BENEDICT CUMBERBATCH. Definicja antyamanta.
Stephen Hawking, Victor Frankenstein, Sherlock Holmes, Vincent van Gogh, Julian Assange. Dla niezorientowanych powyższe wyliczenie będzie tylko przypadkowym zlepkiem nazwisk fikcyjnych i autentycznych postaci z pogranicza kultury, nauki i polityki. Ci, którzy uważnie śledzą karierę Benedicta Cumberbatcha, natychmiast zorientują się, że wymienionych zostało pięć kreacji z niezwykle bogatego i różnorodnego dorobku charakterystycznego Brytyjczyka, który właśnie przeżywa najgorętszy okres w swojej karierze.
Niski, intrygujący głos i wspaniała dykcja oraz uroda daleka od wizerunku kinowego amanta to dwa bodaj najważniejsze wyróżniki tego aktora. Za tą czysto audiowizualną charakterystyką musi jednak kryć się niebywały intelekt, pozwalający na częste wcielanie się w postaci naukowców, artystów czy też błyskotliwych detektywów. Gdy bowiem przeanalizuje się filmografię Cumberbatcha, z łatwością dostrzec można, iż zdecydowana większość jego ról wymagała wcielenia się w jednostki wybitnie utalentowane, prawdziwe legendy. Trudno wyobrazić sobie kogoś lepiej przygotowanego do tego typu wyzwań – wychowany w rodzinie o dyplomatyczno-militarnych korzeniach i uczęszczający do prestiżowych prywatnych szkół, Benedict od najmłodszych lat miał kontakt z kulturą najwyższej próby. Nie sposób wyliczyć wszelkiego rodzaju instytucji aktorsko-teatralnych, których podopiecznym był brytyjski gwiazdor.
Bo mimo ogromnego sukcesu, jaki stał się jego udziałem zarówno w kinie, jak i telewizji, wciąż pała miłością do teatru, który na zawsze pozostanie jego matecznikiem. Od 2001 r. regularnie występuje na londyńskich scenach, zaś dowodem jego rozwoju na polu aktorstwa dramatycznego niech będzie fakt, iż swoją najwspanialszą kreację – połączenie wspomnianego dr. Frankensteina i jego żyjącego eksperymentu – stworzył pod okiem Danny’ego Boyle’a na deskach jednego z najbardziej prestiżowych teatrów na świecie, Royal National Theatre. Za tę rolę został zresztą doceniony nie tylko przez widzów, ale przede wszystkim przez The Critics’ Circle, stowarzyszenie brytyjskich krytyków teatralnych. Już za chwilę, bo 2 listopada tego roku, pojawi się zaś w fenomenalnie zapowiadającym się przedstawieniu, będącym kulminacją obchodów 50-lecia istnienia Royal National Theatre. Występ u boku Judi Dench, Ralpha Fiennesa czy Helen Mirren to nie tylko wielki zaszczyt, ale też symbol pozycji Cumberbatcha w brytyjskim teatrze.
A przecież to tylko, mówiąc oględnie, praca dorywcza. Na pełny etat zatrudniło go już Hollywood, które nie daje Benedictowi odetchnąć nawet przez moment, angażując go w całości lub zadowalając się wspaniałym tembrem jego głosu. Jak sam bohater wspomniał niedawno w wywiadzie dla „The Independent”1, trudno mu spamiętać daty premier wszystkich filmów, w jakich pojawi się w najbliższej przyszłości. Na ekranach całego świata gości właśnie historia jednej z największych afer medialno-politycznych ostatniej dekady – „Piąta władza” opowiada o powstaniu i działalności portalu WikiLeaks, zaś Benedict wciela się w rolę jednego z założycieli i „frontmana” tego projektu, Juliana Assange’a. W światowym box office obraz Billa Condona zbiera cięgi, a właściciele WikiLeaks rywalizują z nim „autobiograficznym” filmem dokumentalnym „We Steal Secrets: The Story of WikiLeaks”, jednak według wielu krytyków wersja fabularna tej historii broni się jako thriller szpiegowski, oferując znakomite aktorstwo prawdziwie międzynarodowej obsady (oprócz Cumberbatcha także Daniel Brühl, Carice van Houten, Alicia Wikander i Stanley Tucci).
Na początku listopada do kin w USA wejdzie natomiast jeden z faworytów najbliższej oscarowej gali, „Zniewolony” (ang. „12 Years a Slave”) Steve McQueena. Trudno wyobrazić sobie bardziej gwiazdorską ekipę aktorską, z Chiwetelem Ejioforem, Bradem Pittem i Michaelem Fassbenderem na czele, którym partneruje właśnie Benedict. Wciela się on we właściciela niewolników, który traktuje głównego bohatera nie jak siłę roboczą, ale jak człowieka, czym zdecydowanie odróżnia się na tle innych, w większości bezwzględnych posiadaczy niewolników. Film McQueena już zdobywa nagrody na festiwalach (m.in. People’s Choice Award na MFF Toronto), budząc wszędzie ogromne zainteresowanie. To kolejny – po zeszłorocznym „Django” – tytuł poruszający tematykę niewolnictwa w USA, robiący to jednak w zgoła odmienny od dzieła Tarantino sposób. Niewątpliwie będzie to jeden z ważniejszych tytułów tego roku i kolejny, w którym zobaczyć będzie można Cumberbatcha.
Jeszcze w tym roku, niemal dokładnie rok po premierze pierwszej części ekranizacji „Hobbita”, Benedict wcieli się w postać smoka Smauga. Kolejny zatem raz w tym roku – po „Star Trek Into Darkness” – zobaczymy go na ekranie w roli głównego antagonisty. I tak, rzeczywiście go zobaczymy, gdyż potężnemu gadowi użycza nie tylko głosu, ale także mimiki – niedawno Internet obiegły zdjęcia z prac nad filmem, na których można zobaczyć Cumberbatcha prężącego mięśnie twarzy w najbardziej nienaturalnych grymasach. I jeśli praca z technologią motion capture może być dla niego nowym wyzwaniem, to z pewnością nie można tego powiedzieć o pracy lektora – kreujący Smauga aktor wystąpił bowiem w dziesiątkach słuchowisk BBC, wcielając się m.in. w Telemacha w „Odysei” czy Mikołaja Stawrogina w adaptacji „Biesów” Dostojewskiego. Nic dziwnego, że narodowa rozgłośnia Wielkiej Brytanii postanowiła zaangażować Benedicta do swych produkcji – ze swym niskim, intrygującym głosem oraz dykcją godną profesora Cambridge jest wręcz stworzony do pracy lektora.
Dla wielu fanów talentu Cumberbatcha najważniejszym dniem będzie jednak 19 stycznia 2014 r. – to wówczas swą premierę będzie miał trzeci sezon niesamowicie popularnego serialu „Sherlock”, w której nasz bohater wciela się oczywiście w tytułową rolę, proponując jednocześnie nieznaną dotąd interpretację postaci najsłynniejszego detektywa świata. Holmes w jego wykonaniu jest impertynentem, człowiekiem głuchym na ludzkie uczucia, w dodatku egocentrycznym. Ma jednak niemal nadprzyrodzony dar obserwowania rzeczywistości, ogromny intelekt, niezawodną intuicję, no i Watsona, w którego równie brawurowo wciela się Martin Freeman. Odtwórca głównej roli swoją kreacją wpisał się w grono słynnych serialowych egotystów, z drem Housem i drem Sheldonem Cooperem na czele, podobnie jak oni – o ironio! – zyskując wielomilionowe grono oddanych fanów. Premiera nowego sezonu „Sherlocka” to zdecydowanie jedno z największych wydarzeń 2014 r. w telewizji, nie tylko brytyjskiej. Biorąc pod uwagę, że w ostatnim tygodniu bieżącego roku do kin trafi także „August: Osage County”, naszpikowany gwiazdami komediodramat rodzinny, na przełomie roku wprost trudno będzie się opędzić od Benedicta Timothy’ego Carltona Cumberbatcha.
Za co jednak tak naprawdę darzymy sympatią tego arcyciekawego aktora? Najkrócej mówiąc: za to, że wywraca do góry definicję filmowego amanta. Mimo, iż nie należy do najprzystojniejszych, w każdej swej roli zachowuje wygląd nienagannego gentlemana, choć nierzadko jego działania mają niewiele wspólnego z zasadami fair play. Nieważne, czy jako bezwzględny Khan usiłuje unicestwić załogę USS Enterprise czy, wcielając się w Sherlocka Holmesa, obraża kolejnych przedstawicieli brytyjskiego prawa i Bogu ducha winnych obywateli – postacie kreowane przez wszechstronnie uzdolnionego jegomościa z Hammersmith są zawsze intrygujące, niejednoznaczne, budzące zarówno wstręt, jak i sympatię. Często są też geniuszami, ludźmi wielu talentów – sam Benedict oprócz pracy w telewizji, radiu, teatrze i kinie może do swych osiągnięć dopisać grę w szkolnej drużynie rugby oraz doświadczenia w malowaniu na płótnie. Przez rok uczył angielskiego w tybetańskim klasztorze, nagrał kilka audiobooków, podkładał głos do reklam, a podczas festiwali w Cheltenham odczytywał wiersze. Protestował przeciwko wojnie w Iraku, walczył przeciwko cięciom w narodowym budżecie przeznaczonym na kulturę, kilka lat temu został nawet porwany przez tubylców w Republice Południowej Afryki. To właśnie to traumatyczne przeżycie skłoniło go do podejmowania nowych wyzwań i życia pełną piersią2.
Nieważne jednak co jest powodem niezwykłej zawodowej aktywności Benedicta Cumberbatcha. To aktor pełen tajemnic, dlatego możemy być pewni, że jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczy. Ważne, aby pamiętać, że to co widzimy na ekranie to zaledwie ułamek jego imponującego dorobku i tylko zgłębienie pozostałych form jego aktywności pozwoli naprawdę poznać go jako artystę. Nie mam wątpliwości, że ma nam jeszcze wiele do zaoferowania.
1 https://www.independent.co.uk/arts-entertainment/films/features/its-not-like-ive-completely-conquered-everything-benedict-cumberbatch-interview-8856778.html
2 https://www.people.com/people/article/0,,20733679,00.html