RENÉE ZELLWEGER. Brytyjski akcent made in Texas

Nie wszystko złoto, co się świeci
Nic, co wydarzyło się po premierze Miss Potter – może z wyjątkiem udziału Zellweger w dubbingu do udanego Filmu o pszczołach – nie mogło dawać aktorce nadziei na rychłą odmianę zawodowego losu. Ani Miłosne gierki (bodaj jeden z najsłabiej ocenianych filmów wyreżyserowanych przez George’a Clooneya), ani western Eda Harrisa Appaloosa, ani tym bardziej kiepska komedyjka Za jakie grzechy? nie mogły przynieść Renée chwały, choć trzeba przyznać, że mało która aktorka potrafi wypaść tak korzystnie w nawet najsłabszym filmie. Zellweger, mimo że występowała w produkcjach o bardzo zróżnicowanej jakości, potrafiła wydobywać ze swych postaci absolutne maksimum, dzięki czemu niemal zawsze krytycy i widzowie doceniali jej starania i kreacje, które tworzyła. Jednak mimo iż Renée rzadko musiała przełykać gorycz porażki udokumentowanej negatywną recenzją, w 2010 roku – po serii nieudanych filmowych przedsięwzięć – powzięła decyzję o przerwaniu kariery aktorskiej.
Nie próżnowała jednak w czasie, który upłynął od jej ostatniego występu do rozpoczęcia zdjęć do wchodzącej właśnie na nasze ekrany Bridget Jones 3 (jest dobrze – za kamerą znowu Sharon Maguire!). Zellweger zapisała się na kurs scenopisarski na Uniwersytecie Kalifornijskim, dzięki czemu udało jej się napisać i zrealizować pilot serialu dla stacji Lifetime.
Przerwę w pracy aktorskiej spożytkowała na wyciszenie się, spędzając sporo czasu na farmie w Connecticut i w domku na plaży. Coraz częściej angażuje się w ożywioną w ostatnich miesiącach dyskusję na temat nierównouprawnienia w Hollywood, zabierając także głos w kwestii starzenia się i branżowej obsesji na punkcie wyglądu kobiet.

To ostatnie nie może dziwić – jest pokłosiem feralnego roku 2014, kiedy to rzadko biorąca udział w publicznych wydarzeniach Renée pojawiła się na przyjęciu organizowanym przez magazyn Elle, szokując wyglądem. I nie chodziło, jak to zwykle bywa, o wyzywającą czy mało gustowną kreację, lecz o fizjonomię Zellweger – podczas imprezy wyglądała zupełnie inaczej niż dobrze znana widzom filigranowa blondynka o interesującej, obdarzonej jakby ciągle przymkniętymi oczami twarzy. W Hollywood huczało od domysłów, a serwisy plotkarskie grzmiały o nieudanej operacji plastycznej.
W mediach powstała teoria, iż znana aktorka zdecydowała się na radykalną zmianę, nie mogąc pogodzić się z oznakami upływającego czasu.
Tymczasem czterdziestopięcioletnia wówczas Renée, która od kilku lat niemal nie wypowiada się publicznie, wydała oświadczenie, w którym kategorycznie zaprzeczyła jakoby poddawała się zabiegowi. Ucieszyła się, że zmiany w jej wyglądzie są widoczne, twierdząc, że to zasługa bycia szczęśliwą. I może rzeczywiście coś w tym stwierdzeniu było, gdyż dzisiejsza Zellweger, którą po dwunastu latach przerwy znów możemy podziwiać w roli gapowatej Bridget Jones, znacznie bardziej przypomina osobę, do której uroczego uśmiechu zdążyliśmy się przyzwyczaić przez lata jej obecności na ekranie.
Renée Zellweger w Hollywood może uchodzić za wzór życiowej i zawodowej konsekwencji – najpierw stopniowo, choć przecież dość szybko, zapracowała na status gwiazdy i uznanej aktorki, by później, czując, że nie potrafi nawiązać do największych sukcesów, podjąć decyzję o zejściu ze sceny. Wybrała opcję, którą uznała za najkorzystniejszą dla siebie i dziś wraca w świetle reflektorów, w roli, którą zna być może lepiej niż samą siebie. Na ekranie często wcielająca się w przebojowe, życzliwe osoby, w rzeczywistości ceni sobie prywatność i spokój wokół własnej osoby.
Zellweger tak naprawdę już nic nie musi – ma na koncie mnóstwo najważniejszych nagród i wyróżnień, zagrała w istotnych popkulturowo filmach i udało jej się stworzyć postać, którą widzowie będą pamiętać jeszcze przez długie lata. Na hollywoodzkiej Alei Sław pozostawiła odcisk swej ręki, w pewnym momencie kariery należąc do grona najlepiej opłacanych aktorek – ewentualny sukces Bridget Jones 3 może tę sytuację przywrócić. Renée nie musi już jednak zabiegać o uznanie – zdobyła je kilkanaście lat temu, a dziś może jedynie przypomnieć użytkownikom serwisów plotkarskich, że kariera Zellweger wcale nie skończyła się na tamtym przyjęciu wydanym przez redakcję Elle.
korekta: Kornelia Farynowska