NAJLEPSZE FILMY WOJENNE. Ranking czytelników
Jak mówi Pismo Święte, słowo ciałem się stało – my daliśmy wam pole do popisu, a wy zagłosowaliście na najlepsze filmy wojenne. Podkreślamy słowo „filmy”, bowiem trafiło się kilka rodzynków w postaci seriali telewizyjnych – ponieważ jednak i tak by daleko nie zaszły przy takiej konkurencji, odrzuciliśmy je bez żalu. Łącznie aż 69 osób zagłosowało na ponad 120 pozycji (szkoda jedynie, że większość z was nie pokusiła się o żadne komentarze).
I trzeba przyznać, że rozstrzał był naprawdę spory – od świeżej przecież jeszcze Dunkierki, przez klasyki, których tytułów nie trzeba nawet wymieniać, oraz pozycje tak niszowe, że ich tytuły niewiele powiedzą ogółowi, a na perełkach pokroju Władca Pierścieni: Powrót Króla, Gladiator, Jaja w tropikach i Hot Shots! skończywszy. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro wśród głosujących znaleźli się między innymi Heinrich Himmler, Charles Bronson i Frank Sobotka (co ciekawe, wszyscy oni nie żyją – przypadek?).
Intrygujących faktów ciąg dalszy – żeby dostać się do pierwszej dwudziestki, wystarczyło przekroczyć magiczną barierę 40 punktów, co najczęściej wiązało się także z połączeniem sił więcej niż 10 osób (100 punktów i ponad 15 osób to bariera pierwszej dziesiątki). Z kolei na tylko jeden tytuł więcej zagłosowało dokładnie tylu czytelników – wszystkie pozostałe typy otrzymywały już raczej pojedyncze głosy. Żeby było jeszcze śmieszniej, średnia wcale nie idzie w parze z dwoma powyższymi czynnikami – choć gdyby brać tylko ją pod uwagę, samo podium nieznacznie by się zmieniło.
No, ale do rzeczy – oto dwadzieścia najlepszych filmów wojennych w opinii naszych czytelników:
20. Parszywa dwunastka
(42 pkt. / 11 głosów / średnia 3.8)
Po co ograniczać się do siedmiu samurajów, skoro można mieć dwunastu wyrzutków. Jedna z najlepszych drużyn w historii kina. Wisienka na torcie – mina Lee Marvina pod koniec filmu, gdy Franco zapomina odczepić przyczepę.
[Damian Szuba]
To ciekawy przykład kina. Przecież cały czas mamy świadomość, z jakimi ludźmi będziemy mieli do czynienia, a mimo tego podczas seansu ściskamy pięści za ich poczynania. Trening czy główna misja stanowią kuźnię charakterów, która scementuje wspólne więzi i pozwoli osiągnąć niemożliwe.Oczywiście upłynie sporo wody i słownych utarczek, zanim to nastąpi, jednak co to za problem patrzeć na Bronsona, Savalasa czy Marvina?
[Maks Pełczyński]
19. Kanał
(44 pkt. / 10 głosów / średnia 4.4)
Najsmutniejszy film wojenny, jaki kiedykolwiek powstał. Dramat powstańców dosłownie wgniata i przytłacza.
[Damian Szuba]
Wciąż najlepszy i najbardziej wiarygodny obraz powstania warszawskiego w historii kina. Wajda unika moralitetów o bohaterstwie i pokazuje dramat ludzi walczących o przetrwanie. Mocna, pełna wszechobecnej grozy, a przy tym unikająca stronniczości wizja.
[Łukasz Jakubiak]
18. O jeden most za daleko
(58 pkt. / 12 głosów / średnia 4.8)
To manifestacja siły rażenia i dominacji alianckich wojsk. Później, gdy powietrzną przestrzeń zakrywają setki spadochroniarzy, Attenborough uderza w bardziej liryczne tony. Reżyser zawiesza życie żołnierzy w powietrzu, umieszcza ich między niebem a ziemią. Delektuje się poetyckim obrazem, odnajduje w wojnie zaskakujące piękno. Zaraz jednak słyszalne zaczną być strzały skutecznie rozrywające ciszę i ciała żołnierzy. To na pewno jedna z najpotężniejszych sekwencji w historii tego gatunku. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]
17. Most na rzece Kwai
(65 pkt. / 14 głosów / średnia 4.6)
Niezłomny Alec Guinness i szaleństwo wojny w czystej postaci.
[Damian Szuba]
Film, który w swej wymowie, mimo iż nie „rzuca” banałami, jest wybitnie antywojenny. Pokazuje, w jaki sposób ludzie dają porwać się szaleństwu i jak wielki wpływ na ich psychikę potrafi mieć wojenna zawierucha. Tchórze stają się bohaterami, kaci pokazują swoją ludzką stronę, a niektórzy w obronie własnych wartości będą dążyli do autodestrukcji tylko po to, żeby coś sobie udowodnić. Najlepszym podsumowaniem całości wydają się słowa majora Cliptona – który wydaje się postronnym obserwatorem wszystkiego – wypowiedziane na samym końcu: „Szaleństwo, szaleństwo!”. Tym właśnie jest wojna, absurdem, który kosztuje życie tysiące ludzi. Doskonałe kino, które nie zestarzało się ani trochę. [Szymon Pajdak, fragment recenzji]
16. Życie jest piękne
(68 pkt. / 10 głosów / średnia 6.8)
Chyba najsmutniejsza komedia w dziejach i aktorski majstersztyk Benigniego.
[Damian Szuba]
Roberto Benigni w filmie z 1997 roku potrafił pogodzić ze sobą dwa całkowicie sprzeczne filmowe światy. Reżyser zderza wykluczające się konwencje: bezpieczna bajkowa perspektywa dziecka postawiona jest obok doświadczenia wojennej traumy. Życie jest piękne trudno porównać do jakiegokolwiek filmu traktującego o Holocauście. Żaden inny twórca nie odważył się zmieszać ze sobą tak różnych estetycznie porządków. [Maciej Niedźwiedzki, fragment recenzji]