search
REKLAMA
Seriale TV

SCHITT’S CREEK. Jeden z największych sukcesów kanadyjskiej telewizji w historii

„Schitt’s Creek” to międzynarodowy sukces kanadyjskiej telewizji.

Tekst gościnny

16 listopada 2024

REKLAMA

Schitt’s Creek to kanadyjski sitcom produkowany w latach 2015–2020 i wielki, międzynarodowy sukces tamtejszej telewizji. Trwająca osiemdziesiąt odcinków historia ogromnie bogatej rodziny Rose, która bankrutuje z dnia na dzień i jest zmuszona zamieszkać w motelu w tytułowym malutkim, prowincjonalnym miasteczku, zgarnęła szereg branżowych nagród tak dla produkcji, jak i dla grających w nim aktorów i aktorek – w tym dwie kanadyjskie nagrody telewizyjne ACTRA, osiemnaście Canadian Screen Awards, siedem statuetek Emmy, po dwie Screen Actors Guild Awards czy GLAAD media Award.

Historią otwierającą serial jest niespodziewane bankructwo rodziny Rose, potentatów medialnych, którzy w wyniku malwersacji finansowych swojego doradcy z dnia na dzień tracą wszystkie pieniądze i apanaże i są zmuszeni przeprowadzić się do tytułowego Schitt’s Creek – prowincjonalnego miasteczka gdzieś w Ontario, które kiedyś, trochę jako kaprys, trochę jako żart, Johnny, nestor rodu, kupił dla swojego syna Davida. Z wielkiej, luksusowej willi rodzina przeprowadza się do dwóch pokojów w podrzędnym motelu, a ze wszystkich dóbr, które posiadali, zostało im to, co zdołali spakować do walizek, zanim nie zajęła tego firma windykacyjna. Źródłem humoru jest tu przede wszystkim nieprzystosowanie jeszcze do niedawna bajońsko bogatych ludzi do zwykłego życia, pracy zawodowej, a także do mentalności prostolinijnych, ale, jak się okazuje, pomocnych i sympatycznych mieszkańców Schitt’s Creek.

Serial jest na wskroś kanadyjski. Produkcją zajęły się firma Dana Levy’ego Not a Real Company Productions oraz Canadian Broadcasting Corporation, całość była kręcona w Toronto i okolicach, a poza Chrisem Elliottem, Amerykaninem grającym burmistrza Schitt’s Creek, cała obsada to kanadyjscy aktorzy i aktorki. Pomysłodawcą serialu jest Dan Levy, urodzony w Toronto prezenter telewizyjny, producent, aktor i scenarzysta, którego ojcem jest legendarny kanadyjski komik Eugene Levy. Eugene zaprosił do współpracy swoją dobrą koleżankę z czasów pracy w torontońskim oddziale komediowo-kabaretowej teatralnej trupy Second City Catherine O’Harę. Wcielili się w Johnny’ego i Moirę Rose, rodziców Davida (Dan Levy) i Alexis (Annie Murphy).

Serial liczy osiemdziesiąt odcinków, które składają się na sześć sezonów. Jest tu dużo absurdalnego humoru, a postacie są bardzo wyraziste i świetne zagrane. W moim odczuciu absolutne mistrzostwo świata osiąga tu Catherine O’Hara, której Moira nie tyle jest zagraną rolą, ile wręcz stworzoną od zera aktorską kreacją – wszystko, od pretensjonalnego akcentu, po multum jej peruk (z racji braku miejsca w małym motelowym mieszkaniu wiszących na ścianach pokoju motelowego niczym skalpy) stanowi absolutnie perfekcyjną mieszankę, która tchnęła życie w – z początku próżną, ale później coraz bardziej dającą się lubić – Moirę. Zupełnie zatem nie dziwi, że O’Hara otrzymała za tę rolę kilogramy nagród i wyróżnień z nagrodą Emmy oraz Złotym Globem na czele.

Inną charakterystyczną postacią jest David Rose, również doskonale, bardzo ekspresyjnie zagrany przez Dana Levy’ego, którego można polubić wręcz z marszu. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się nieco dziwny i – jak cała jego rodzina – zupełnie niedostosowany do realiów tzw. normalnego życia, to – podobnie jak jego siostra Alexis – zaczyna się w końcu odnajdywać w nowych realiach i staje się wyrazistą, panseksualną i lubiącą ekstrawaganckie ciuchy częścią społecznej tkanki Schitt’s Creek.

Serial w lekki i zabawny sposób porusza szereg socjologicznie ciekawych kwestii. Sam pomysł kupienia miasta dla zabawy został zaczerpnięty z historii Kim Basinger, która faktycznie kupiła sobie pod koniec lat osiemdziesiątych miejscowość Braselton w stanie Georgia. Miejscowość w końcu zbankrutowała, a sama aktorka straciła na tej transakcji mnóstwo pieniędzy. Pojawia się zatem pytanie – czy osoba prywatna może, w ramach zachcianki, kupić sobie miasteczko? I jak już je kupi, to co wtedy? Kto jest za nie odpowiedzialny? I co z jego mieszkańcami? W Schitt’s Creek są i burmistrz, i rada miasta, aż tu nagle pojawia się właściciel, który jednak nie ma zielonego pojęcia o realiach życia, jakie panują na jego włościach, a gdyby nie skomplikowała mu się nagle sytuacja życiowa, z pewnością nigdy by tam nawet nie zajrzał. Czy powinien zatem mieć coś do powiedzenia? I, jeśli tak, to do jakiego stopnia? Czy miał jakiekolwiek pojęcie, co kupuje? Pewnie nie, w końcu sam przyznaje, że zrobił to dla żartu, a sama transakcja była kaprysem ultrabogatego jeszcze wtedy człowieka.

Schitt’s Creek porusza też m.in. kwestię ageismu dotykającego kobiety pracujące w show-businessie – uznana aktorka, która przez lata budowała swoją karierę, nie może wrócić do pracy i ratować rodzinnego budżetu, bo jest za stara, nikomu już przez to niepotrzebna, a agenci i producenci już dawno wykreślili jej numer telefonu ze swoich notesów. Jest też wątek patriarchalny – Johnny, głowa rodziny, przeżywa męki, bo czuje na karku odpowiedzialność za poprawę warunków życiowych swoich najbliższych, ale nie ma żadnego pomysłu na nowy biznes, więc udaje, że wynajmuje biuro i „chodzi do pracy”, gdy tak naprawdę nie ma pojęcia, co może zrobić, by Rose’om zaczęło się żyć lepiej. Johnny’emu wydaje się, że to jego obowiązek jako mężczyzny, by szukać rozwiązań, zupełnie zapomina, że ma przecież dwoje dorosłych dzieci, które – po niemałym kulturowym szoku – zaczynają wspomagać rodziców w drodze ku nieco lepszej, wspólnej przyszłości. Doświadczenie nagłego zubożenia sprawia, że cztery wcześniej raczej osobno żyjące osoby zaczynają się zgrywać, lepiej poznawać i coraz bardziej stają się rodziną istniejącą nie tylko w dokumentach, ale też realnie, w emocjonalnej wspólnocie.

Kanadyjska produkcja nie tylko przełamuje stereotypy patriarchalne, ale też te związane z szeroko pojętym pojęciem gender i seksualnością. Johnny chce naprawić drzwi wejściowe do motelu i uważa za naturalne, że to syn ma mu w tym pomóc, podczas gdy David bardziej przejmuje się stanem swojej fryzury i odmawia. Spotyka się to z krytyką ze strony ojca, ale gdy jego siostra chce się wymigać z pomocy w domowych obowiązkach, również powołując się na kwestię swojego stroju i wyglądu, Johnny nie widzi żadnego problemu w tym, by jej odpuścić i zupełnie się na nią za to nie gniewa.

W serialu nikt nie ma też problemu z panseksualnościa Davida, chociaż akcja produkcji dzieje się w malutkim, prowincjonalnym miasteczku, gdzie wydawałoby się, iż jego deklaracje mogłyby przynajmniej kogoś zdziwić.

„Kwestie pojawiających się w serialu związków i relacji są pełne niuansów i odnoszą się do często niejednoznacznych i skomplikowanych ram, w które wpisują się miłość oraz seksualność, a to nadal nie zdarza się w kulturze popularnej zbyt często” [1].

Schitt’s Creek to serial, który potrzebuje, aby dać mu troszkę czasu, żeby się wciągnąć. Nie bez powodu pierwszy sezon ma „tylko” 68% pozytywnych recenzji i opinii na Rotten Tomatoes, a pozostałe już po 100%. Ogląda się go świetnie i jest wiele momentów, w których można się śmiać do rozpuku. Są tu soczyste dialogi, wyraziste postaci i wiele kulturowych smaczków. Ogromna szkoda, że w Polsce ta produkcja przeszła zupełnie bez echa, bardzo brakuje jej na platformach streamingowych. Jeżeli jednak będziecie mieć okazję obejrzeć dzieło Dana Levy’ego, to serdecznie je Wam polecam. Kawał dobrej, komediowej telewizji.

[1] Victoria Kannen, tłum. autorki, Loving and Loathing on „Shitt’s Creek”: How Representations of Emotion, Identities, and Nation Matter, [w:] The Spaces and Places of Canadian Popular Culture, Canadian Scholars, Toronto 2019, s. 63

REKLAMA