Najlepsze role BENA AFFLECKA
Każdy, kto ma choć sporadyczny kontakt z kinem, widział co najmniej pięć filmów z jego udziałem, zaś wielu przeciętnych pożeraczy kina zapoznała się z większością jego aktorskiego dorobku. Choć znamy go głównie z dokonań sprzed kamery, zdobył dwa Oscary za pracę niezwiązaną z aktorstwem – a wystarczyły mu do tego dwie nominacje. Żeby nie było tak słodko, w 2003 roku zaliczył dwie tragiczne wpadki – w tym jedną komiksową – z których jedna zasłużyła na „wyróżnienie” Złotą Maliną, ale nawet to kilka lat później nie przeszkodziło mu w zdobyciu angażu do roli jednego z najważniejszych superbohaterów w historii. W międzyczasie został jednym z najbardziej obiecujących reżyserów Hollywood, a to wszystko osiągnął facet, który za młodu okradał… sam siebie.
Z tą kradzieżą to zresztą bardzo ciekawa historia jest. Młody Benjamin Géza Affleck-Boldt, który zasmakował zarobków w tzw. show businessie, grając w produkcjach telewizyjnych, miał na tyle szczęścia, że nad jego przychodami pieczę sprawowała mama. Nieopierzony Ben, wiedząc o coraz pojemniejszym koncie zasilanym wpływami z kolejnych występów w reklamówkach i telewizyjnych produkcjach, wpłynął na pracowników banku, by ci wypłacali mu środki nawet pod nieobecność mamy. Sprawa rypnęła się dość szybko, ale kombinatorstwo Bena nie pozostało bez wpływu na jego artystyczną świadomość – do dziś wciąż gmera przy swojej karierze, próbując swych sił w najróżniejszych gatunkach i konwencjach. Gra, kręci i produkuje tak, jak gdyby wciąż było mu mało kina, jakby nadal miał coś do udowodnienia zarówno swoim przeciwnikom, jak i zwolennikom. A wydawałoby się, że facet, który zgarnął dwie nagrody Akademii, nic już nie musi.
Ben Affleck nie zrobiłby kariery, gdyby nie Boston, a ściślej – sąsiadujące z nim uniwersyteckie miasto Cambridge, gdzie siedzibę mają Harvard i MIT. To właśnie tam ośmioletni Ben poznał kogoś, kto miał stać się jego wieloletnim przyjacielem i partnerem w karierze zawodowej – o dwa lata starszego Matta Damona, z którym od początku dzielił pasję filmową, zwłaszcza w wydaniu aktorskim. Nawet gdy ich drogi nieco się rozeszły – Affleck wyjechał do Los Angeles, Damon rozpoczął studia na Harvardzie – przyjaciele pozostawali w kontakcie, a gdy Matt kilka lat później wprowadził się do mieszkania Bena w Mieście Aniołów, rozpoczęli intensywne prace nad udoskonaleniem wstępnego scenariusza do Buntownika z wyboru, który Damon stworzył na potrzeby zajęć dramaturgicznych na uniwersytecie. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że gdyby rodzina Afflecków nie porzuciła Kalifornii na rzecz Massachusetts, nie byłoby dziś powodu do napisania niniejszego tekstu.
Sukces Buntownika z wyboru, w którym obaj scenarzyści także zagrali, rzucił nowe światło na karierę Bena. Aż do 1997 roku czekał na przełomową rolę, choć wcześniej miał okazję wystąpić między innymi w Więzach przyjaźni Roberta Mandela (1992), Uczniowskiej balandze Richarda Linklatera (1993) czy Ostatnim dzwonku Richa Wilkesa (1995), gdzie zagrał swą pierwszą główną rolę. Wcześniejsze występy przed kamerą – a debiutował już w 1981 roku, czyli w wieku dziewięciu lat! – były raczej niewielkimi epizodami lub dotyczyły mało znaczących produkcji, choć pozwalały Benowi na zachowanie ciągłości pracy zawodowej już od najmłodszych lat. Po Buntowniku… worek z propozycjami się rozwiązał – Armageddon, Zakochany Szekspir, Podróż przedślubna czy Uwikłany to tylko kilka z doskonale znanych tytułów, w których Affleck wystąpił w post-Oscarowym, wieńczącym XX wiek okresie. Jego role zwykle oceniane były pozytywnie, choć przydarzały mu się wpadki w postaci nieprzyzwoicie fatalnego Odwiecznego wroga Joe Chapelle’a na podstawie powieści Deana Koontza. W tym też okresie Ben poznał Kevina Smitha, reżysera, który w pełni wydobył z aktora jego komediowy potencjał, pisząc nawet rolę specjalnie pod Afflecka w ich drugim wspólnym filmie, W pogoni za Amy (1997). Tak naprawdę jednak dopiero w Buntowniku z wyboru Ben mógł uzyskać największą swobodę aktorską i zdefiniować siebie jako obiecującego i wartego zaufania artystę.
Pierwsze stulecie nowego millenium nie zaczęło się dla Afflecka najlepiej. Co prawda najpierw przyszedł kasowy sukces (i artystyczna klapa) Pearl Harbor Michaela Baya (2001), a później przyzwoita Suma wszystkich strachów Phila Aldena Robinsona (2002), jednak późniejsza fala mizerii mocno odbiła się na reputacji Bena – Gigli (przez wielu uważany za najgorszy film w dorobku aktora i jeden z najgorszych w XXI wieku), Daredevil czy Zapłata to tytuły, o których Affleck być może wolałby zapomnieć, ale które ugruntowały jego pozycję jako jednego z najpopularniejszych aktorów młodego pokolenia, zwłaszcza w kinie głównego nurtu. Kolejna ważna rola przyszła w Hollywoodland z 2006 roku, a w późniejszych latach Benowi udało się uniknąć równie spektakularnych filmowych wpadek. Z roku na rok Affleck był w coraz lepszej formie, zaś niedawne występy w Operacji Argo czy Zaginionej dziewczynie tylko potwierdzają, że aktor wciąż ma wiele do zaoferowania i ani myśli znikać z naszych radarów. Tym bardziej, że jako Batman w najbliższych latach będzie gościł na ekranach kina więcej niż regularnie.
10 NAJLEPSZYCH RÓL BENA AFFLECKA
Miasto złodziei (The Town, 2010)
Drugi film pełnometrażowy nakręcony przez Bena Afflecka okazał się jednym z najlepszych dzieł w jego dorobku – zarówno aktorskim, jak i reżyserskim. Po kilku chudych latach Ben powrócił na ekrany w 2009 roku, ale było to powrót nierówny – z jednej strony wystąpił w przyzwoitym Stanie gry Kevina Macdonalda, z drugiej zbrukał swoje portfolio beznadziejnym rom-komem Kobiety pragną bardziej. Dopiero 2010 rok był prawdziwym powrotem do formy – Miasto złodziei to mieszanka kina gangsterskiego i konwencji heist movie, z całym zastępem twardzieli i zakapiorów, ale też klasycznym „szlachetnym złodziejem” w głównej roli. Affleck wykazuje się nienaganną dbałością o budowanie napięcia i wypada przekonująco w roli prostolinijnego Bostończyka, targanego rozterkami natury sercowej i etycznej. Dobre, (nie tylko) męskie kino, które wydaje się być idealnym wyborem dla nie do końca określonej aktorskiej tożsamości Bena.
Buntownik z wyboru (Good Will Hunting, 1997)
Film, który przyniósł Affleckowi-scenarzyście sławę i splendor, plasuje się także w ścisłej czołówce jego najlepszych występów aktorskich. W roli prostolinijnego pracownika budowlanego Chuckie’ego Sullivana Ben nie otrzymuje wiele czasu ekranowego, jednak jego wpływ na historię jest niebagatelny. Chuckie to najlepszy przyjaciel Willa, geniusza, który nie potrafi zapanować nad swym życiem. Choć Sullivan chciałby spotykać się z kumplem jak najczęściej, zdobywa się na to, by pchnąć go w zupełnie przeciwnym kierunku – motywuje go do realizowania potencjału, choć wie, że oznacza to być może nawet koniec ich przyjaźni. Affleck w Buntowniku z wyboru mógł znowu poczuć się jak prawdziwy Bostończyk i w każdej sekundzie jego obecności na ekranie widać, że doskonale wie, jak to jest być chłopakiem z Massachusetts.
Operacja Argo (Argo, 2012)
Kolejny z Affleckowskich wielopaków: Operacja Argo to jak dotąd największy sukces artystyczny Bena, który za trzymający w napięciu dramat szpiegowski zdobył swego drugiego Oscara – tym razem w roli producenta, choć odpowiadał tu także za reżyserię i jedną z głównych ról. Historia odbicia amerykańskich urzędników, uwięzionych w Iranie podczas kryzysu politycznego w 1980 roku, to produkcja zrealizowana z niezwykłą, być może nawet przesadną precyzją. Wszystko chodzi tu jak w zegarku – budowanie napięcia, balansowanie pomiędzy akcentami dramatycznymi i komediowymi, aktorstwo na pierwszym, drugim, a nawet piątym planie. Także Ben, wcielający się w mózg całej operacji, agenta CIA Tony’ego Mendeza, imponuje aktorską dojrzałością. Operacja Argo to z pewnością jeden z najpoważniejszych i najlepiej zrobionych filmów w dorobku Afflecka.
Zakochany Szekspir (Shakespeare in Love, 1998)
Zadufany w sobie gwiazdor, przekonany o własnej wielkości? Być może ślady postaci Neda Alleyna, jednego z najwspanialszych aktorów czasów szekspirowskich, można odnaleźć w samym Afflecku i to właśnie dlatego John Madden zdecydował się zaangażować go do Zakochanego Szekspira. Wcielając się w aroganckiego, choć niewątpliwie utalentowanego aktora, Ben sam sprowokował domysły, czy aby postać Neda nie jest w jakiś sposób jego własnym odbiciem. Ci, którzy znają Afflecka, przestrzegają, by nie mylić jego ambicji z arogancją, zaś nam pozostaje jedynie podziwiać znakomity występ aktora w kostiumowym filmie Maddena, dość zaskakująco nagrodzonego Oscarem w kategorii Najlepszy film w 1999 roku. Zakochany Szekspir to drugi po Buntowniku z wyboru tak udany występ Bena w roli drugoplanowej.
W pogoni za Amy (Chasing Amy, 1997)
Druga i chyba najlepsza współpraca pary Affleck–Kevin Smith, który specjalnie dla swojego przyjaciela-aktora napisał rolę Holdena McNeila, rysownika komiksowego, który zakochuje się w homoseksualnej koleżance po fachu. Wielu krytyków uznało tę rolę Bena za jedno z największych komediowych objawień sezonu, a nawet dziś, po blisko dwudziestu latach od premiery, postać Holdena wypada świeżo i zabawnie. Wypada żałować, że dziś Affleck i Smith nie współpracują już tak często, jak kiedyś.
Zaginiona dziewczyna (Gone Girl, 2014)
Ekranizacja bestsellerowej powieści Gillian Flynn to film znakomicie utrzymujący widza w napięciu, zaś duża w tym zasługa między innymi właśnie Bena Afflecka, który w roli męża zgłaszającego policji zaginięcie żony doskonale uchwycił mieszankę przerażenia, niepewności i podejrzliwości. Od początku do niemal samego końca nie możemy być pewni, czy poszukujący ukochanej małżonki Nick nie skrywa w sobie jakiejś mrocznej tajemnicy, zaś dzięki doskonałej reżyserii Davida Finchera Zaginiona dziewczyna w niczym nie ustępuje literackiemu pierwowzorowi pod względem dynamiki narracji i odpowiedniego stopniowania napięcia.
Hollywoodland (2006)
Pierwsza w pełni udana rola Bena po kilku naprawdę złych produkcjach to postać George’a Reevesa, aktora, który zdobył sławę dzięki roli w niezwykle popularnym w latach pięćdziesiątych serialu Przygody Supermana. Film Allena Coultera zagląda za kulisy ostatnich dni życia Reevesa i próbuje odtworzyć sytuacje prowadzące do śmierci aktora, który uwikłany był w związek z dwiema kobietami, a sam odczuwał zmęczenie branżowym zaszufladkowaniem. Affleck świetnie oddaje ciężar emocjonalny roli, będąc przy tym niezwykle dystyngowany i tajemniczy. Kto wie, czy rola w Hollywoodland nie jest najbardziej stylową kreacją Bena?
Uczniowska balanga (Dazed and Confused, 1993)
Chyba nigdy później, a na pewno nigdy wcześniej Affleck nie grał postaci tak skrajnie antypatycznej. Będący egzemplifikacją głupawego osiłka z amerykańskiego liceum, który zatruwa życie pierwszoroczniakom, Fred O’Bannion stanowi rzadki przykład postaci jednoznacznie negatywnej. Film Richarda Linklatera to oczywiście nie miejsce dla prawdziwych bad guyów, ale z każdą kolejną sceną, w której pojawia się Fred, w widzu narasta niesamowite pragnienie, by tępaka spotkał marny koniec. Wbrew pozorom zagranie takiego bohatera nie mogło być łatwe, ale dwudziestojednoletni wówczas Ben poradził sobie z zadaniem znakomicie. Fred ma w sobie bowiem klasyczny komediowy rys, jaki charakteryzował czarne charaktery w epoce slapsticku, dlatego – choć irytuje i niekiedy męczy swą „osiłkowatością” – jest niemal nieskończonym źródłem humoru.
W firmie (The Company Men, 2010)
Drugi z tytułów, w których w 2010 pojawił się Ben Affleck, tym razem jedynie jako aktor. Film Johna Wellsa powstał na fali szoku i oburzenia wywołanego kryzysem finansowym A.D. 2008, który poddał w wątpliwość stabilność nie tylko amerykańskiej, ale i światowej gospodarki. Affleck wciela się tu w postać przebojowego szefa sprzedaży w potężnej korporacji, która w wyniku recesji przeprowadza masowe zwolnienia. Pewny swojej pozycji w firmie, nie spodziewa się, że dobrobyt, do którego tak szybko się przyzwyczaił, jeszcze szybciej zostanie mu odebrany. Affleck sprawnie radzi sobie z mieszanką niedowierzania, przerażenia i poczucia pustki, które towarzyszą jego bohaterowi. Będąc przewodnikiem po świecie ludzi z dnia na dzień uznanych za niepotrzebnych, pokazuje, co tak naprawdę liczy się w życiu. Kilka scen – jak ta, w której wybucha gniewem podczas nieudanej rozmowy kwalifikacyjnej – to naprawdę udane aktorskie momenty Bena.
Armageddon (1998)
Klasyk bohaterskiego kina akcji lat dziewięćdziesiątych, plasujący się w ścisłej czołówce najczęściej powtarzanych filmów w polskiej telewizji. Ręka w górę, której z pań nie miękły nogi, gdy przystojniak Ben całował Liv Tyler po brzuchu przy akompaniamencie I Don’t Wanna Miss a Thing Aerosmith. Przeżywający wtedy prawdziwy rozkwit kariery Affleck świetnie sprawdził się w roli przebojowego, nieco bezczelnego pracownika platformy wiertniczej, romansującego z córką groźnego szefa (Bruce Willis). Jako A. J. Frost został symbolem prawdziwego amerykańskiego bohatera: odważnego, niepokornego, brawurowego i obowiązkowo zabójczo przystojnego. Kilka lat później próbował powtórzyć ten sukces w Pearl Harbor Michaela Baya, ale poszło mu już dużo, DUŻO gorzej.
korekta: Kornelia Farynowska