Sceny z THE OFFICE, które dziś by NIE POWSTAŁY
The Office – w wersji amerykańskiej – to jeden z najbardziej kultowych sitcomów, jakie zagościły na antenie telewizji. Pełen gorzkiego humoru, ironii i ostrej satyry już w momencie emisji wydawał się momentami kontrowersyjny, a z biegiem lat poczucie to mogło się jedynie zwiększyć. Kilka miesięcy temu rozważałem, czy The Office mogłoby powstać dzisiaj, argumentując, że wbrew pozorom i kreowanej chyba przez samą ekipę otoczce niepoprawności serial wcale się aż tak nie zestarzał obyczajowo, jak twierdzą niektórzy, ani nie wykracza też tak mocno poza granice współczesnej wrażliwości. Choć podtrzymuję stanowisko, że całościowo The Office wciąż bardziej się broni niż nie, to w serialu jest jednakże kilka momentów, które dziś raczej zostałyby wykreślone ze scenariusza.
Pocałunek Michaela i Oscara
Pierwszą z takich scen, które przychodzą mi do głowy, jest pocałunek Michaela Scotta i księgowego Oscara. W pierwszym odcinku trzeciego sezonu Michael najpierw obraża homoseksualnego pracownika określeniem „pedałek” (oryg. faggy), następnie outuje go jako geja przed całym biurem, a w końcu, po okropnym seminarium na temat tolerancji, pragnie udowodnić swoją otwartość, całując Oscara wbrew woli tego drugiego. W tym odcinku wiele rzeczy nie jest na właściwym miejscu, ale sama scena wymuszonego pocałunku (de facto będącego molestowaniem i zawoalowaną formą dyskryminacji) jest jedną z najbardziej niekomfortowych w całym serialu i wierzę, że dziś zostałaby co najmniej przepisana, by zmniejszyć ofensywny ton. Choć chyba najgorsze jest to – podobnie jak w kilku innych przypadkach z tej listy – że koniec końców Michael nie ma świadomości, że robi źle, a scenarzyści rozgrzeszają go jako „dobrotliwego głuptasa”.
Andy i nastolatka
Pedofilia oraz grooming były i są tematami wysoce drażliwymi, ale w ciągu niemal piętnastu lat, które minęły od emisji trzeciego sezonu The Office, stały się zdecydowanie mniej zabawne niż wówczas (o ile w ogóle) były, za sprawą kolejnych skandali z udziałem celebrytów i fal ruchu #metoo. Dlatego podejrzewam, że wątek, w którym Andy (wówczas znajdujący się w jeszcze średnio dającej się lubić fazie irytującego aroganta) odkrywa, że jego dziewczyna chodzi jeszcze do liceum. Chociaż wyraźnie powiedziane jest, że między dwójką nie zaszło jeszcze nic nielegalnego, to sama sytuacja, w której trzydziestoparolatek chodzi na randki z nastoletnią uczennicą, nieprzyjemnie zalatuje. Sprawy nie poprawia fakt, że jest ona pozbawiona głębszej psychologii poza sugestią oszustwa ze strony dziewczyny i krótkiego epizodu zbliżającego Jima i Andy’ego – cały wątek jest obliczony w zasadzie jedynie na tani żart z podtekstem pedofilskim i nie gra roli w rozwoju żadnej z postaci.
Reakcja Michaela na molestowanie
Po krótkiej przerwie wracamy do problematycznego Michaela Scotta. Na długiej liście jego przewin poczesne miejsce zajmuje na pewno zachowanie w odcinku (znów trzeci sezon), który rozpoczyna się od informacji, że Phyllis została zaatakowana przez ekshibicjonistę na parkingu przed biurem. Reakcja Scotta jest najgorsza z możliwych – nie dość, że poniża on niezbyt szczupłą koleżankę wyśmianiem tego, że ktoś chciałby akurat jej pokazać swoje przyrodzenie, to dodatkowo molestuje Pam i Karen sugestią, że to je lepiej byłoby molestować. Następnie odgrywa żenującą scenkę z palcem przełożonym przez rozporek, a obowiązkowym „odkupieniem” zafundowanym mu przez scenariusz jest wycieczka do centrum handlowego (sic!) i zakup wszystkim kobietom z biura drogiej bielizny. Żart polega tu na (ponownym) pokazaniu odklejenia Michaela od obyczajowych standardów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że tu posuwa się za daleko i ten wątek powinien być gruntownie przepisany (przede wszystkim nieszczęsna pantomima, w której Michael udaje, że się obnaża). Zwłaszcza że mamy później wierzyć, że taka Pam uwielbia Michaela jako przyjaciela – po czymś takim trudno mi tę zażyłość kupić.
Nierozróżnialne Azjatki
Relacje Michaela z kobietami dostarczyły widzom wielu żenujących momentów, jednak żaden nie przebija chyba tego, w którym wraz z Andym Scott przyprowadził na biurowe przyjęcie dwie kelnerki z azjatyckiej knajpy. Problem w tym, że Michael, będąc Michaelem, nie potrafił zapamiętać/odróżnić swojej randki od jej koleżanki, co skłoniło go do poniżającego zaznaczenia „swojej” dziewczyny. Zwyczajowa ignorancja wkroczyła tu już na otwarcie rasistowskie tory, przez co trudno wyobrazić sobie by dziś, w dobie zwiększonej świadomości w kwestii odczuć różnych grup etnicznych, ta scena została w takiej formie nakręcona. I chyba niewielka w tym strata, bo cała sytuacja nie jest ani śmieszna, ani nie prowadzi do niczego istotnego, poza powtórzeniem kolejny raz, jak nieporadny społecznie jest Michael, który na domiar złego nie widzi własnych uprzedzeń i do samego końca nie potrafi przyznać się do błędu.
Toby i noga Pam
Powszechnie uznawany za jednej z najbardziej niekomfortowych momentów serialu moment, w którym Toby, jak gdyby nigdy nic, kładzie rękę na nodze Pam – na oczach jej chłopaka – w przeciwieństwie do innych scen o podobnej reputacji nie wydaje mi się mieć sensu w narracji serialu. Owszem, Toby podkochiwał się w Pam, ale ten wątek miał już wystarczającą puentę w scenie robienia sobie wspólnego zdjęcia. Otwarty gest molestowania, poza oczywistą problematycznością etyczną, wydaje się przede wszystkim zupełnie nie wynikać z charakteru i rozwoju postaci kadrowego – chyba że za taki uznać sukcesywne obrzydzanie widzom tej postaci tak, aby sympatyzowali bardziej z chorą niechęcią Michaela do niego. O ile jestem w stanie przeżyć sukcesywne deprecjonowanie Toby’ego towarzyszące równoczesnemu rozczulaniu się nad urokiem Michaela, to moment macania Pam uważam za krok za daleko i jako taki przeznaczam tu symbolicznie do kasacji – wszyscy na tym by zyskali.
Chiny
Na koniec wracamy do uprzedzeń Michaela Scotta, ponownie skonfrontowanego z Oscarem Martinezem. W jednym z odcinków późniejszych sezonów Michael jest zaniepokojony artykułem na temat ekspansji ekonomicznej Chin, co powoduje żywą wymianę zdań z lepiej zorientowanym politycznie Oscarem, który zarzuca szefowi ignorancję. Prowadzi to do „pojedynku”, w którym Michael siłą wyuczonych kwestii i niezachwianego w swojej ignorancji przekonania o własnej racji de facto zwycięża. Ten wątek dziś by nie przeszedł przede wszystkim dlatego, że kwestia Chin i geopolityki stała się obecnie o wiele bardziej drażliwa, m.in. w związku z zamieszaniem Chin w konflikt w Ukrainie czy ich afrykańskiej ekspansji, prowokującej również szereg lokalnych konfliktów, a także z doświadczeniem sinofobicznej, a także uwikłanej w niejasne interesy biznesowy kadencji Donalda Trumpa. Z jednej strony śmianie się z amerykańskiej niewiedzy w zakresie relacji międzynarodowych nie byłoby dziś już tak niewinne jak dekadę temu, z drugiej samo zagrożenie ze strony Chińskiej Republiki Ludowej bawiłoby widzów o wiele mniej.