search
REKLAMA
Ranking

SZYBKA PIĄTKA #60. Ulubione filmy z lat 60.

REDAKCJA

10 czerwca 2018

REKLAMA

Dzisiejsza szybka piątka ma numer 60 i w związku z tym postanowiliśmy poświęcić ją filmom z lat sześćdziesiątych. Cofnijmy się zatem o pięć dekad i przypomnijmy najciekawsze produkcje, poczynając od Psychozy (1960) Alfreda Hitchcocka, a kończąc na Dzikiej bandzie (1969) Sama Peckinpaha. W tej pamiętnej dekadzie nadeszła fala ruchów kontestacyjnych, które zmieniły kino. Rygorystyczny kodeks Haysa przestał obowiązywać, pojawiły się kategorie wiekowe. To pozwoliło twórcom mówić bardziej otwarcie o przemocy, seksie, nietolerancji. Dynamicznie rozwijało się kino nowofalowe i artystyczne, ale i dzieła rozrywkowe nie były już takie jak dawniej. Do akcji wkroczył James Bond, który działa do dziś, i współczesne kino akcji wiele zawdzięcza produkcjom z tamtych lat…

Zapraszamy na podróż po filmowych latach sześćdziesiątych i zachęcamy do dzielenia się w komentarzach własnymi propozycjami.

Filip Pęziński

  1. Doktor Nofilmy o Jamesie Bondzie to jeden z największych, najciekawszych i najoryginalniejszych fenomenów popkulturowych. Grzech nie znać pierwszej odsłony kultowej serii, szczególnie że to film nad wyraz udany – pełen wartkiej akcji, pięknych kobiet, z wciągającą intrygą i cudowną, z perspektywy dzisiejszego widza, stylistyką retro. No i Sean Connery, umówmy się!
  2. Psychoza – dziewiczy seans arcydzieła Alfreda Hitchcocka był jednym z najważniejszych przeżyć filmowych w moim życiu. Film nie zestarzał się ani odrobinę i nawet na współczesnym widzu robi ogromne wrażenie – napięciem, grozą, pomysłem, znakomitą rolą Anthony’ego Perkinsa.
  3. Planeta Małp – seria filmów o Planecie Małp to zdecydowanie jedna z moich ulubionych serii filmowych, a nie można ukryć, że pierwsza odsłona przez dekady pozostawała tą najlepszą. Wciągające, metaforyczne kino ze znakomitą charakteryzacją i piorunującym zakończeniem.
  4. Batman zbawia świat – jako ogromny fan filmów komiksowych i samej postaci Batmana nie mogłem ominąć tego tytułu. Przezabawna, abstrakcyjna, zwariowana wersja kinowa serialu z Adamem Westem to być może najoryginalniejszy film w gatunku. Trudno porównać ten seans do czegoś innego, a lekcja życia, że są takie dni, kiedy nie możesz pozbyć się bomby, zostanie ze mną na zawsze.
  5. 2001: Odyseja kosmiczna ponoć Stanley Kubrick przed zabraniem się za realizację Odysei kosmicznej chciał zapoznać się z dotychczasowymi dziełami kina science fiction. Ogromnie rozczarowany, realizacyjnie i artystycznie bez problemu przebił dotychczasowy dorobek gatunku, nieświadomie też stworzył dzieło, które do dziś ma niewielu konkurentów.

Jacek Lubiński

  1. Pewnego razu na Dzikim Zachodzie – mam wrażenie, że względem tego tytułu zaczynam się powtarzać, więc zamiast znowu pieprzyć bez sensu, może po prostu zagram:
  2. Tylko dla orłówClint Eastwood nic nie mówi i kosi niemieckie zastępy aż miło. Richard Burton z godną mistrza wprawą konstruuje w ciągu pięciu minut trzy różne teorie spiskowe. Ingrid Pitt znacząco wypina biust. Naziści padają setkami. Fabuła nie ma specjalnie sensu. W tle pobrzmiewa nieśmiertelny temat przewodni. Wszystko wybucha. A pośród bezkresów śniegu znaleźć można uroczą Mary Ure. Czyż to nie najlepszy film wojenno-szpiegowsko-przygodowy ever?
  3. PlaytimeJacques Tati w szczytowej formie + niesamowita, wielce pomysłowa zabawa sferą audio. Czy trzeba dodawać coś jeszcze?
  4. W upalną noc – to, że jest to film przełomowy, to jedno. Jego wielkość objawia się tymczasem w dwóch aktorskich kreacjach, z których trudno wskazać tę lepszą i bardziej wiodącą – radośnie policzkującego bogatych, białych baronów Sidneya Poitiera oraz bezradnie walczącego z upałem, potężnego i budzącego respekt na każdym kroku Roda Steigera. Bezbłędność ich występu, jak i interakcji, to rzecz niezapomniana.
  5. Bullitt – niezaprzeczalna klasyka kina sensacyjnego, wciąż trzymająca się jak na film dla twardzieli i o twardzielach przystało: mocno. Kropka.

Plus absolutnie wszystko z wiecznie żywą Audrey Hepburn.
Szarada, Dwoje na drodze, Śniadanie u Tiffany’ego, My Fair Lady, Jak ukraść milion dolarówDoczekać zmroku… – to była jej dekada.

Mariusz Czernic

  1. Klan Sycylijczykówmaisternie skonstruowany heist movie z udziałem wielkiej trójcy francuskiego kina: Jeana Gabina, Alaina Delona i Lino Ventury. Nie brak momentów pełnych napięcia, a całość zilustrowana została muzyką Ennia Morricone. Szczytowe osiągnięcie w reżyserskim dorobku Henriego Verneuila i zarazem jeden z najdoskonalszych francuskich dramatów gangsterskich.
  2. Dzika banda – punkt graniczny w gatunku westernu. Z jednej strony mamy bowiem wyraźną inspirację drapieżnymi spaghetti westernami w stylu Kuli dla generała Damianiego, a z drugiej – amerykańską w duchu opowieść o lojalności i odwadze w stylu Hawksowskich historii. Kino mocne i bezkompromisowe, pokazujące Dziki Zachód bez subtelności. Reżyser pozbawił gatunek romantyzmu i sfilmował podróż jako przedzieranie się przez najmroczniejsze zakamarki piekła.
  3. Honor samuraja – tu z kolei mamy do czynienia z japońskim odpowiednikiem Dzikiej bandy. Zamiast opowieści o zmierzchu Dzikiego Zachodu obserwujemy zmierzch kasty samurajów. Honor to pojęcie uniwersalne, występuje wszędzie, aczkolwiek nie zawsze może być jednakowo rozumiane. Film w reżyserii Hideo Goshy sprawdza się doskonale jako efektowne widowisko z kapitalnymi sekwencjami akcji, ale oferuje też garść refleksji i wnikliwe spojrzenie na konflikty wśród samurajów.
  4. Szpicel – mój ulubiony film Jeana-Pierre’a Melville’a i jedna z najlepszych w moim odczuciu ról Jeana-Paula Belmondo. Widać tu szczególnie talent reżysera do zwodzenia widza. Fabuła jest tak zmajstrowana, by dać do myślenia, zaintrygować, zaskoczyć. Świetny jest styl opowiadania, tonacja jest ponura, ale klimat wciąga równie mocno, co w amerykańskim kinie noir.
  5. Oczy bez twarzy – niezwykły, nastrojowy i subtelny film grozy, w którym typowy dla science fiction motyw szalonego naukowca posłużył do opowiedzenia poruszającej historii o miłości i szaleństwie. Zrealizowany przez Georges’a Franju obraz jest nowatorski i inspirujący, z dużą dawką oniryzmu, wspaniale oprawiony wizualnie i muzycznie.

Maciej Niedźwiedzki

  1. Dziecko Rosemary – obok Egzorcysty mój ulubiony horror. Film Polańskiego wzbudza we mnie podobny niepokój, ale za sprawą zupełnie innych środków wyrazu. Friedkin z finezją korzysta z wymowności obrazu, ekspresyjnej formy i mroku. Natomiast Roman Polański składa swój film z niedopowiedzeń, powolnego wzmagania wrażenia osaczenia i paranoi. Dodatkowo praktycznie cały film inscenizuje i rozgrywa w jasnych pomieszczeniach. Dziecko Rosemary to potężny materiał do kilkukierunkowych interpretacji. Obok Noża w wodzie najlepszy film Polańskiego.
  2. Nóż w wodzie – chyba najbardziej krępujący polski film. Polański zderza ze sobą trójkę bohaterów, a widza stawia przed ciężkim wyborem, któremu z nich ma kibicować. Nóż w wodzie to kino duszne i zadziorne, wzorcowy psychologiczny dramat, w którym każde słowo i spojrzenie mają ogromne znaczenie. Film zostawiający w finale odbiorcę w bardzo niewygodnej sytuacji. Dla mnie kino do wielokrotnych powtórek.
  3. Ex aequo Harakiri i Buntdwa arcydzieła Masakiego Kobayashiego. Tematycznie zbieżne, ale naświetlające problematykę honoru, dumy i moralności z innych stron. To dla mnie dwa najważniejsze i najlepsze filmy samurajskie. Znacznie bardziej gorzkie i zastanawiające w wymowie niż często apologetyczne produkcje Kurosawy. Polecam oglądać razem. Osobno wielkie, ale splecione ze sobą zyskują jeszcze więcej.
  4. Nocny kowboj – piękny pean na cześć bezwarunkowej przyjaźni. Przejmujące, zaangażowane kreacje Dustina Hoffmana (gdzie Oscar?!) i Johna Voigta. Obyczajowa odwaga, zgodna z ówczesnymi tendencjami, i spełniony obraz ludzi społecznego marginesu. John Schlesinger daje im głos i opowiada o nich z niezwykłą czułością. To kino pełne optymizmu i ciepła, nawet jeśli traktuje o brutalnym zderzeniu marzeń z rzeczywistością.
  5. Jeżeli – reżysersko przebojowy Lindsay Anderson i charyzmatyczny Malcolm McDowell. Kino kumulujące w sobie liczne obrazy gniewu, frustracji i konfliktu. Tym emocjom towarzyszy refleksja nad formami systemowego nacisku i instytucjonalnej opresji tak na jednostkę, jak i całą grupę. Wszystko na przykładzie angielskiej szkoły z internatem. Kino buntu w pigułce.
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA