REMAKI i REBOOTY, o które NIKT nie prosił

Rebooty i remaki popularnych filmów, które zdążyły się (mniej lub bardziej) zestarzeć, to prawdziwa plaga mainstreamowego kina. Owszem, zdarzają się ciekawe powroty po latach do kultowych klasyków. Czasem zrestartowanie serii wychodzi na dobre. Ale w wielu przypadkach, najczęściej z czysto finansowych pobudek, producenci dają widzom coś, o co nikt nie prosił i co nie zbliża się do jakości oryginału, gubiąc najważniejsze elementy stanowiące o jego oryginalności. Poniżej mój osobisty wybór dziesięciu najbardziej zbędnych remake’ów i rebootów w najnowszej historii kina.
Warning: Undefined array key "strona" in /home/film/domains/film.org.pl/public_html/wp-content/themes/wp-default/single.php on line 175
Miasto aniołów
Niebo nad Berlinem Wima Wendersa w międzynarodowej dystrybucji funkcjonuje pod tytułem Wings of Desire – Skrzydła pożądania i ten fakt zdaje się sugerować, co przede wszystkim widzieli/widzą w niemieckim arcydziele hollywoodzcy decydenci. Pokłosiem tego odczytania byłoby zaś Miasto aniołów z Nicolasem Cage’em i Meg Ryan. W amerykańskim remake’u z oryginału wyjęta zostaje uduchowiona historia miłosna, a odrzucona cała reszta, stanowiąca o wyjątkowości kreacji Wendersa. Opowieść o aniele decydującym się porzucić nieśmiertelność zostaje przeniesiona z podzielonego murem, szarego i zimnego Berlina do rozgrzanego kalifornijskim słońcem Los Angeles (a jakże) i odarta z socjologicznej panoramy łączonej z poetycką zadumą i kontrkulturowym drżeniem. Zostaje więc tylko ckliwe love story opatrzone życiowymi truizmami, niemające się nijak do klasycznego oryginału.
Mumia
Przyznam, że nie byłem nigdy szczególnie wielkim fanem poświęconego starciu poszukiwaczy skarbów z pradawnym egipskim demonem dyptyku Stephena Sommersa z Brendanem Fraserem i Rachel Weisz (ani tym bardziej powstałej po przerwie w innej ekipie części trzeciej). Nie da się jednak odmówić kręconym na przełomie tysiącleci filmom przygodowym łobuzerskiego uroku, który uczynił zarówno z Mumii, jak i Mumia powraca kultowe produkcje wieczornych seansów telewizyjnych. Pomysł nowoczesnego, wysokobudżetowego remake’u, który ostatecznie trafił na ekrany w 2018 roku, od początku pachniał jednak dość podejrzanie. Nie dość, że lekkostrawną przygodówkę zamierzano przerobić na widowisko, w którym Tom Cruise ratuje świat, to jeszcze miało wystartować kinowe uniwersum (bo przecież w połowie drugiej dekady XXI wieku wszyscy musieli kopiować patent Marvela). Szkopuł w tym, że stosunkowo niewiele osób rzeczywiście chciało wielkiej sagi z tytułową Mumią w centrum, a film Alexa Kurzmana też nie był szczególnie dobry. Skończyło się więc na klapie i skasowaniu serii – i chyba nikt z tych powodów nie płakał.
Kult
Druga pozycja z Nicolasem Cage’em na tej liście to kwintesencja niepotrzebnego i fenomenalnie złego remake’u. Kult nie powinien powstać z dwóch powodów – po pierwsze, oryginał z 1973 roku nie wymagał odświeżania, do dziś bowiem zachowuje fason ze swoją surowością i niepokojącą atmosferą. Po drugie, to, co zaoferowano widzom po trzech dekadach, to kompletny filmowy bałagan, inscenizacyjny chaos i scenariuszowy festiwal głupot. A wisienką na torcie jest legendarnie już przeszarżowana kreacja głównej gwiazdy, zapewniająca nieśmiertelność filmowi Neila LaButa w subkulturze memów.
Pamięć absolutna
Chyba wszyscy pamiętają Pamięć absolutną Paula Verhoevena z 1990 roku – jeden z najciekawszych filmów akcji z Arnoldem Schwarzeneggerem w szczycie popkulturowej formy. Oparty na opowiadaniu Philipa K. Dicka film dość szybko stał się dziełem kultowym i do dziś zajmuje miejsce w historii kina jako klasyk sci-fi akcji. A skoro wiele lat po premierze ludzie wciąż coś wspominają i lubią, to wedle logiki branży należy skapitalizować tę miłość w postaci remake’u. Efektem tego toku rozumowania jest Pamięć absolutna Lena Wisemana z Colinem Farrellem zamiast Arnolda. Co mogło pójść nie tak? Pytanie oczywiście ironiczne. Remake to okropny, pozbawiony polotu i co gorsza wyposażony w kij w pewnej części metaforycznego celuloidowego ciała – w nowej wersji nie ma cienia po pastiszowej zabawie, jaka napędzała oryginał. Został więc przeciętny akcyjniak, żerujący na kultowym poprzedniku. Dziesięć lat później Pamięć absolutna to wciąż klasyk Verhoevena, a o podróbce Wisemana mało kto pamięta.
Psychoza
Żadna wyliczanka poświęcona najbardziej daremnym kinowym powtórkom nie może się obyć bez (nie)sławnego dzieła Gusa Van Santa z 1998 roku. W polskiej dystrybucji funkcjonujący dla niepoznaki jako Psychol, jest ramakiem klasycznego thrillera Alfreda Hitchocka. „Powtórka z Psychozy” jest o tyle szczególna na tle innych filmów z tej listy, że jest dosłownie, scena po scenie, przekalkowaniem oryginału przy udziale nowej obsady i ekipy. Wierność kopii nie przekłada się jednak na jej jakość – nowa Psychoza nie ma nawet śladu klimatu oryginału, brakuje jej Hitchcockowskiej elegancji skrywającej subwersywną treść, w kolorze zatracają się – nomen omen – fascynujące półcienie scenariusza, Anne Heche i Vince Vaughn nie dorastają do pięt Janet Leigh i Anthony’emu Perkinsowi, a kultowe sceny z oryginału wyglądają bardziej na kiepską parodię. Van Sant chciał chyba oddać tym filmem swoisty hołd klasykowi i samemu Hitchcockowi, ale w tym przypadku brak hołdu byłby najlepszym wyrazem szacunku.