Najgorsze EFEKTY SPECJALNE(J) troski
Dobre efekty specjalne to sól komercyjnego, wysokobudżetowego kina. Od niemal samego początku istnienia medium twórcy prześcigali się w pomysłach na dostarczenie widzom wrażeń, których nie znajdą nigdzie indziej. Do pewnego momentu musieli posiłkować się wyobraźnią, kreatywnością i znajomością techniki – zarówno filmowej, jak i ogólnej myśli inżynieryjnej – w celu powołania do życia niesamowitych obrazów. Potem zrobiło się nieco łatwiej: wystarczył dobry komputer i odpowiednio wysoka stawka dla grafika. Tak tradycyjne, praktyczne efekty, jak i CGI (ang. computer-generated imagery) potrafią dostarczać niezapomnianych emocji i sprawiać, że niemożliwe staje się możliwe. Istnieje jednak druga strona medalu w postaci efektów, które zamiast czarować – rozczarowują. W niniejszym zestawieniu przyglądamy się najgorszym efektom specjalnym.
W kwestii uściślenia: nie jest to ranking filmów z najgorszymi efektami specjalnymi lub ranking najgorszych filmów pełnych efektów specjalnych. Chodzi o pojedyncze, złe efekty w dobrych lub kiepskich produkcjach.
10. Plan dziewięć z kosmosu – latające spodki
Sztandarowy reprezentant filmografii Eda Wooda. Właściwie niniejsze zestawienie mogłoby się składać wyłącznie z fragmentów filmów tego nietuzinkowego twórcy, ale nie w tym rzecz, żeby dalej znęcać się nad zmarłym człowiekiem, którego jedynym brakiem wobec olbrzymiej i nieposkromionej pasji był brak talentu. Na dziesiątym miejscu lądują więc latające spodki z osławionego Planu dziewięć z kosmosu. Plastikowe kubeczki i talerzyki, pomalowane na srebrno i podwieszone na sznurku, ujmują swoją nieporadnością i tandetą, a reżyser nie miał wątpliwości, że właśnie taki obraz powinien się pojawić w jego filmie. Ja nie mam wątpliwości, że dużo lepiej zadziałałby po prostu duży cień na grupie kilku statystów.
9. King Kong (2005) – green screen i dinozaury
Peter Jackson na fali sukcesu komercyjnego i artystycznego trylogii Władcy Pierścieni, niebotyczny budżet, najlepsza ówczesna ekipa od efektów specjalnych, Andy Serkis jako model motion capture. Co mogło pójść na tyle źle, że film, zamiast lądować na szczycie rankingu NAJLEPSZYCH efektów, zajmuje miejsce w zestawieniu odwrotnym? Ano coś mogło. Charakterystyczne dla “post-pierścieniowej” kariery Jacksona jest niedbalstwo i zbytni pośpiech w robieniu kolejnych projektów. Widać to najlepiej po trylogii Hobbit, ale zauważalne było też już w kilku momentach King Konga, które wyglądają po prostu na niedokończone. Mowa oczywiście o scenach z dinozaurami, a konkretnie o ujęciach, w których Adrien Brody i Jack Black zostają niemal stratowani przez stado olbrzymich gadów. Wykorzystanie green screenu jest tutaj niemal bolesne, trudno go nie zauważyć. Mała rzecz, ale nie tego oczekujemy od epickiego blockbustera!
8. Terminator/Pamięć absolutna – głowa Arnolda S.
Dwa klasyczne obrazy z udziałem Arnolda Schwarzeneggera lądują ex aequo na jednym miejscu z konkretnego powodu: w obu przypadkach problem leży dokładnie w tym samym obiekcie – głowie Arnolda. Zarówno James Cameron, jak i Paul Verhoeven to mistrzowscy twórcy, którzy za pomocą efektów specjalnych – praktycznych i komputerowych – tworzą prawdziwą magię na ekranie, ale obaj popełnili podobny błąd i mocno się na nim wyłożyli. Scena ze sztuczną głową Terminatora i scena ze sztuczną głową Douglasa Quaida rażą… no właśnie – rażą sztucznością. W obu filmach widać, że głowa jest modelem wykonanym z tworzyw sztucznych, a obaj twórcy postanowili filmować ją w bliskim planie, w dodatku en face. Nie wpływa to w dużym stopniu na odbiór filmów (zakładam nawet, że w 1984 ten efekt w Terminatorze budził ciarki ze względu na swoją dziwaczną, odrealnioną naturę), ale chcąc zachować obiektywność, muszę wspomnieć o tych drobnych wpadkach mistrzów.
7. Superman IV – walka na Księżycu
O porażkach czwartej części Supermana z udziałem niezapomnianego Christophera Reeve’a można byłoby napisać osobny artykuł. Garść ciekawostek: producenci ze studia Cannon Films obcięli budżet z 36 do 17 mili0nów dolarów, gotowy film ze 135 minut skrócili do dziewięćdziesięciu (zakładali, że więcej seansów w ciągu dnia przełoży się na większy zysk), kaskader John Lees podczas realizowania sceny walki na Księżycu doznał kontuzji, która uniemożliwiła mu dalszą pracę i przerwała karierę, a sam Reeve żałował wzięcia udziału w filmie. Dlaczego? Między innymi dlatego: