MAFIA – Filmowe gry komputerowe
Nawet bardziej niż o wygląd zadbano o głosy postaci, którymi wygłaszały swoje kwestie podczas gry i cutscenek. Lekko zachrypnięty głos Franka zdradzał jego narwany i nieobliczalny charakter, a poczciwy Sam przypominał z głosu Dustina Hoffmana. Dialogi napisano w nieco toporny, opisowy sposób, ale należy pamiętać, że to nadal gra komputerowa i niektóre rzeczy musiały zostać objaśnione bardzo dokładnie i wprost. Aktorzy dubbingowi nadali całości niezwykłej atmosfery. Największym jednak atutem warstwy dźwiękowej była oprawa muzyczna. Motywy napisane specjalnie na potrzeby gry zostały wykonane przez niemal pięćdziesięcioosobową czeską orkiestrę symfoniczną! Oprócz tego podczas rozgrywki ucho gracza pieściły charakterystyczne dla okresu utwory, np. Django Reinhardta czy Louisa Armstronga.
Mafia: The City of Lost Heaven krótko po premierze zdobyła grono wiernych fanów i stała się jedną z najlepiej ocenianych produkcji swoich czasów. Osiem długi lat kazali czekać jej twórcy na kontynuację. Czas ten wynagrodzili grą przebijającą swoją poprzedniczkę niemal pod każdym względem (chociaż recenzje specjalistycznej prasy związanej z rynkiem gier wskazywały na drobne niedociągnięcia i problemy, jednak nie jest to miejsce na tego typu uwagi). Grafika – ponownie, jak na swoje czasy – wręcz bombardowała szczegółowością i pieczołowitością. Wrażenie oglądania filmu było jeszcze większe – dopracowano kolory, cienie, detale i animacje. Ponownie wykorzystano filmowe chwyty w postaci ruchomej kamery, dynamicznego montażu. Historia już niemal bezpośrednio nawiązywała do drugiej części Ojca chrzestnego – główny bohater nazywał się Vito Scaletta, uciekł do Ameryki z Sycylii. W grze pojawił się epizod wojenny, a także więzienny (w Shawshank!), chociaż większość akcji rozgrywała się w fikcyjnym mieście Empire Bay. Rozgrywka opierała się na mechanice identycznej co w pierwszej części, chociaż dodano kilka atrakcji, jak np. zmieniające się warunki atmosferyczne. Tytuł nie był rewolucją ani w kontekście serii, ani w światku gier komputerowych, jednak spełnił pokładane w nim nadzieje.
Kolejnych sześć lat upłynęło miłośnikom serii na czekaniu na kolejną część. Mafia III zebrała mieszane recenzje, chociaż wielu graczy przyznawało, że tytuł wymagał drugiej szansy, aby pokazać swój potencjał – wynikało to ze znacznych zmian w rozgrywce (za tytuł odpowiadało już inne studio). Tym razem do dyspozycji gracza oddano miasto wzorowane na Nowym Orleanie, a akcję przeniesiono pod koniec lat sześćdziesiątych, w czasy wojny w Wietnamie i rewolucji społecznej i kulturowej. To wszystko odbija się na scenariuszu gry, który dotyka istotnych i poważnych kwestii związanych chociażby z rasizmem. To doprawdy jeden z najbardziej ambitnych scenariuszy gier komputerowych. Pokazuje też nieco inne oblicze samej mafii, a nawet próbuje zgłębić psychologię samych przestępców. Ta odsłona wyróżnia się oczywiście najlepszą warstwą wizualną, nadal złożoną w dużym stopniu z odniesień do kina, oraz najbardziej znaną ścieżką dźwiękową – w radiu usłyszeć można przeboje chociażby takich grup jak The Rolling Stones, Jefferson Airplane czy The Ramones.
O filmowości wszystkich trzech części stanowi kilka czynników, ale twórcy w wyraźny sposób od samego początku dawali do zrozumienia, że Mafię należy odbierać właśnie jako opowieść z pogranicza gry i filmu. Scenariusze opierały się na silnych postaciach i intrydze, a historia w cutscenkach rozwijała się w dramatyczny sposób. Do bohaterów można się było przywiązać – niczym w najlepszym serialu. Gry w znacznym stopniu dotykały również problemów zupełnie poważnych – lojalność, zdrada, zaufanie, rodzina, rasa. Pierwsza i druga część opowiadały swoje historie w sposób liniowy, z licznymi retrospekcjami. Natomiast Mafia III to już istny majstersztyk. Mamy tutaj przekrój filmowych form, których nie powstydziłby się Oliver Stone. Fabułę poznajemy z wywiadów, przesłuchań, fragmentów filmów dokumentalnych itp. Ponadto gracz ma duży wpływ na to, jak rozwiną się wydarzenia. W całej serii znaleźć można pewnie z setkę większych lub mniejszych odniesień do klasyki kina gangsterskiego. Hotel Corleone, restauracja Sokół Maltański czy kwestia „Are you feelin’ lucky?” podczas kupna rewolweru Magnum to tylko smaczki, ale już cały rozdział rozgrywający się w więzieniu Shawshank albo życiorys głównego bohatera jedynki, jawnie nawiązujący do prawdziwej postaci Henry’ego Hilla (znanego z Chłopców z ferajny Martina Scorsesego), to już istny rozmach.
Koniec końców – gry z serii Mafia są w pewnym sensie filmami jako takimi. Cutscenki z poszczególnych części zmontowane w jeden ciąg dają możliwość obejrzenia za każdym razem prawie trzygodzinnego filmowego dzieła – świetnie napisanego i wyreżyserowanego. Kilka wątków może nie być jasnych (z powodu wydarzeń, które dzieją się bezpośrednio w grze), ale nie przeszkadza to w odczuwaniu prawdziwej przyjemności z seansu. A same gry – przynajmniej pierwsze dwie części – są warte poznania nawet dla osób, które nie przepadają za tego typu rozrywką.
korekta: Kornelia Farynowska