search
REKLAMA
Zestawienie

Seriale, które się NIE STARZEJĄ

W ich przypadku działa głównie sentyment, bo wielu z nas miało szansę je obejrzeć w odpowiednim momencie swojego życia.

Odys Korczyński

15 stycznia 2025

REKLAMA

W ich przypadku działa głównie sentyment, bo wielu z nas miało szansę je obejrzeć w odpowiednim momencie swojego życia. Mam tu na myśli głównie okres dzieciństwa i wczesnej młodości. Tak powstałe emocje trzymają się niemal do śmierci. Są jednak i czynniki bardziej obiektywne, z których powodu poniższe tytuły trwają dziesięciolecia i zapewniają rozrywkę kolejnym pokoleniom widzów. Przede wszystkim były w swoich czasach unikalne, a w obecnych czasach nie powstały ich zadowalające jakościowo wersje. W niektórych zaś przypadkach kolejne sezony ciągle powstają, wciąż zachowując jakość. Zapewne, gdy przestaną, miliony widzów ciągle będą wspominać bohaterów, z którymi się zżyli.

„M*A*S*H”, 1972–1983

Serial był naprawdę śmieszny i nikt w nim nie przejmował się jakąś poprawnością polityczną. Krytykowani byli właściwie wszyscy, co jest chyba najlepszym wyjściem, jeśli chce się zachować zdrowy rozsądek. Krytykowana była też wojna, ale nie poprzez patos, lecz jej wyśmiewanie, co dzisiaj wciąż jest metodą rzadziej w kinematografii wykorzystywaną. Nie czekam więc na remake, co mogłoby się skończyć dla legendy tytułu tragicznie.

„Futurama”, 1999–

Serial nie zestarzał się m.in. dlatego, że ma formę animacji, i to bardzo specyficznej, nieco abstrakcyjnej, korzystającej z simpsonowskiej kreski, a to wykorzystanie sentymentu do o wiele bardziej znanego wzorca. Celne wykorzystanie. Poza tym Futurama jest wciąż serialem aktualnym. Łączy więc sentyment z nowoczesną odpowiedzią na to, co dzieje się w kulturze oraz technice, stąd będzie jeszcze wiele lat popularna.

„Doktor Who” 1963–

Siła tradycji jest wszechpotężna. Doktor Who jest rekordzistą, a poza tym serialowym eksponatem muzealnym. Odbiły się w nim całe epoki science fiction, ale i szerzej pojętej kultury oraz zmian społecznych. Ciągle się odbijają, o czym pisałem w swoich recenzjach najnowszego sezonu. Wszystkim miłośnikom tytułu polecałbym więc cofnięcie się w czasie przynajmniej o te 30 lat, żeby przekonali się, jak wyglądał wtedy świat telewizyjnego SF.

„Teoria wielkiego podrywu”, 2007–2019

Swego czasu wiele tysięcy znaków poświęciłem temu serialowi, gdyż jest on jednym z najlepszych sitcomów w historii gatunku. I będzie jeszcze długo aktualny ze względu na bardzo otwarty sposób prezentacji bohaterów oraz ich problemów. Wielu młodych ludzi będzie mogło się z nimi utożsamiać, nawet za 20 lat. Akurat ta ich rzeczywistość tak szybko się nie zmieni, a to ze względu na młodość w XXI wieku oraz duży przedział czasowy, w którym był realizowany tytuł.

„ALF”, 1986–1990

Ileż by ten serial stracił, gdyby Alfa zagrała kukiełka, albo – co gorsza – zostałby zrobiony w CGI. Cała osobowość kosmity bazowała przecież na talencie dwóch aktorów – przebranego w kostium Mihalya Meszarosa oraz głosie Paula Fusco. Niebagatelne znaczenie miał również moment, w którym serial miał premierę. Była 2. połowa lat 80., tak więc popularność science fiction rosła, kosmitów również, a jednocześnie gdzieś na horyzoncie komedia SF zaczynała swój zmierzch. Alf przedłużył jej życie w rzadkiej formie telewizyjnej, która wzruszała mnie jako dziecko, doskonale przy tym bawiąc, i tak jest do dzisiaj.

„Niebezpieczna zatoka”, 1984–1990

To były niedzielne przedpołudnia, kiedy nadawany był ten serial. Miał bardzo silne ekologiczne przesłanie, ale przy tym ta „zielona” tematyka była podana tak pozytywnie, mądrze, bez kompulsywnego przyklejania się do asfaltu na drogach publicznych. Może wtedy jeszcze nie trzeba było stosować tak drastycznych środków, niemniej serial przyczynił się właśnie taką sensacyjno-komediowo-obyczajową formą do wzrostu mojej świadomości ekologicznej i przyrodniczej.

„Hotel Zacisze”, 1975–1979

John Cleese to jeden z tych artystów, których się albo uwielbia, albo nienawidzi. W dzisiejszych czasach jednak o dziwo coraz więcej ludzi ma do niego pretensje ze względu na żart. I prawa i lewa strona ciężko zaczęła ostatnimi czasy znosić krytykę. Lewa zapewne nauczyła się tego od wyjątkowo delikatnej prawej, a Cleese zawsze uważał, że śmiać się powinniśmy ze wszystkiego. Hotel Zacisze stara się więc wyśmiać wszystkich, a dla fanów nietuzinkowego humoru będzie zawsze klasykiem gatunku.

„Alternatywy 4”, 1983–1986

Zaskoczyło mnie to, chociaż powinienem się tego spodziewać w którymś momencie XXI wieku. Alternatywy 4 zaczynają być serialem niezrozumiałym przez młodsze pokolenia. Nie znają tamtych czasów, nie trafiają do nich stworzone przez Bareję metafory oraz symbolika. Serial jednak wciąż się tak bardzo nie zestarzał, gdyż wciąż żyją całe rzesze jego miłośników, którym jednak udało się przekazać miłość do produkcji swoim dzieciom, lecz niestety te mają już problem z wystarczająco przekonującym przekazaniem sensu serialu swoim młodym. To w pewnym sensie naturalny proces. Alternatywy 4 i tak były na topie polskich produkcji, jeśli chodzi o sławę, która trwa tak wiele lat.

„Kariera Nikodema Dyzmy”, 1980

Jakże to aktualny serial współcześnie, kiedy popatrzymy sobie jakieś 8 lat wstecz na rządzący Polską establishment? Można było zarabiać miliony, właściwie nic nie robiąc, ale mając znajomości, no i kupiony dyplom pewnej szacownej polskiej uczelni. Nasz świat jest pełen takich Nikodemów, lecz w samym filmie niestety brakuje aktorów pokroju Romana Wilhelmi.

„Lalka”, 1977

Nie świadczy to chyba dobrze o naszym przemyśle filmowym zajmującym się produkcją seriali, a dokładnie tytułów kostiumowych, ale faktem jest, że Lalka z 1977 roku pozostaje wciąż jedną z najlepszych rodzimych produkcji w tym gatunku. Wspaniała scenografia, dobrze zagrane postaci, pełna artyzmu adaptacja tekstu Prusa, a także kawałek naszej polskiej historii, którą możemy dzisiaj analizować pod kątem tego, co dzieje się w Europie, to największe wartości produkcji. Będzie jeszcze ona wiele lat młoda, nawet jeśli powstanie nowa adaptacja Lalki.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA