search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

SEBASTIAN FABIJAŃSKI. Portret aktora

Tekst gościnny

27 grudnia 2016

REKLAMA

Autorką tekstu jest Kasia Magiera. 

Podobno Cukier szkodzi zdrowiu… a po seansie  Pitbull. Niebezpieczne kobiety mogę śmiało powiedzieć: oj nieprawda, oj nieprawda – im więcej, tym lepiej.

Osobiście jestem fanką kryminalnych filmów Patryka Vegi i jego sposób opowiadania tych policyjnych historii. Oczywiście pierwszy Pitbull (zwłaszcza w wersji serialowej) jest tym, co mogłabym oglądać wiele razy i zawsze odkrywam coś nowego. Nowe filmy (Nowe porządki i Niebezpieczne kobiety) mają w sobie sporo przerysowania, ale w wypadku filmów Patryka Vegi mi to nie przeszkadza. Tu jest swoisty, charakterystyczny rys, taka konwencja, że albo udaje się, że się w nią wierzy i ma się wyborną zabawę, albo traktuje się to jako bzdurę i wytyka się błąd za błędem. Ja wolę oglądać takiego Pitbulla w polskim wykonaniu niż 95% romantycznych polskich komedii.

W filmach/serialach zawsze najważniejszym kreatorem fabuły jest dla mnie aktor i jego wkład w obraz, dlatego też i w tym zakresie Pitbull stanowi źródło mojego wewnętrznego zachwytu. Patryk Vega daje aktorom szansę na coś, co w Polsce jest rzadkie, czyli kompletną metamorfozę. Dzięki Pitbullowi pokochałam jako aktora Marcina Dorocińskiego, odkryłam Piotra Stramowskiego (choć Piotr Stramowski nie korzysta ze swojej szansy tak fenomenalnie, jak Marcin Dorociński, raczej idzie w stronę przypuszczeń, że Pitbull to może być jego thats all). Pitbull udowodnił po raz kolejny, że Maja Ostaszewska to prawdziwy aktorski kameleon i umie zagrać wszystko. Osobny rozdział wypadałoby poświecić na opis ról takich aktorów jak Andrzej Grabowski, Krzysztof Czeczot, Krzysztof Stroiński, Bogusław Linda czy stworzona dla tego filmu/serialu Weronika Rosati. Filmy Patryka Vegi są filmami aktorskimi. Ten reżyser jest jak Quentin Tarantino: nawet z nogi stołowej wydobywa potencjał aktorski.

Pitbull. Niebezpieczne kobiety, mimo że ma być o kobietach, to jednak ponownie mocno uwypuklił kolejnego męskiego bohatera i dał widzom “świeżego” aktora, który jeśli będzie mądry (a obecnie wykazuje więcej rozwagi i roztropności niż błędnych zawodowo decyzji) może być szybko kimś takim jak wspomniany Marcin Dorociński, czyli aktorem, którego dorobek jest ambitnie urozmaicony. W kontekście “słodkiego” objawienia mogę powiedzieć z satysfakcją, że moje zachwyty nad tym aktorem od dwóch lat nie były daremne i z radością dziś mówię – A NIE MÓWIŁAM.

A mówiłam rzecz jasna o Sebastianie Fabijańskim – pod względem aktorskim i stworzonego sobie publicznego wizerunku jest wart uwagi.

Jak na młodego, już rozpoznawalnego aktora jest inteligentny, elokwentny, w wypowiedziach prezentuje bogate słownictwo i nie bełkocze (wielu młodych aktorów nie wie chyba czym jest dykcja, co jest zaskakujące w kontekście tego, że większość z nich kończyło akademie teatralne).

Dzięki takim aktorom i ich wbijających w fotel rolach mogę bez końca podziwiać aktorstwo jako zawód, ponieważ gdy wydaje mi się, że już nikt mnie nie zaskoczy, nie zadziwi i nie wprawi w osłupienie swoją ekranową pracą, to otrzymuję taką perełkę, jaką stworzył Sebastian Fabijański w filmie Pitbull. Niebezpieczne kobiety.

Rolę “Cukra” pod względem trudności i przemiany jaką musi przejść aktor, może ewentualnie przebić we współczesnym kinie polskim tylko rola Dawida Ogrodnika z filmu Chce się żyć. Dawid Ogrodnik, tak jak Sebastian Fabijański osiągnął aktorstwo na światowym poziomie, wśród najtrudniejszych ról, angażujących aktora fizycznie i psychicznie.

Tancerze

Sebastiana Fabijańskiego znam już “od serialu” Tancerze (taka polska wersja Fame), ale dopiero rola w świetnym Jezioraku sprawiła, że z chęcią zaczęłam czekać na jego kolejne ciekawe role (pomijam wpadkę z koszmarnym serialem Strażacy – ten serial dla dobra wielu aktorów powinien zostać zniszczony co do ostatniej kopii). Jeziorak jest niezwykłym tworem w kinie polskim – niby czuć inspirację braćmi Coen, a jednak jest bardzo mocno osadzony w polskim kolorycie. Bohaterowie Jezioraka gdzieś już byli widziani przez widza, a jednak wnoszą coś nowego (to zasługa oczywiście aktorów). W Jezioraku Sebastian Fabijański stworzył postać młodego policjanta, który zostaje przydzielony do rozwiązania zagadkowej śmierci młodej Ukrainki. Postać przez aktora zbudowana została mądrze, gdyż widać, że aktor bacznie obserwował stworzonych wcześniej w kinie podobnych bohaterów. Jego rola w tym filmie wiele razy przenosiła mnie myślami do serialu The Killing i jednego z głównych bohaterów tej produkcji – Stephena Holdera. Dostrzegałam w postaci Fabijańskiego podobieństwo w ruchach, w sposobie bycia, a nawet ubrania do wspomnianego Holdera. Kto nie oglądał Jezioraka, a lubi kino polskie to jest to film wręcz konieczny do nadrobienia – wielokrotnie do niego wracałam.

Jeziorak

Natomiast film Panie Dulskie mimo umiarkowanych recenzji, mi osobiście dobrze się go oglądało, dzięki czemu ponownie przyglądałam się Sebastianowi Fabijańskiemu, kolejnemu wcieleniu, odkrywając w jego grze nutę zadziorności i łobuzerii, co często bywa też połączone z ekranową charyzmą. Charyzma u aktora to, poza talentem, druga istotna kwestia, dzięki charyzmie można zawładnąć wyobraźnią publiczności.

Jednakże to rok 2016 Sebastian Fabijański będzie mógł zaliczyć do kluczowego w swojej karierze, ponieważ dał mu szansę na wszechstronność zawodową w takich produkcjach jak: #WSZYSTKO GRA – musical, który fabularnie jest miałki oraz naiwny, ale muzycznie wyborny. Jest też rzadkim gatunkowo produktem na polskim rynku, więc można to zaliczyć na plus dla aktora, że chciał w nim zagrać, szukając czegoś oryginalnego. 2016 rok to też oczywiście doskonały serial Belfer. Sebastian Fabijański z kreacją Adriana Kusia trochę przyćmił nawet Macieja Stuhra grającego w tym serialu głównego bohatera.

Belfer

Sebastian Fabijański ma dobry czas – może grać postacie trafione w swoje emploi. To podstawa, aby aktor synchronizował się ze swoim bohaterem, aby tak go sobie wymyślił, żeby na czas grania stać się nim. To daje widzom łatwość zaakceptowania go, ponieważ wtedy bohater nabiera realnego kształtu. Adrian Kuś na papierze, jako postać w scenariuszu mógłby się wydać schematyczny i oklepany, ale to, że Kuś okazał się jednym z najbardziej lubionych oraz tym któremu się mocno kibicowało mimo jego czynów, jest zasługą już samego aktora. To, jak aktor ożywi z kart scenariusza swojego bohatera, wpłynie na to, jak go będzie publiczność odbierać. Sebastian Fabijański miał dobry pomysł, dobrze wyważył Adriana, jego zachowanie, postępowanie i osobowość. Fabijański musiał odnaleźć z tym bohaterem płaszczyznę “porozumienia”, dlatego też jest w tej kreacji wdzięcznie naturalny. To jest właśnie rolą aktora, żeby z prostej postaci uczynić przyciągającą i skupiającą uwagę publiczności. Sam aktor ma w sobie coś, co daje mu pierwszeństwo w patrzeniu na niego, kiedy pojawia się na ekranie. Adrian Kuś jest drugoplanową postacią, ale to nie ma żadnego znaczenia, bowiem czasem drugoplanowe, a nawet epizodyczne role zostają w pamięci widza dłużej niż główni bohaterowie, ponieważ wnoszą ze sobą albo świeżość, albo oryginalność, albo niepokój połączony z ekscytacją.

U aktora liczy się całokształt w kreowanej postaci – jak mówi, jak chodzi, jak wygląda, jakich gestów używa – jeśli w którymś z tych elementów pojawia się sztuczność, coś, co aktorowi nie odpowiada, z czym się wewnętrznie nie zgadza, to w jego grze pojawia się wymuszenie, ujawnia się faza grania, a nie bycie postacią. W kreowaniu takiego bohatera jak Kuś znaczenie ma każdy szczegół i dlatego ważne są detale, z jakich konstruował tego bohatera Sebastian Fabijański. Gesty (palenie, okulary, spojrzenia pod “zawadiackim” kątem), świetnie zaobserwowane i wygrane są przez aktora przynależne do takich typków “przyruchy”(niby dla aktorów przyruchy nie są wskazane, ale jednak czasem przy budowaniu charakterystycznej postaci okazują się idealnym rozwiązaniem), rzecz jasna styl ubrania też się liczy i oczywiście muszą być tatuaże. O wyjątkowości bohatera filmowego przesądza charyzma grającego go aktora. Postać i wykonawca, wygląd i osobowość, kreacja i życie łączą się ze sobą.

Wszystko gra

Z tego, co się zorientowałam po kilku wywiadach, Sebastian Fabijański nie jest fanem mówienia o swoim wyglądzie, bowiem słusznie uważa, że nie to jest najważniejsze dla aktora, ale czy tego chce, czy nie jego dobra fizyczność też stanowi o atrakcyjności jego postaci. Dobry aktor nie musi się obawiać tego, że będzie postrzegany przez pryzmat urody – umie ją przekuć na swoją korzyść, jako kolejny element do wykorzystania w kreowaniu postaci. Jasne, że rankingi na najprzystojniejszego czy najbardziej pożądanego to pustka łechcząca tylko ego, ale to nieodłączna część bycia popularnym, a to tylko od aktora zależy, jak bardzo te rankingi przesłonią mu świat.

Zwieńczeniem 2016 roku w karierze Sebastiana Fabiańskiego jest bez dwóch zdań Pitbull. Niebezpieczne kobiety, w którym stworzył smakowitą rolę czarnego charakteru -można by w tym wypadku zapytać – uwielbiacie Jokera? To będziecie uwielbiać Remka vel. Cukier.

Zawsze w kinie bardziej ceniłam czarne charaktery niż pozytywne postaci, gdyż:

  1. są ciekawsze i fascynujące.
  2. trudniejsze zwykle do zagrania dla aktora (tacy bohaterowie bywają zwykle bardzo złożeni psychologicznie)
  3. dla mnie osobiście chyba stanowią ujście tkwiącego we mnie mroku.  Wszelkiego rodzaju filmowi psychopaci, czy socjopaci są źródłem obserwacji. Są takie typy osobowości, które pociągają – niezależnie od płci. Wielokrotnie jest tak, że patrzę na jakąś postać i myślę, że coś jest w niej intrygującego, że mam w sobie to coś, co mi się podoba i przyciąga mnie do niej – taki trudny do zdefiniowania magnetyzm. I tak też jest z takimi typami, jak Sebastian Fabijański gra w Belfrze i w Pitbullu. Ci bohaterowie są uosobieniem skrywanych pragnień i kobiet i mężczyzn – mężczyzn w innym względzie niż kobiet, ale zapewne większość, która ogląda serial czy film fascynuje się tymi postaciami. Do tego, aby taka postać osiągnęła sukces (w sensie, aby publiczność ją uczyniła swoim priorytetem) liczy się dobrze dobrany aktor, wtedy zwłaszcza czarny charakter nabiera w oczach widzów czegoś frapującego.

Zagrać taką rolę jak Sebastian Fabijański w Pitbullu chciałby każdy aktor (co prawda czytałam w różnych recenzjach, że były i takie osoby, które w jego grze widziały sztuczność, przerysowanie, czy manieryzm). Przyglądając się tej postaci dobrze jest posłuchać/poczytać wywiadów z aktorem o tym, jak się przygotowywał do roli i jak budował swoją postać, to pomaga we właściwym odbiorze tej kreacji. Bez odpowiedniej wiedzy (czy to medycznej, czy zaczerpniętej od aktora) “Cukier”może wydać się bohaterem wydumanym, zblazowanym, po prostu zaspanym psychopatą. Kluczem do odpowiedniego odebrania tego bohatera jest wiedza o chorobie, jaką ma Remek. Jednak ta wiedza nie jest oczywista dla przeciętnego widza, nie jest czymś dobrze znanym, dlatego, jeśli nie rozumie się konstrukcji tej postaci, warto sięgnąć po dopełniające informację (zdaję sobie z tego sprawę, że jest to moją mrzonką, że może 5 % widzów zrobiło to po seansie i to tylko wtedy, jeśli bohater ich zaintrygował).

REKLAMA