoną nocy stara się wcielić je w życie. Każdego roku w kinowym repertuarze obowiązkowo pojawiają się – cyklicznie produkowane – slashery, thrillery i wszelkiej maści filmy grozy, oparte na stereotypach oraz obracające się wokół prostych, oczywistych skojarzeń. The Fall, psychologiczny miniserial brytyjskiej stacji BBC z 2013 roku, odwraca ten skostniały schemat.
Psychopata ma tutaj przystojną twarz Jamiego Dornana, rodzinę i dobrą pracę.
W jego żyłach płynie jednak trucizna, która zatruwa mu ciało, duszę, myśli. Zaczyna przejmować kontrolę.
Alan Cubitt, pomysłodawca serialu, zainspirował się losem pułkownika Russella Williamsa, którego historią swego czasu żyła cała Kanada. Ten wielokrotnie odznaczany pilot wojskowy, goszczący na pokładzie swoich maszyn między innymi królową Elżbietę, miał specyficzne hobby – włamywał się do mieszkań młodych kobiet, by przymierzać i kraść ich bieliznę. Z czasem zaczął dopuszczać się brutalnych gwałtów, a ostatecznie mordów. Urządzając przy tym potworne sesje zdjęciowe z udziałem martwych ciał. Przez wiele lat prowadził podwójną grę, odnosząc sukcesy zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym – jego żona zarządzała, z powodzeniem, fundacją charytatywną. Jak sama przyznała, darzyła męża, niesłabnącym – aż do gorzkiego końca – uczuciem. Ot, przykład cenionego, spełnionego małżeństwa.
Cubitt pragnie w swoim dziele zgłębić, zbliżyć się do codziennych zmagań osoby prowadzącej podwójne życie (będące koszmarną schizofrenią mentalno-emocjonalną). Ukrywającej na każdym kroku własne myśli, pragnienia, uczucia. Czy jest możliwość powrotu do zwyczajnego życia, gdy przejdzie się na drugą stronę – targnie na czyjeś życie? Jak można zasypiać każdej nocy u boku seryjnego mordercy i o tym nie wiedzieć? Czy da się ukryć swoje myśli przed całym światem, wreszcie – jakie jest mroczne pochodzenie, brudna tożsamość zła w człowieku?
To główne obsesje twórców, powód powstania The Fall. Bo nie o zagadkę w „kto zabił” tu chodzi, a o inwazyjne wtargnięcie w czyjś świat, zajrzenie pod łóżko, do śmietnika, na strych – gdzieś tam tkwi celowo ukryta lub porzucona, zapomniana prawda o nas. Dlatego też tożsamość mordercy znana jest widzowi od pierwszego odcinka. To mieszkający w Belfaście Paul Spector, magister literatury angielskiej, oddany mąż oraz kochający ojciec dwójki małych dzieci, pracujący na państwowej posadzie jako psychoterapeuta. Pomaga rodzinom po stracie bliskiej osoby stanąć z powrotem na nogi, pomóc w żałobie. To ideał mężczyzny – czuły w domu, empatyczny w pracy, na dodatek wysportowany i piekielnie przystojny. Grający go Jamie Dornan (obecnie znany masowemu odbiorcy dzięki roli Christiana Greya), oprócz zaoferowania swojego ciała, znanego z kampanii reklamowych między innymi Hugo Bossa, Giorgio Armaniego czy Dolce&Gabbana, potrafił wszyć w niego osobliwy charakter, wyrachowanie i zimną przebiegłość. Nadał trudnej do oddania spójności, psychologicznego rysu. Widz jest skłonny uwierzyć zarówno w jego jasną, jak i mroczną stronę życia, gdy wkrada się do mieszkań kobiet, morduje je brutalnie, dusząc przez wiele godzin, następnie pozuje, robiąc w trakcie całego rytuału zdjęcia. Sfotografowane akty przegląda w trakcie rozmów z płaczącymi klientami w pracy, tuż po położeniu córeczki spać, lub kiedy wtulona żona pogrąży się we śnie.
Ofiary wybiera według specjalnego klucza – są to brunetki w okolicach trzydziestki, silne, niezależne, spełnione zawodowo (adwokatki, architektki itp). Kobiety sukcesu sprowadza tym samym do poziomu erotycznych obiektów fascynacji. Gdy zamordowana zostaje synowa szefa policji, w mieście pojawia się ściągnięta z Londynu inspektor Stella Gibson (zjawiskowo piękna, przeżywająca drugą młodość Gillian Anderson). Chłodna, zimna profesjonalistka zaczyna prowadzić szaloną pogoń za mordercą, w drugim sezonie serialu płynnie przekształcającą się w specyficzną, hipnotyzującą grę. Nie zaskoczy nikogo fakt, że Stella w końcu zidentyfikuje Spectora, ale czym stanie się ich relacja, w jakim kierunku się rozwinie – z pewnością.
W tle, na drugim planie przygnębiającego klimatu Irlandii Północnej, The Fall silnie rezonuje inteligentnym mariażem strachu przed postępującym kryzysem męskości, z feministycznym sygnałem, o wyraźnie zmieniającym się układzie sił. Aby to zrozumieć, należy spojrzeć na nieodległą historię Belfastu, gdzie niespełna kilkadziesiąt lat temu zamknięto ostatni zakład pracy dla kobiet, które funkcjonowały na terenie całej Irlandii od połowy XIX wieku. W nieludzkich warunkach zmuszano tam do pracy dziewczyny podejrzane o rozwiązłość obyczajową – dopuszczające się zdrad, uprawiające przygodny seks, mające nieślubne dzieci etc. Spector, współcześnie mordujący kobiety sukcesu, świadome swojej kobiecości i chętnie nią manipulujące, jest wytworem dawnych sił, krwi spulchniającej glebę przez dekady. W tym kontekście psychopatyczny morderca może być odczytywany jako produkt uboczny, podświadomie stworzony przez zdegenerowane środowisko, mające zakorzenioną w genach nienawiść do płci pięknej. Tej części kobiet, najsilniej pragnącej pełnej autonomii; dalekiej od podporządkowania, walczącej o to, by nie zostać wdrukowanym w świat, gdzie normy społeczno-kulturowe pisane są przez mężczyzn.
Gdyby Stella urodziła się stulecie wcześniej, byłaby pierwszą kobietą umieszczoną w takim zakładzie. Z pewnością nie mogłaby pełnić swojej funkcji zawodowej w zmaskulinizowanym świecie, co w XXI wieku robi zdecydowanie od mężczyzn efektywniej, sprytniej, inteligentniej. Jest nowoczesna, postępowa, wyjątkowa – sama decyduje o sobie, co oczywiście przekłada się u niej na brak męża i dzieci. Bez mrugnięcia okiem potrafi zaprosić mężczyznę do swojego pokoju hotelowego, by wejść w krótką relację, opartą wyłącznie na seksie. Nie robi na niej żadnego wrażenia, że wysoko postawione osoby w policji jeżdżą po mieście opancerzonymi wozami; gdy słyszy wyjaśnienia „to jest Belfast”, zbywa je beznamiętnym, pustym spojrzeniem. Zna takie miejsca na wylot. Bez oznak strachu spogląda na rosnącą w lawinowym tempie liczbę zdjęć zabitych na służbie policjantów, umieszczoną na tablicy posterunkowej. Jest absolutnie jedną z najbardziej feministycznych bohaterek, jakie obecnie można ujrzeć w telewizji.
The Fall to dojrzały, świadomy siebie thriller psychologiczny, świadectwo postępującego świata i zmieniających się społeczeństw. Żywy dowód na złotą erę telewizji.
Odkrywa nowe rejony i w równie nowatorski sposób je przedstawia. Być może największą wartością serialu nie jest tylko to, co dosłownie powiedziane lub pokazane, ale również rzeczy przemilczane, nadające mu wyjątkową wartość i realną głębię. Czyli to, co niedookreślone, oddane pod domysły widza, zakorzenione silnie w struktury oraz relacje rządzące krainą cieni i duchów – Belfastem. Z całym jego brutalnym, ciężkim, historycznym balastem. Zostało to wszystko szczęśliwie docenione: wskaźniki oglądalności szybowały w górę z każdym odcinkiem, a krytycy rozpływali się w zachwytach. Ciekawe są w tym kontekście losy trzeciego sezonu serialu, zamówionego przez BBC, gdyż to, co pokazano do tej pory, jawi się jako zamknięta historia. Lecz potencjał wydaje się być niewyczerpany – człowiek ma wystarczająco wiele wszytych podskórnych namiętności, a społeczeństwo demonów, z istnienia których nie do końca zdajemy sobie sprawy.
korekta: Kornelia Farynowska