search
REKLAMA
Zestawienie

Scenarzyści wrogami postaci. NAJGORSZE wątki serialu GRA O TRON

Krzysztof Nowak

17 kwietnia 2021

REKLAMA

Euron Greyjoy

W książkach Euron Greyjoy do tej pory stanowi zagadkę. Mający vibe voodoo pirata nowo koronowany król Żelaznych Wysp pomimo swojego okrucieństwa jest intrygującą personą. Nie znaczy to jednak, że twórcy serialu musieli podążyć tą samą drogą. Jako autorzy adaptacji mają bowiem prawo do zmiany zawartości oryginału, jeśli uważają, że przysłuży się to narracji. To powiedziawszy, nie mogę przestać postrzegać Eurona jako Ramsaya 2.0. Jeszcze bardziej wojowniczego, jeszcze bardziej złowrogiego, po prostu – jeszcze bardziej. Co paradoksalnie nie tylko czyni go o wiele mniej ciekawą postacią, ale i wręcz karykaturą archetypowego sadysty. Niemalże pozbawiony własnych celów bohater – jeśli za życiowy cel nie uznamy bycia aroganckim dupkiem – ostatecznie ginie równie bezbarwnie, jak żył. W bezsensownym, wszczętym bez powodu pojedynku z okaleczonym i zmęczonym Jaimem Lannisterem.

Ród Martellów

Wraz z pojawieniem się Oberyna, który właściwie z miejsca stał się jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci hitu HBO, oczekiwania wobec reszty członków rodziny Martellów były spore. I powiedzieć, że nie zostały zaspokojone, to jak nic nie powiedzieć. Największe rozczarowanie budzi bowiem fakt, że pozaekranowy konflikt Oberyna z Doranem mógłby się rozegrać na poziomie podejścia do zemsty. Wtedy dostalibyśmy porywczego Oberyna i roztropnego, działającego po cichu Dorana. Zamiast tego jednak Doran preferował brak działania. Poruszający na wózku władca okazał się więc nieciekawą, używającą mądrych słów, ale nie robiącą niczego mądrego postacią, która niedługo po przedstawieniu padła ofiarą zamachu Żmijowych Bękarcic i Ellarii – które to znowu zafiksowały się na bezpośrednim działaniu do takiego stopnia, że szybko stały się denerwujące. Tym samym trzymany przez kilka sezonów w ukryciu ród Martellów błyskawicznie wygasł, uprzednio gasząc wszelkie płomyczki nadziei na dobrze poprowadzony wątek.

Rickon Stark

Na początek uzgodnijmy jedno – Rickon od zawsze był tym najmniej ciekawym z rodzeństwa Starków. Pomijając fakt, że w momencie rozpoczęcia historii był zbyt młody, by mieć jakikolwiek wpływ na rozwój fabuły, to wkrótce później zniknął z ekranu i przyszło mu powrócić dopiero po kilku sezonach. Wciąż jednak należał do potomków bodaj najważniejszego rodu w serialu, toteż wykorzystanie go wyłącznie w celu wywarcia presji na Jonie Snow było chwytem poniżej pasa. Wszyscy ci, którzy zdążyli o nim zapomnieć przez te wszystkie lata, przypomnieli sobie tylko po to, by chwilę później zobaczyć jego tragiczną śmierć. To niemal książkowa definicja fabularnego narzędzia.

Zgadzacie się z moim zdaniem? Jeśli nie, to jakie wątki wy uważacie za najgorsze?

Krzysztof Nowak

Krzysztof Nowak

Kocha kino azjatyckie, szczególnie koreańskie, ale filmami zainteresował się dzięki amerykańskim blockbusterom i ma dla nich specjalne miejsce w swoim sercu. Wierzy, że kicz to najtrudniejsze reżyserskie narzędzie, więc ceni sobie pracę każdego, kto potrafi się nim posługiwać.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA