search
REKLAMA
Archiwum

KUNG FU SZAŁ. Rozszyfrowanie

Rafał Donica

31 lipca 2018

REKLAMA

Jeśli myślicie, że Shaolin Soccer miał sporo ciekawych odwołań i był zbieraniną różnych „filmowych kawałków”, to Kung Fu Hustle przekona Was, że jeszcze nic nie widzieliście.

STEPHEN CHOW

Mówi się, że w kinie wszystko już było, że najlepsze filmy już powstały, a to, co kręci się obecnie, to już tylko przeróbki, podróbki i w większości niedoróbki. I gdy po raz kolejny mówi się o końcu X Muzy, o tym, że nie da się już zrobić niczego przełomowego, odkrywczego i świeżego… pojawia się nagle ktoś taki jak Quentin Tarantino i filmem Pulp Fiction rozpoczyna nową erę kina. Po latach, gdy post pulp fictionowskie filmy, często nieudolnie podrabiające niepodrabialny oryginał, zaczynają się przejadać, pojawia się ktoś taki jak Frank Miller, który wespół z Robertem Rodriguezem dokonuje kolejnej rewolucji w świecie filmu swoim wizualnym arcydziełem, niezwykle klimatycznym i już na starcie kultowym Sin City. Również Daleki Wschód nie próżnował i w ostatnich latach dał światu niezwykle odważny i zwariowany film Shaolin Soccer – spajający w sobie sztukę kung-fu i piłkę nożną. Film Stephena Chow (który zagrał również główną rolę) to dzieło wiekopomne, choć bez dwóch zdań naiwne i zabawne. Wykorzystano w nim znakomite efekty specjalne, w tle niesamowicie wciągającą i emocjonującą ilustrację muzyczną, a wszystkiemu towarzyszyły powodujące zawrót głowy popisy aktorów i kaskaderów, ulokowane wśród zwariowanej fabuły i szalonego przebiegu piłkarskich meczy. I choć Shaolin Soccer Ameryki nie odkrywa, a wizualny kręgosłup tego dzieła opiera się na japońskim anime Kapitan Jastrząb, to Stephen Chow tak pomysłowo i malowniczo łączy ze sobą pomysły z innych półek, że nic, tylko usiąść i podziwiać. Doszły do tego ciekawe odwołania do kina amerykańskiego: szklanka wody, która zaczyna drgać pod wpływem piłki uderzającej w ścianę, to nic innego jak parafraza T-Rexa z Parku Jurajskiego, a Stephen Chow kopiący puszkę i piłkę hen, daleko w niebo, to czysty Clark Kent z Supermana, który zrobił dokładnie to samo na szkolnym boisku. Nie zabrakło też naleciałości „matrixowych” w postaci efektu „bullet-time” w scenie kopania piłki. Znajduje się w Shaolin Soccer również ukłon w stronę ikony kina azjatyckiego – Bruce’a Lee, wszak nie przypadkiem bramkarz drużyny z Shaolin fizjonomią i fryzurą przypomina Bruce’a, nosząc przy okazji żółty strój z czarnym paskiem, w którym to stroju wystąpił Bruce Lee w nieukończonym obrazie Game of death. Stephen Chow stworzył film niezwykły, z kawałków kina dawno znanego, bo i filmów o kung-fu było co nie miara, a i tych o piłce nożnej się kilka znajdzie (Mean machine, Escape to Victory). Łącząc ze sobą efekty specjalne, doskonałą muzykę, humor i polot z POMYSŁEM, Stephen Chow utorował sobie drogę do sławy, i choć Shaolin Soccer nie każdemu przypada do gustu, swoistego fenomenu odmówić mu nie można.

I gdy już opadł kurz po piłkarskich zmaganiach w otoczce sztuk walk, Stephen Chow zaatakował kina jeszcze odważniej, śmielej, zabawniej, przewrotniej i jeszcze bardziej pomysłowo! I jeśli myślicie, że Shaolin Soccer miał sporo ciekawych odwołań i był zbieraniną różnych „filmowych kawałków”, to Kung Fu Hustle przekona Was, że jeszcze nic nie widzieliście ;). Kung Fu Hustle to barwna galeria postaci, umiejscowiona w świecie absolutnie wyzwolonej wyobraźni twórczej Stephena Chow (ponownie w głównej roli). Efekty wizualne stoją tu na niesamowicie wysokim poziomie, a reżyser kolejnymi scenami udowadnia, że jest w stanie zrobić TO samo, co robi się w hollywoodzkich superprodukcjach. Wyobraźcie sobie teraz, że do Kung Fu Hustle Stephen Chow zatrudnił słynnego choreografa walk Yuen Woo-Pinga, który pracował w Hollywood przy wszystkich Matrixach (jak również przy Kill Bill vol. 1 i 2) i już wiadomo, co będzie się działo na ekranie. Tak, w Kung Fu Hustle, poza słownym odniesieniem do Matrixa ujętym w słowach: „On jest wybrańcem”, znalazła się gigantyczna sekwencja imitująco-podrabiająca słynne „Burly Brawl” z Matrixa: Reaktywacji i przebijanie ścian znane z Matrixa: Rewolucji – a wszystko to zrobione z prawdziwym nerwem, profesjonalnie i widowiskowo. Są także ukłony w stronę kina Hong Kongu i Chin – jak skakanie po sznurkach czy baletowa gracja podczas „lotu” na wzór Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka, odwołania do Bruce’a Lee, czy podobieństwo ścieżki dźwiękowej Kung Fu Hustle do muzyki z Pewnego razu w Chinach czy też duże fragmenty muzyki zaczerpnięte żywcem z Eagles shooting heroes, wykorzystane między innymi w scenie, w której Bestia idzie do Kasyna. Kung Fu Hustle jednak to nie tania parodia Hollywood i hołd dla kina azjatyckiego, a film przemyślany pod każdym względem, i tak samo dopracowany na płaszczyźnie obrazu i dźwięku. Tak, w 90% scen znaleźć można odwołania czy zapożyczenia z innych filmów – amerykańskich zwłaszcza, ale Stephen Chow wplata je w fabułę tak pomysłowo i subtelnie, że pasują idealnie do przebiegu akcji. Dzięki temu wszelkie zabiegi odwoławcze czy mrugnięcia okiem do widza nie sprawiają wrażenia parodii, czy wciskania filmowych cytatów na siłę, gdzie popadnie, a wynikają jasno z ekranowych wydarzeń. Stephen Chow pożycza, kopiuje, przerabia… ale nie zżyna. Bierze składniki z wielu filmów i tworzy z nich nową jakość! Kung Fu Hustle udowadnia, że wciąż można robić filmy świeże, nowatorskie, wciągające, emocjonujące i po prostu świetnie bawiące… choć czerpiące garściami z tego, co już gdzieś, kiedyś widzieliśmy. Dzieło Stephena Chow to film lekki, łatwy i przyjemny, gdzie zamiast nachalności i dosłowności mamy inteligentne i dobrze skomponowane, rozrywkowe kino w najlepszym gatunku.

A teraz zapraszam do przeglądu wszelkich odniesień, odwołań i zapożyczeń, jakie znalazły się w Kung Fu Hustle. Niektóre z nich mogą wynikać tylko z mojego subiektywnego osądu, niektóre są nawiązaniami czytelnymi dla każdego i oczywistymi, inne nie, a jeszcze inne mogą wydać się nieco naciągane. W jeszcze innych przypadkach identyczny wydźwięk scen w Kung Fu Hustle i „filmie x” może być tylko czystym zbiegiem okoliczności. Ale czy słowa „Wielka siła wiąże się z wielką odpowiedzialnością” padające w Spider-manie i Kung Fu Hustle mogą być jedynie zbiegiem okoliczności… ?

 

BOHATER OSTATNIEJ AKCJI

Ujęcie rzutu siekierą żywcem przypomina scenę z Last action hero.

LEON

Strzał z shotguna w plecy dziewczyny pokazano na ujęciu bardzo podobnie jak w filmie Bessona. Również zamysł tej sceny jest taki sam w obydwu filmach – strzał w plecy bezbronnej kobiety!

Członek „Gangu siekier” wymachuje shotgunem w rytm muzyki. Podobnie czynił Stansfield, poruszając się z bronią w takt muzyki Bethovena.

PEWNEGO RAZU W CHINACH

Kiczowaty taniec grupowy członków „Gangu siekier” to prawdopodobnie humorystyczny ukłon w stronę sceny, w której w rytm muzyki ćwiczyli wojownicy na plaży w Pewnego razu w Chinach. Może to też równie dobrze być zgrywa z amerykańskich musicali.

LŚNIENIE

Dziewczyna z wioski nie dość, że robi miny bliźniaczo podobne do Shelley Duvall, to jeszcze biega identycznie jak ona, chaotycznie machając rękoma.

SHAOLIN SOCCER

Tu Stephen Chow odwołuje się do swojego poprzedniego filmu. Gdy piłka wpada pod nogę głównego bohatera (w tej roli Stephen Chow właśnie), widzowie spodziewają się powtórki z Shaolin Soccer. Nieoczekiwanie Chow depcze piłkę i krzyczy do dzieciaków: „Nie będzie więcej żadnej piłki nożnej!”. Motyw muzyczny, który towarzyszy tej scenie, został żywcem przeniesiony z Eagles shooting heroes.

MIŚ

Prawdopodobnie jest to odwołanie równie przypadkowe, jak kilka innych w niniejszej analizie, ale ujęcie, na którym pozornie mały koleś po wstaniu ze stołka okazuje się być „słusznego wzrostu” polskim widzom musi się skojarzyć ze sceną z filmu Barei.

KOJOT WILLIE

Konwencja filmu pana Chow ma wiele wspólnego z kreskówkami, na czele z animacjami z cyklu Struś Pędziwiatr. W tym przypadku jeden z członków „Gangu siekier” przypadkiem dostaje petardą w głowę.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA