Paradoks Lindy
W TVP 2 ruszyła emisja nowego serialu kryminalnego "Paradoks". Za scenariusz odpowiada Igor Brejdygant ("Palimpsest"), za reżyserię zaś Greg Zgliński ("Wymyk"). Serial w swej fabule koncentrować ma się na postaci inspektora wydziału zabójstw, Marka Kaszowskiego, oraz jego relacjach z panią komisarz Joanną Majewską, funkcjonariuszką Biura Służb Wewnętrznych, która została oddelegowana do wydziału aby zbadać, pod kątek nieścisłości, tok prowadzonych przez inspektora spraw.
Po odcinku pilotażowym, jak to z nimi z reguły bywa, stwierdzić można jeszcze nie wiele. Nie mogę powiedzieć, żebym został powalony na kolana, bo serial w swej koncepcji zdaje się wpisywać w schemat przeciętnej serii kryminalnej. Wyróżnikiem ma być mieszanie chronologią ukazywanych wydarzeń, ale to przecież też żadne novum. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie zostałem dostatecznie zaintrygowany. W tym gęstym klimacie wyczuwam ukryty potencjał, który może udanie wypełnić lukę po pamiętnych dwóch sezonach "Gliny" Władysława Pasikowskiego.
W roli głównej, Bogusław Linda, dla którego może to być znaczący powrót do klimatów, w których on czuję się najlepiej, a my, widzowie, chcemy go oglądać. Mowa o powrocie dlatego, że produkcję filmowe i serialowe w których ostatnimi czasy brał udział, delikatnie mówiąc, nie należały do tych najwyższych lotów i nie były na miarę jego możliwości. Tutaj jednak, ten kultowy polski aktor, wyraźnie wraca do emploi, któremu zawdzięcza najwięcej, z którym jest najbardziej kojarzony. Twardy, zmęczony życiem i zimny osobnik, posługujący się własnym kodeksem moralnym, do którego dotarcie i zrozumienie, jest czasem tak trudne, jak specyfika spraw, którymi się zajmuję. Co prawda pilot mówi nam jeszcze mało, ale po jego obejrzeniu, jedno można już dziś stwierdzić na pewno- postać grana przez Bogusława Lindę będzie stanowić o sile serialu.