search
REKLAMA
Ranking

Ranking wszystkich filmów o SUPERMANIE

Od lat 50. ubiegłe wieku do „Supermana” Jamesa Gunna.

Filip Pęziński

14 lipca 2025

REKLAMA

Superman. Człowiek ze stali. Ostatni syn planety Krypton. Uważany za pierwszego superbohatera w historii popkultury dość logicznie przenoszony był na wielki ekran już od połowy XX wieku i doczekał się aż ośmiu filmów kinowych w pełni poświęconych jego postaci, czym ustępuje jedynie Spider-Manowi i Batmanowi. Które z nich były godne tej ikony, a o których powinniśmy zapomnieć? Oto moje subiektywne spojrzenie.

Ranking zawiera aktorskie filmy kinowe, w których Superman jest jednoznacznie głównym bohaterem.

Miejsce 8. "Superman IV" (1987)

Infantylna historia, nużący wątek z życia redakcji Daily Planet, znudzeni główni aktorzy (Christopher Reeve, Gene Hackman, Margot Kidder), realizacyjny regres względem poprzednich części. Superman IV to bolesne dla widza dobicie martwej już wtedy marki. Z perspektywy czasu absurdalne wydaje się jedynie, że niecałe dwa lata później powstał ikoniczny Batman Tima Burtona. Obie ekranizację komiksów DC zdaje się dzielić epokowa przepaść.

Miejsce 7. "Superman III" (1983)

Całkiem uroczy, kiedy skupia się na powrocie Clarka do Smalville. Absolutnie żenujący, kiedy próbuje uderzać w komediowe tony z osobiście rozczarowanym scenariuszem Richardem Pryorem. Zaskakująco aktualny w przedstawieniu miliardera i technologicznego potentata jako obrzydliwej kreatury stawiającej swój zysk ponad dobro planety.  Chybiony, kiedy próbuje przedstawić zwiększającą się rolę komputera w życiu społeczeństwa. Przezabawnie kiczowaty w budowaniu wątku złego Supermana. Niemożliwie dla widza nieatrakcyjny w finalnym starciu superbohatera ze siłami zła. Superman III to czysty chaos i film niegodny swoich poprzedników.

Miejsce 6. "Superman and the Mole Men" (1951)

Pierwszym kinowym Supermanem wbrew powszechnemu przekonaniu nie był film Richarda Donnera, ale właśnie ten niezależny, nakręcony w niecałe 12 dni, czarno-biały i liczący niecałą godzinę debiut George’a Reevesa w roli Człowieka ze stali. Jak można się domyślić, Superman and the Mole Men to dzisiaj średnio atrakcyjna dla widza ramotka, forma ciekawostki dla największych fanów. Ma jednak dwa mocne punkty: po pierwsze przedstawienie Clarka Kenta jako charyzmatycznego i bardzo sprawnego dziennikarza śledczego (co w kinie przywrócił dopiero Zack Snyder) oraz mocno widoczny społeczny wydźwięk oparty na uprzedzeniach amerykańskiej prowincji z połowy ubiegłego wieku.

Miejsce 5. "Superman II" (1980)

Dowód na to, że kino superbohaterskie już od swojego początku pełne było produkcyjnych zawirowań. Na skutek konfliktu z producentami reżyserski stołek sequela opuścił Donner, a zasiadł na nim jego imiennik – Richard Lester. Film zyskał lżejszy, bardziej komediowy ton, stracił bezpośrednie nawiązania do poprzedniej części. Niestety też okazał mniej spójny, pełen dość kuriozalnych pomysłów i gorzej się zestrzał. Głównie ze względu na zupełny brak dynamiki w starciach czterech obecnych tu Kryptończyków, jako że Superman mierzy się tutaj ze złowrogim Generałem Zodem i jego świtą.

W 2006 roku światu pokazano Superman II: The Richard Donner Cut, wersję filmu przygotowaną przez Donnera według oryginalnych założeń przy użyciu wyciętych scen i materiału z nagrań próbnych. Wersja ta naprawiała niektóre błędy filmu Lestera, ale miała swoje własne, poważne bolączki.

Miejsce 4. "Superman: Powrót" (2006)

Superman: Powrót był bardziej słodko-gorzkim hołdem dla filmu Donnera, niż nowoczesnym blockbusterem. Co prawda urzekał malowniczą stroną wizualną, ale gdy już decydowano się na wprowadzenie do fabuły jakichś scen akcji, bardziej nawiązywały one do filmów katastroficznych niż spełniały oczekiwania widza, który od premiery Matriksa: Rewolucji czekał w Supermanie na sekwencje podobne do starcia Neo z Agentem Smithem z filmu Wachowskich. Bryan Singer zaś skupiał się na swoich bohaterach i ich relacjach. Świetnie działało to, kiedy ekran przejmował diaboliczny Lex Luthor w znakomitej interpretacji Kevina Spaceya, gorzej gdy film skupiał na głównych bohaterach – Brandon Routh i Kate Bosworth wyglądali pięknie, ale brakowało im charyzmy Christophera Reeve’a i Margot Kidder. Ja wizję Singera, mimo potknięć, lubię i cenię. Za nostalgiczny, romantyczny klimat, świetnego villaina i… mój ulubiony filmowy kostium Supermana.

Miejsce 3. "Superman" (1978)

Pierwszy superbohaterski blockbuster z prawdziwego zdarzenia, a przy tym też taki, z którego założeń, rozwiązań i modelu fabularnego do dziś korzystają twórcy tego typu kina. Absolutnie ikoniczna pozycja na każdym polu. Od obsady na czele z fenomenalnym w roli tytułowej Christopherem Reeve’em poprzez niezapomnianą ścieżkę dźwiękową Johna Williamsa po pojedyncze sceny, teksty, pomysły. Iście też monumentalna opowieść o upadku planety Krypton, dzieciństwie i młodości jej ostatniego syna oraz przyjęciu przez niego roli Człowieka ze stali. Przeminęło z wiatrem kina trykociarskiego.

Miejsce 2. "Człowiek ze stali" (2013)

Scenariusz bywa dziurawy jak kryptonski ser, a Goyer, Snyder i Nolan często boksują się z mitologią Supermana, by uczynić jego genezę mroczniejszą niż być powinna, ale nie zmienia to faktu, że udało się stworzyć świetne widowisko oraz pierwszy (i prawdopodobnie ostatni) film o tej postaci w quasi-realistycznym tonie. Tam, gdzie Człowiek ze stali kuluje scenariuszem, podpiera się charyzmatyczną obsadą, widowiskową stroną wizualną, zapierającymi dech w piersi sekwencjami akcji oraz rewelacyjną ścieżką dźwiękową Hansa Zimmera. A Henry Cavill jest bardzo udanym castingiem. Szkoda, że tak on, jak i jego postać konsekwentnie spychani byli na dalszy plan tworzonego przez dekadę uniwersum.

Miejsce 1. "Superman" (2025)

Najnowsza filmowa inkarnacja Supermana, to w moim odczuciu też najlepsza. James Gunn zgrabnie wykorzystuje motywy z serialu animowanego z lat 90., poprzednich kinowych ekranizacji (szczególnie tych z Christopherem Reeve’em) oraz chyba przede wszystkim – komiksowego pierwowzoru. Nie boi się jego uroczej infantylności i kampu, ale też prawie 90-letniej mitologii. Wszystko przyprawia swoją empatią, miłością do ludzi i zwierząt, b-klasowym rodowodem. David Corenswet to najlepszy ekranowy Superman od czasów Reeve’a, z Nicholasem Houltem jako Lexem Luthorem konkurować może tylko Kevin Spacey, a Rachel Brosnahan jest po prostu najlepszą Lois Lane w historii.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na filmach takich jak "Batman" Burtona, "RoboCop" Verhoevena i "Komando" Lestera. Pasjonat kina superbohaterskiego, ale także twórczości Davida Lyncha, Luki Guadagnino czy Martina McDonagh.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA