Najlepsze momenty z serii HARRY POTTER, których NIE BYŁO w scenariuszu
Bez wątpienia Harry Potter był, jest i będzie topową ekranizacją książek dla młodzieży. Bez względu na to, co myślimy dziś o kontrowersyjnych wypowiedziach J.K. Rowling czy planowanym serialu HBO (który notabene mocno może nadszarpnąć renomę serii) – tak jak wspomniano podczas premiery ostatniego z filmów – Hogwart dla wiernych fanów zawsze będzie przytulnym domem, w którym można pokładać swoje smutki i do którego wracać można za każdym razem, gdy potrzebujemy poczuć ten dobrze znany, magiczny komfort. Jeśli jesteście ulubieńcami świata czarodziejstwa równie mocno jak ja i setki tysięcy innych fanów, pewnie na pamięć znacie niektóre sceny, teksty; część z nich przez minione lata stała się wręcz kultowa. Tylko nieliczni wiedzą jednak, że niektóre kwestie, które zapisały się w historii jako te najbardziej rozpoznawalne, zostały przez aktorów serii całkowicie zaimprowizowane! Nie przedłużając – porzućcie na chwilę świat mugoli i zobaczcie, które improwizowane sceny znalazły się ostatecznie na ekranie.
Ty umiesz czytać? – „Harry Potter i Komnata Tajemnic” (2002)
W drugiej części sagi Harry, Ron i Hermiona eksperymentują z eliksirem wielosokowym, aby dowiedzieć się, czy to Draco Malfoy jest prawdziwym dziedzicem Slytherina. Ostatecznie tylko Harry’emu i Ronowi udaje się przedostać do pokoju wspólnego Ślizgonów, jednak ryzyko, jakie niesie za sobą udawanie Crabbe’a i Goyle’a przed znienawidzonym synem Lucjusza i Narcyzy jest takie samo. W drodze do pokoju chłopcy spotykają Draco, który zwraca szczególną uwagę na okulary, których Harry zapomniał zdjąć po zamianie w Goyle’a. To moment, w którym grający Malfoya Tom Felton zapomniał swojej kwestii wpisanej w scenariusz, dlatego spontanicznie zaimprowizował inne zdanie, pytając: Czytałeś? Ty umiesz czytać? Stworzył tym samym jeden z bardziej kultowych cytatów swojej postaci i udowodnił, że Draco Malfoy nawet dla swoich przyjaciół pozostaje nieprzyjemny i cyniczny.
Rozmowy o mugolach – „Harry Potter i Komnata Tajemnic” (2002)
W Komnacie Tajemnic po raz pierwszy odwiedzamy dom Rona Weasleya i jego licznego rodzeństwa – Norę. Po pełnej przygód podróży fordem anglią uratowany od Dursleyów Harry wraz z przyjaciółmi trafia do budynku do cna ogarniętego magią, w którym naczynia myją się same, druty wiszą w powietrzu i robią sweter, a zaczarowany zegar wcale nie liczy czasu. Po gorzkim powitaniu ze strony Molly Weasley Harry i przyjaciele zasiadają do wspólnego śniadania, do którego dołącza także ojciec młodych Weasleyów Arthur. Jako pracownik Ministerstwa Magii żywo zainteresowany życiem mugoli dopytuje Harry’ego, jak jego środowisko radzi sobie z funkcjonowaniem bez użycia czarów. Pyta między innymi o zastosowanie gumowej kaczki, co wprawia chłopców w zakłopotanie. Aktor wcielający się w rolę ojca Rona: Mark Williams z każdym takiem (a było ich w sumie 13 albo 14, jak wspomina Chris Rankin, odtwórca roli Percy’ego) wymyślał nowe, ciekawsze pytanie o życie mugoli, ale ostatecznie zdecydowano, że to gumowa kaczka znajdzie się w filmie.
Barty Crouch Jr. zdemaskowany – „Harry Potter i Czara Ognia” (2005)
W Czarze Ognia po raz pierwszy poznajemy Profesora Moody’ego, pod którego powłoką kryje się morderca Barty Crouch Jr. Jeśli uważnie oglądaliście czwartą część, mogliście zauważyć charakterystyczny tik Barty’ego, który niekontrolowanie wykonywał, gdy stosowany przez niego eliksir wielosokowy przestawał działać – niczym wąż wysuwał wtedy język i pośpiesznie lizał wargi. W ten sposób rozpoznał go jego ojciec Bartemiusz Crouch (który, jak wiemy, nie wyszedł na tym najlepiej). Ów tik nie pojawia się w książkach, był to oryginalny pomysł Davida Tennanta. Dzięki niemu Barty stał się jeszcze bardziej zatrważającym charakterem, nabrał swojej cechy charakterystycznej i uważni widzowie niezapoznani z książką szybciej mogli rozwiązać największą zagadkę Czary.
Nie tak szybko, Crabbe – „Harry Potter i Komnata Tajemnic” (2002)
Kamień Filozoficzny i Komnata Tajemnic wyreżyserowane przez odpowiedzialnego m.in. za Kevina samego w domu Chrisa Columbusa pachną starym dobrym amerykańskim kinem familijnym, czuć w nich dozę sentymentu i dziecięcej naiwności, w przeciwieństwie do następnych części, które wraz ze zmianą reżysera wprowadziły do sagi więcej mroku i nowego tajemniczego klimatu. W końcówce Komnaty wszystko dobrze się kończy – spetryfikowani uczniowie powracają cali i zdrowi, dziennik Toma Riddle’a zostaje zniszczony, Komnata Tajemnic nie grozi już społeczności Hogwartu. Także i Hagrid, niesłusznie skazany na pobyt w Azkabanie z powrotem zasila szeregi personelu szkoły. Gdy dzieciaki okazują swoją radość jego powrotem poprzez brawa i gwizdy, niespodziewanie dołącza do nich Vincent Crabbe, prawa ręka Malfoya. Dołącza to chyba jednak za dużo powiedziane, gdyż Draco pociąga go za szatę, piorunuje wzrokiem i każe siadać. Cała scena była przez dzieciaki w pełni zaimprowizowana, a jednak dostała się do finalnego montażu. W końcówce według scenariusza bić brawo powinien tylko Richard Harris wcielający się w Dumbledore’a, jednak w jego ślady poszedł Daniel Radcliffe, Maggie Smith, a wkrótce wszyscy zebrani w Wielkiej Sali.
Niezręczne czułości Voldemorta i Dracona – „Harry Potter i Insygnia Śmierci: cz. II” (2011)
Malfoy, postać skrajnie antypatyczna w Księciu Półkrwi, w końcu otrzymuje swoje zasłużone pięć minut. Poświęcamy psychologii tej postaci znacznie więcej czasu niż dotychczas, dowiadujemy się o powodach jego nienawiści – zastraszony przez Voldemorta i niosący na barkach rodzinne brzemię nazywany jest chłopcem, który nie miał wyboru, musiał zgodzić się wykonać zlecone przez Czarnego Pana zadanie. W ostatnim filmie, gdy Voldemort dumnie ogłasza uczniom Hogwartu śmierć Harry’ego Pottera i zachęca ich do przejścia na swoją stronę, pierwszą jego „ofiarą” jest Draco – w głębi serca przerażony i wspierający swoich kolegów, z drugiej strony lojalny wobec bliskich i zaszantażowany przez Śmierciożerców. Gdy chłopak zbliża się do Voldemorta, ten niespodziewanie obejmuje go, jest to jednocześnie pierwszy i jedyny moment w całej serii, kiedy Czarny Pan komukolwiek okazuje uczucie. Tom Felton przyznał, że momentu ich przytulenia nie było w scenariuszu. Sam aktor był dość wystraszony i skonfundowany, gdy Ralph Fiennes trzymał go w ramionach – jego nieudawane zdziwienie nadaje tej scenie jeszcze bardziej przerażający i niekomfortowy dla widza wymiar.
Tortury Bellatrix – „Harry Potter i Insygnia Śmierci: cz. I”(2010)
Harry Potter i Insygnia Śmierci: cz. I to jeden z bardziej przerażających, jeśli nie najmroczniejszy film z całej serii. Przyjaciele wyruszają w niebezpieczną podróż w poszukiwaniu horkruksów, ich relacja nadszarpnięta zostaje przez liczne konflikty, co działa jedynie na korzyść Voldemorta, polującego na nich na każdym kroku. Końcowa sekwencja filmu odbywa się w dworze Malfoyów – Harry i Ron zostają uwięzieni w piwnicy przez Glizdogona, a Hermiona pada ofiarą szaleństwa Bellatrix Lestrange, która torturuje ją w celu wydobycia informacji o domniemanej kradzieży z jej skrytki w Banku Gringotta. To najbardziej intensywna scena siódemki, być może najlepsza z udziałem Emmy Watson. Helena Bonham Carter i odtwórczyni roli Hermiony dostały w niej wolną rękę; tortury Bellatrix, wypisanie na ręce Hermiony nożem słowa „szlama” – to wszystko zostało przez aktorki całkowicie zaimprowizowane. Emma Watson w ramach przygotowania zrobiła nawet dogłębny research o ofiarach przemocy, by reakcja Hermiony na krzywdę była jak najbardziej autentyczna. David Yates, reżyser kilku ostatnich filmów, po latach ujawnił, jak wyglądało kręcenie tej ciężkiej dla ekipy sceny – kamera włączona była aż przez 5 minut, podczas których Bonham Carter i Watson wykonywały aktorską improwizację, z jakiej ostatecznie na ekranie pojawiło się kilka kwestii i słynna rana na ręce Hermiony.
Emotional range of a teaspoon – „Harry Potter i Zakon Feniksa” (2007)
Pierwszy pocałunek zawsze wzbudza wyjątkowe emocje – nie inaczej było w przypadku Harry’ego Pottera, który jak przystało na prawdziwego przyjaciela, szybko zwierzył się z niego Ronowi i Hermionie w pokoju wspólnym Gryfonów. Na pytanie: jak było, Harry dwuznacznie odpowiada – mokro. Wszystko dlatego, że rozemocjonowana Cho Chang nie wiedziała, jak zareagować na pocałunek w obliczu swojego słabego stanu psychicznego, dlatego poleciały jej łzy. Jak tłumaczy Hermiona, Cho zapewne obwiniała się z powodu uczucia do Harry’ego, wciąż mając w głowie swój związek ze zmarłym Cedrikiem. Jednocześnie bała się, jak Dolores Umbridge zamierza ukarać jej pracującą w Ministerstwie Magii matkę i czuła przestraszona tym, że Gwardia Dumbledore’a wyjdzie na jaw. Ron, jak to Ron, reaguje na słowa przyjaciółki w typowy dla siebie humorystyczny sposób: człowiek nie może czuć aż tyle na raz, bo by eksplodował. Na co Hermiona odpowiada mu: ty to czujesz coś tylko po kremowym piwie. Scena, która z założenia miała być poważna, całkiem rozbroiła aktorów, którzy niespodziewanie wybuchli śmiechem. David Yates zachował jednak taśmę i zdecydował, że dialog zwieńczony właśnie tą autentyczną reakcją powinien znaleźć się w filmie. Co ciekawe, kwestia Watson wybrzmiewa w oryginale jeszcze zabawniej niż w dubbingu – w dosłownym tłumaczeniu Hermiona zarzuca Ronowi, że jego emocjonalna wrażliwość pomieściłaby się na łyżeczce do herbaty.
Taniec Luny – „Harry Potter i Insygnia Śmierci: cz. I” (2010)
Luna Lovegood to postać, którą za każdym razem chce się oglądać więcej i więcej. Jej fascynująca osobowość i życiorys zasługują chyba na osobny film, jednak w przeciwieństwie do innych drugoplanowych postaci, takich jak Neville czy w szczególności Ginny, jej bohaterka dostała całkiem sporo ekranowego czasu. W Insygniach Śmierci po raz pierwszy widzimy ją na weselu Billa i Fleur, wykonującą specyficzne okrężne ruchy do grającej muzyki. Okazuje się, że to typowe dla bohaterki oderwanie od rzeczywistości i poruszanie się w rytm muzyki zupełnie inaczej niż inni zostało przez Evannę Lynch i Rhysa Ifansa (odtwórcę roli Ksenofiliusa Lovegooda) zaimprowizowane. Davidowi Yatesowi tak bardzo spodobał się taniec ojca i córki, że postanowił zatrzymać go w filmie. Na weselu Billa i Fleur było jeszcze kilka wątków, które ostatecznie nie dostały się jednak do montażu, jak np. spotkanie Hermiony i Victora Kruma po latach.
Dialog Harry'ego z Lucjuszem Malfoyem – „Harry Potter i Komnata Tajemnic” (2002)
Jak zauważyliście, większość zaimprowizowanych przez aktorów scen pochodzi właśnie z filmu Harry Potter i Komnata Tajemnic, a jedna z najsłynniejszych dzieje się na samym końcu, gdy Harry wsławia się bohaterskim uratowaniem Ginny Weasley i zniszczeniem dziennika Toma Riddle’a (który w późniejszym czasie okazuje się jednym z horkruksów). W gabinecie profesora Dumbledore’a niespodziewanie pojawia się Lucjusz Malfoy w towarzystwie swojego sługi Zgredka. Wdaje się w nieprzyjemną rozmowę z Albusem Dumbledorem, który opowiada mu o planie Voldemorta i zniszczeniu dziennika przez Harry’ego. Poirytowany Lucjusz zwraca się w końcu uszczypliwie do młodego Pottera, sugerując, że chłopak zawsze będzie stał na straży bezpieczeństwa Hogwartu, nieważne co się stanie. Był to zupełnie improwizowany tekst, którego Radcliffe się nie spodziewał. Zapanował jednak nad sytuacją i pewnym siebie głosem odpowiedział: spokojnie, tak będzie. To rozpoznawalny tekst Harry’ego udowadniający jego męstwo i gotowość do pomocy. Jeszcze większe wrażenie wzbudza to, że był to autorski spontaniczny pomysł Radcliffe’a, nadzwyczaj inteligentnego młodego aktora, który doskonale rozumiał psychikę swojego bohatera i wiedział, że ten tekst byłby w ustach Harry’ego odpowiedni.
A Wy? Wiedzieliście, że te momenty były w pełni zaimprowizowane? A może macie inne ulubione sceny z serii o Harrym Potterze?