search
REKLAMA
Artykuł

POCIĄG DO HOLLYWOOD: BEATA POŹNIAK

Karol Barzowski

15 czerwca 2014

REKLAMA

pozniak-logo

Większość Polaków zapewne nigdy nie słyszała o Beacie Poźniak. Choć przy okazji jej wizyt w Polsce media potrafiły przedstawiać ją jako tę, która podbiła Hollywood, trzeba traktować to z przymrużeniem oka. O jej rolach w popularnych amerykańskich serialach mówiło się jakby należała do głównej obsady, a tak niestety nie było.

Prawda jest taka, że przez ponad 20 lat pracy w USA Beacie Poźniak udało się zagrać w siedmiu odcinkach „Melrose Place”, natomiast w innych produkcjach pojawiała się jedynie gościnnie. To mało – zdecydowanie za mało, aby uchodzić za następczynię Poli Negri. Prezentowanie jej jako kogoś, komu udało się osiągnąć wielki międzynarodowy sukces, to duże nadużycie. Dość powiedzieć, że jej najpoważniejszym serialowym angażem pozostają trzy sezony „Złotopolskich”. Ale… Poźniak ma też na swoim koncie rolę, której pozazdrościłaby jej niejedna z amerykańskich gwiazd; taką, która po prostu przenosi aktora do wyższej ligi – zagrała żonę zabójcy Kennedy’ego w głośnym filmie Olivera Stone’a „JFK”.

pozniak-jfk

O tym, że zostanie aktorką, wiedziała już będąc małą dziewczynką. Gdy jako pięciolatka zobaczyła „Dźwięki muzyki”, po prostu zakochała się w ruchomych obrazach. Matka regularnie zabierała ją do kina, a mała Beatka chciała na okrągło oglądać ten sam film. Chodziła ponoć wtedy po domu śpiewając piosenki z musicalu i udając Julie Andrews. Wybór studiów był więc prosty – aktorka postanowiła zdawać do łódzkiej Filmówki, gdzie bez problemu się dostała, a już na trzecim roku zaczęła grać w teatrze. Najpierw była rola Justyny w adaptacji „Vatzlava” Mrożka, a potem udział w „Jak się kochają” u boku Wiesława Michnikowskiego. Najwięcej rozgłosu przyniósł jej zaś spektakl Teatru Telewizji w reżyserii Olgi Lipińskiej, „Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna”, w którym wcieliła się w Ofelię – do dziś uznawany jest on za jeden z najlepszych spektakli tego słynnego cyklu. O Poźniak zaczęto mówić jak o aktorskim odkryciu, a na fali popularności w 1985 roku dostała niedużą rolę w „Kronikach wypadków miłosnych” Andrzeja Wajdy. Wtedy jednak… zniknęła z kraju.

„Był to okres niepokoju. Aktorzy zaczęli bojkotować media. Pamiętamy to: kartki żywnościowe, ocet na półkach. Człowiek nie wiedział, co przyniesie przyszłość. Pomyślałam wtedy, że może trzeba wyjechać i odetchnąć innym powietrzem” – mówiła o swojej decyzji. W Polsce czekała ją wtedy prawdopodobnie całkiem udana kariera, a jednak postanowiła wyjechać. Początkowo chodziło tylko o wakacje, ale po pewnym czasie stwierdziła, że w Stanach w końcu czuje, że żyje. Choć wiedziała, że trudno będzie jej tam pracować w zawodzie, perspektywa zamieszkania w wolnym kraju okazała się ważniejsza – Poźniak została w USA i zaczęła spełniać swój american dream.

pozniak-3

Aktorka znała język angielski (prawie całe dzieciństwo spędziła w Anglii) i nie bała się wyzwań. Po zgubieniu nadprogramowych kilogramów dostała kilka zleceń w charakterze modelki. Wystąpiła też w teledysku do piosenki „Next to me” zespołu Hurricane. Gdy poprawiła swój akcent, pojawiły się pierwsze propozycje występów w spektaklach, a po pewnym czasie Poźniak otworzyła swój własny teatr w dwupiętrowym lofcie w Los Angeles. Wystawiała tam sztuki awangardowe, eksperymentując z formą. Zbierały one całkiem niezłe recenzje, co pozwoliło aktorce na promowanie swoich produkcji w lokalnych stacjach telewizyjnych. Przy nagrywaniu jednego z takich programów wypatrzył ją ktoś z otoczenia Olivera Stone’a, który przygotowywał się do swojego najnowszego filmu „JFK”. Choć większość ról była już obsadzona, wciąż szukano kogoś do roli Mariny Oswald, żony zabójcy Kennedy’ego. Beata została zaproszona na przesłuchanie.

Rola życia

Po przejściu kilku etapów castingu aktorka wiedziała, że ma duże szanse na otrzymanie tej roli. Kontrkandydatek nie było już wiele. Sześć lat po przyjeździe do Stanów doczekała się szansy na przełom w swojej aktorskiej karierze. Był to przecież film, o którym mówił cały kraj. Poźniak postanowiła więc, że trzeba trochę pomóc szczęściu i przygotowała się do tej roli tak solidnie, jak tylko się dało. Zapoznała się z raportami Komisji Warrena badającej sprawę zabójstwa Kennedy’ego, przeczytała każdą wzmiankę, która pojawiła się w prasie na temat Mariny Oswald oraz uważnie przestudiowała jej biografię i styl bycia. Wykonała zdjęcie, na którym ucharakteryzowała się na postać, w którą miała się wcielić, a potem porównała je z jej rzeczywistą fotografią. „Moim celem było to, aby nie można było od razu stwierdzić, na którym zdjęciu jest Marina, a na którym ja. Gdy przyszłam na ostatni casting, weszłam tam jako Marina Oswald” – mówiła w jednym z wywiadów.

pozniak-4

Ostateczną decyzję miał podjąć jednak Stone. Choć reżyser początkowo zaniepokoił się zbyt dobrą znajomością angielskiego Poźniak, przekonała go, że potrafi mówić z rosyjskim akcentem. Gdy stwierdził natomiast, że jest zbyt spokojna, zaimprowizowała scenę kłótni, wyrzucając w powietrze wszystkie jego papiery i notatki. Wydawało jej się, że zrobiła na nim wrażenie, ale telefon milczał. Zadzwoniono dopiero po dwóch miesiącach… z zaproszeniem na kolejne zdjęcia próbne. Dostała do zagrania scenę z Garym Oldmanem, wcielającym się w Lee Harveya Oswalda. Wtedy nie było już jednak wątpliwości – nieznana nikomu Polka dostała rolę w filmie u boku największych gwiazd Hollywood.

„Taka rola zdarza się raz na całe życie – chodziło przecież o tak głośną sprawę, w dodatku była to rzeczywista postać, która wciąż żyła. To przecież wielka odpowiedzialność” – mówiła o przygotowaniach do filmu. Postanowiła spotkać się z Oswald, tłumacząc, że każdy artykuł na jej temat przedstawia inną wizję tej postaci, i jeśli chce pokazać ją na ekranie taką, jaką była, musi mieć więcej informacji. Choć Oswald zgodziła się, zapowiedziała, że poświęci jej zaledwie kilka minut. Poźniak po raz kolejny solidnie przygotowała się do spotkania, wiedziała, o co pytać, a następnie pokazała swojej bohaterce pocztówki z miejsc, w których dorastała. Ten miły gest otworzył Oswald, która zaczęła być coraz bardziej przychylna, a w końcu powiedziała: „Jesteś piękna. Tak samo jak ja”, dając polskiej aktorce swoje błogosławieństwo. Zaprosiła ją nawet do swojego domu w Dallas, gdzie Poźniak ostatecznie zamieszkała. Oswald wspominała swoje małżeństwo, pokazywała zdjęcia, listy… Oliver Stone zgodził się na lekkie przesunięcia w produkcji, tak, aby Polka mogła jak najlepiej poznać swoją postać. Gdy rozpoczynały się zdjęcia, Poźniak po prostu była Mariną.

pozniak-5

Rola Mariny Oswald, choć nieduża, ma spore znaczenie dla fabuły. Polka wyraźnie zaznacza swoją obecność na ekranie i jest przekonująca zarówno w retrospekcjach, jak i w scenach, w których występuje przed kamerami jako żona zabójcy. Trzeba przyznać, że Poźniak wykorzystała swoją szansę. „JFK” to wybitny film, którego główną siłą jest nie tylko temat, ale też forma (świetny montaż!) i znakomite aktorstwo. Kevin Costner, Sissy Spacek, Donald Sutherland, Jack Lemmon, Gary Oldman, Joe Pesci, Kevin Bacon, Tommy Lee Jones… – gwiazdy Hollywood pojawiają się w tej produkcji nawet w małych rolach. Polka jest właściwie jedyną zupełnie nieznaną aktorką w tym gronie, a w ogóle nie odstaje od swoich sławnych kolegów. W roli Mariny spisała się naprawdę dobrze, choć zadanie miała trudne – scenariusz niewiele mówił o Oswaldzie i jego żonie. Oldman przyznał wręcz, że kręcenie tego filmu było niczym wyskakiwanie z samolotu bez spadochronu i spadanie z nadzieją, że zza chmur wyłoni się wielka poduszka powietrzna, na której można wylądować. Tekst mówił bowiem np. tylko „Lee i Marina kłócą się”, po czym przechodził do następnej sceny. Oldman i Poźniak musieli więc pracować nad swoimi postaciami sami, a Stone jedynie zatwierdzał ich pomysły. Polska aktorka przyznała jednak, że było to niesamowite doświadczenie, przypominające przygotowania do spektaklu w teatrze – bardzo podobała jej się taka forma współpracy. Słynny reżyser przyznał zresztą potem, że jej zaangażowanie i pasja były odczuwalne nie tylko na planie, ale i na każdym etapie produkcji.

Casus imigrantki

Mimo stosunkowo niewielkiej roli, Poźniak została zauważona przez amerykańskie media. Razem z Oldmanem udzieliła wywiadu prestiżowemu magazynowi „Harper’s Bazaar”, do którego powstała sesja zdjęciowa. Była też jedną z wręczających nagrody podczas rozdania Independent Spirit Awards w 1991 roku, obok choćby Anthony’ego Hopkinsa, Brada Pitta czy Johnny’ego Deppa. Posypały się też wtedy propozycje. Aktorka miała np. okazję do ponownej współpracy z Oliverem Stone w produkowanym przez niego miniserialu „Dzikie palmy” (wcieliła się tam w… Japonkę). Pojawiła się też u boku Paula Reisera i Helen Hunt w jednym z odcinków znanego sitcomu „Szaleję za tobą”. Zagrała tam pochodzącą z Mińska sprzątaczkę, która zakochuje się w bohaterze granym przez Reisera. Potem były „Kroniki młodego Indiany Jonesa”, gdzie pokazała się jako rosyjska rewolucjonistka, kumpela Indy’ego. Nie da się jednak ukryć, że były to pojedyncze role w produkcjach, które nie mogły równać się z jej pierwszym amerykańskim filmem. Po występie w „JFK” wpadła też do szuflady wschodnioeuropejskich imigrantek i niezbyt dobrze z tym sobie radziła. Aktorka płynnie mówiła po angielsku, ale wciąż nie był to jej naturalny język. Grając w Stanach, musiała szukać odpowiedniej melodii i akcentu. W rolach proponowanych jej po „JFK” wymagano zaś od niej, by ten proces miał trzeci etap – rosyjską nutę. O ile w filmie Stone’a, mającym niemal dokumentalny charakter, poradziła sobie z tym bez problemu, tak w kolejnych, lżejszych produkcjach, wypadała dość sztucznie.

pozniak-indiana

Nie inaczej było z „Melrose Place” – znanym na całym świecie serialem Aarona Spellinga. Poźniak po raz kolejny wcieliła się tam w imigrantkę ze Wschodniej Europy, jednak okoliczności tego angażu są dość szczególne. Aktorka nie ubiegała się o konkretną rolę w castingu, ale po prostu zainteresowała swoją osobą producentów, którzy zaprosili ją na spotkanie. Spytano ją jakie postaci chciałaby grać. Odpowiedziała, że silne, inteligentne, niezależne kobiety sukcesu. Spojrzeli wtedy na nią i spytali: „Czy ty w ogóle oglądałaś kiedyś «Melrose Place»?”. Niestety odpowiedź była negatywna – Polka nie widziała żadnego odcinka tego serialu. Choć wróciła do domu myśląc, że pogrzebała swoje szanse, tego samego wieczoru dostała pudło z kasetami video i krótkim liścikiem „Witamy na pokładzie, ale najpierw obejrzyj serial”. Dla Poźniak napisano dość ciekawą rolę rosyjskiej lekarki, która wychodzi za mąż za homoseksualistę (znany z „Gotowych na wszystko” Doug Savant). W 1993 roku był to wciąż temat tabu i wątek ten był szeroko komentowany przez media oraz fanów serialu. Polska aktorka przyznała potem, że bardzo podobała jej się ta postać i świetnie było grać kogoś, kto przeżywa niebanalne problemy.

Mimo roli w tak wybitnym filmie jak „JFK”, późniejsza kariera Poźniak obrała kurs w dół. W 1995 roku wystąpiła w wyjątkowo nieudanym „Heaven’s Tears”, a dwa lata później pojawiła się gościnnie w dwóch serialach – w „JAG – Wojskowe Biuro Śledcze” wcieliła się w podwójną agentkę pracującą dla Mossadu i CIA, zaś w „Babylon 5” zagrała stylizowaną na Margaret Thatcher… prezydent świata. Za tę drugą rolę wytwórnia Warner Bros promowała ją do nominacji do nagrody Emmy – bez powodzenia. I… na tym właściwie koniec. Poźniak zaczęła coraz częściej przyjeżdżać do Polski, gdzie zagrała np. nauczycielką-MILFa w słabym serialu „Klasa na obcasach”. Gdzieś tam wkradł się występ w jednym odcinku „Drew Carey Show”, gdzieś tam jakiś film krótkometrażowy czy niezależny… W 2005 roku przyszedł zaś angaż do „Złotopolskich” i właściwie oficjalny koniec kariery na Zachodzie. Choć aktorka wciąż mieszka w USA, poświęciła się innym pasjom.

pozniak-6

Poźniak spełnia się jako artystka – maluje oraz rzeźbi. Jest też aktywistką społeczną i działa przede wszystkim na rzecz kobiet. Nie bez powodu większość jej ról to bohaterki silne i niezależne. Nawet jej białoruska sprzątaczka z „Szaleję za tobą” wywodziła się z armii, a jako dziecko zabiła gołymi rękami niedźwiedzia. Polska aktorka jest feministką i nie boi się o tym mówić. Była prekursorką uchwalenia ustawy wprowadzającej uznanie Dnia Kobiet w USA jako oficjalnego święta. Popierana np. przez Steviego Wondera czy aktorkę Tippi Hedren, wraz z członkinią Kongresu Maxine Waters w 1994 roku doprowadziła do uznania 8 marca Międzynarodowym Dniem Kobiet.

*

Czy Beata Poźniak osiągnęła sukces w Hollywood? Jeśli przyjąć, że wyjechała do USA z komunistycznego kraju jako nieznana nikomu aktorka, a ostatecznie udało jej się pracować w zawodzie, zarobić na wygodne życie i spełnić marzenia – jak najbardziej. Osobę pani Beaty często przedstawia się jednak w polskich mediach niczym gwiazdę. Wydaje mi się, że ona sama ma w tym swój duży udział, opowiadając z „hamerykanskym” akcentem o swoich pojedynczych rolach niczym kreacjach godnych Oscara. Niezbyt dobrze przyjęty został np. jej wywiad udzielony pod koniec lat 90. Mariuszowi Maxowi Kolonko, w którym dziennikarz „przypadkowo” spotyka ją uprawiającą jogging w pełnym makijażu wśród palm i willi w Beverly Hills. Aktorka pokazuje mu zresztą swój „twardy jak kamień” brzuch i pozuje do zdjęć niczym rozemocjonowana nastolatka, wykrzykując „To ja! Jestem jak żywioł!”. W innym materiale opowiada zaś o ustawie dotyczącej Dnia Kobiet biegając wokół swojego przydomowego basenu. Jej strony na IMDB i Wikipedii wyraźnie wskazują na chęć autopromocji (znalazła się tam nawet informacja o tym, że do Filmówki dostała się z najwyższym wynikiem egzaminu!), zaś jej ostatnia rola w naszym kraju to gościnny występ w serialu „Ojciec Mateusz”, w którym wcieliła się w … gwiazdę Hollywood.

pozniak-7

Jakkolwiek nie patrzeć by jednak na Beatę Poźniak, jest coś, czego nie odbiorą jej nawet najbardziej zaciekli hejterzy. Będąc nieznaną nikomu polską aktorką zagrała ważną rolę u samego Olivera Stone’a, wśród największych gwiazd ekranu. Nie dostała tej roli przypadkiem ani po znajomości, a solidnie na nią zapracowała; i mam tu na myśli nie tylko przygotowania do castingów, ale też wcześniejsze lata pobytu w Stanach. Choć jej kariera to być może kolejna niewykorzystana szansa, Poźniak jest dziś szczęśliwą żoną i matką, która ma wspaniały dom w Beverly Hills, może rozwijać swoje pasje i odwiedzać Polskę kiedy tylko zechce. Wyjeżdżając w 1985 roku z kraju nie mogła nawet marzyć o takim rozwoju wypadków. A z roli w „JFK” może być dumna już do końca swojego życia.

Krótki materiał z Entertainment Tonight

O ustawie dot. Dnia Kobiet

REKLAMA