search
REKLAMA
Książka

Pamięć absolutna. Nieprawdopodobnie prawdziwa historia mojego życia.

Piotr Han

20 kwietnia 2013

REKLAMA

Niegrzeczny Arnold

Aby formalności stało się zadość, muszę zacząć od tego, co w tej autobiografii interesowało większość recenzentów. Wolę zrobić to na wstępie, żeby potem przejść do kwestii naprawdę istotnych.

Media huczały od informacji, iż Arnold Schwarzenegger ma dziecko ze swoją gosposią. Ukrywał ten fakt przed swoją żoną przez kilkanaście lat, w czasie których gospodyni ciągle pracowała u nich w domu. Informacje na ten temat dopiero w 2011 roku przedostały się do opinii publicznej. Żona Arnolda – Maria Shriver (będąca również siostrzenicą prezydenta USA Johna Kennedy’ego) natychmiast zażądała separacji.

Rok później, gdy do księgarń trafiła „Pamięć absolutna”, większość dziennikarzy w dalszym ciągu żyła tym skandalem i bardziej niż samą książką zainteresowana była niewiernością Arnolda. Recenzje koncentrowały się na jego zdradach i szowinizmie. Dziennikarze recenzowali życie Schwarzeneggera, sama autobiografia nikogo niestety zbytnio nie interesowała. Nie ma się czemu dziwić – historia żmudnej i okupionej wielkim wysiłkiem drogi do sukcesu z pewnością sprzedałaby się znacznie słabiej niż skandal obyczajowy.

A szkoda, bo życie Schwarzeneggera jest naprawdę ciekawe. Mamy tutaj do czynienia „amerykańskim snem” w najczystszej postaci. Chłopak z małej austriackiej wioski zostaje gwiazdą Hollywood, a później dwukrotnie wygrywa wybory na gubernatora największego amerykańskiego stanu – Kalifornii. Większości imigranckich rodzin pokonanie tylu szczebli w hierarchii społecznej zajęłoby kilka pokoleń. Arnold Schwarzenegger dokonał tego sam w ciągu kilkudziesięciu lat (a nie powiedział jeszcze ostatniego słowa).

Głód sukcesów

W większości biografii, które miałem dotąd okazję przeczytać, najciekawsze były początkowe rozdziały. Z zapartym tchem śledziłem walkę o osiągnięcie sukcesu i zdobycie miejsca na szczycie. Gdy danej postaci udało się ostatecznie zwyciężyć, to tempo i rytm opowiadania niejednokrotnie zaczynały szwankować. Znikał ten swoiście pojmowany „nerw”. Nie mam zamiaru generalizować, chcę tylko zwrócić uwagę, iż „wyprawa bohatera” jest ciekawsza niż jego losy po objęciu rządów w królestwie. Dlaczego o tym wspominam? W „Pamięci absolutnej” Arnold walczy na kilku zupełnie różnych frontach. Nie osiada na laurach. Na początku osiąga sukces w sporcie (ba – staje się legendą kulturystyki), potem w interesach – pierwszy milion zarabia przed rozpoczęciem kariery filmowej, następnie zostaje najlepiej zarabiającym aktorem swoich czasów, na końcu zabiera się za politykę. Za każdym razem startuje praktycznie od zera, więc w czasie lektury nie ma czasu na nudę.

Sto lat siłowni

Arnold bardzo dużo miejsca poświęca swojej karierze kulturystycznej. W czasie lektury spędzimy wiele godzin w siłowni, obserwując mozolne ćwiczenia. Dzięki Schwarzeneggerowi (i Peterowi Petrze, współautorowi książki) dowiadujemy się wiele o historii tego sportu, o najbardziej skutecznych metodach treningowych i ulubionych siłowniach. Wydawać się może, że dla czytelnika niezainteresowanego kulturystyką przebrnięcie przez kilkaset stron pełnych „pakerskiego żargonu” jest drogą przez mękę. Jednak ja czytałem te rozdziały z zainteresowaniem – wbrew pozorom opisywane środowisko jest ciekawe i warte poznania. Zwłaszcza gdy przewodnikiem jest największa legenda tego sportu.

„Pamięć absolutna” staje się jeszcze ciekawsza, gdy Arnie spełnia swoje wielkie marzenie i przeprowadza się do Stanów Zjednoczonych. Obserwujemy, jak ten mało znany sport zaczyna – także dzięki Arnoldowi – zdobywać popularność. Schwarzenegger portretuje siebie jako doskonałego marketingowca, który jest mistrzem w sprzedawaniu. Robi wszystko, aby kulturystyka wyszła z niszy – odwiedza liczne programy telewizyjne, wynajmuje specjalistów od PR-u, jeździ po świecie i promuje ten swoisty styl życia. Rozumowanie Arnolda jest proste – jeżeli kulturystyka zyska uznanie, to również jego akcje – jako niekwestionowanego króla tej dyscypliny – znacząco pójdą w górę, co pomoże mu spełnić marzenie o karierze aktorskiej. Dlatego też nie wstydził się chodzić w samych slipkach po mieście w celu zwrócenia uwagi na swoją siłownię. Arnold wiedział, czym jest marketing wirusowy, jeszcze zanim to pojęcie powstało.

Energia i ambicja, jakimi charakteryzuje się Schwarzenegger, mogą wpędzić w kompleksy największych nawet pracoholików. Nasz bohater spędza kilka godzin dziennie na siłowni, jeździ na konkursy oraz różnego rodzaju imprezy związane z kulturystyką. Dodatkowo jest właścicielem dwóch firm – jedna zajmuje się sprzedażą wysyłkową broszurek o podnoszeniu ciężarów, druga remontami domów (na początku działalności Arnie wraz z kolegą wykonują całą pracę własnoręcznie!). Jakby tego było mało, to przyszły gubernator w wolnych chwilach uczęszcza na studia ekonomiczne. Z czasem zaczyna też inwestować w nieruchomości. W momencie, gdy rozpoczyna karierę aktorską, jest już milionerem.

Czemu Arnold wstydzi się swoich filmów?

Kulturystyczne perypetie Arnolda czytało się naprawdę dobrze. Nie zmienia to jednak faktu, iż traktowałem je jedynie jako przystawkę do głównego dania, czyli rozdziałów dotyczących kariery aktorskiej. Sięgnąłem po tę książkę, żeby poczytać o relacji z planu „Terminatora”, „Commando” czy „Prawdziwych kłamstw”. Niestety Schwarzenegger albo wstydzi się swojej kariery aktorskiej, albo nie przywiązuje do niej najmniejszej wagi, gdyż aktorski etap jego życia potraktowany został w autobiografii po macoszemu. Arnold szczegółowo opisał jedynie początki. Z lektury dowiedziałem się bardzo wiele o produkcji dwóch „pakerskich” filmów – „Stay Hungry” i „Pumping Iron” oraz o pierwszym jego przeboju, czyli „Conanie Barbarzyńcy”.

Schwarzenegger poświęcił tylko pół(!) krótkiego rozdziału pierwszemu „Terminatorowi”, kilka akapitów produkcji „Bliźniaków” i tyle. O innych filmach pojawiały się tylko dłuższe lub krótsze wzmianki, ewentualnie pojedyncze anegdotki. O „Predatorze” dowiadujemy się na przykład tylko tego, że Arnold prosto z planu leciał na swój ślub oraz że sztuczny muł, którym był pokryty w jednej z scen, przyprawiał go o dreszcze. „Terminatorowi 2” poświęcono mniej miejsca, niż wizycie Arnolda w kubańskiej wytwórni cygar(!), o „Commando” padają dosłownie dwa zdania. Początkowo planowałem opisać niektóre z okołofilmowych anegdotek. Doszedłem jednak do wniosku, że w książce jest ich tak mało, iż zdradzenie którejkolwiek może być poczytane za duży spoiler.

Zanim się spostrzegłem, wątki filmowe zaczęły powoli ustępować miejsca perypetiom Arnolda na arenie politycznej. Każda najmniejsza nawet aktywność na tej niwie została bardzo wnikliwie opisana. Dowiadujemy się bardzo dużo o przyjaźni Schwarzeneggera z Georgem Bushem seniorem, o aktywności w komisji ds. aktywności fizycznej, o zmaganiach o urząd gubernatora Kalifornii, o żmudnych pracach ustawodawczych itp. Sporo miejsca poświęcono również jego relacjom z członkami słynnego klanu Kennedych – fragmenty o nich należą do najciekawszych w całej książce. Wszyscy miłośnicy amerykańskiej polityki powinni być usatysfakcjonowani z lektury. Oni jednak (ani też kulturyści) nie stanowili przecież chyba głównej grupy docelowej „Pamięci absolutnej”.

On jeszcze tu wróci?

Fani Arnolda Schwarzeneggera są przede wszystkim miłośnikami jego filmów, uwielbiają go ze względu na karierę aktorską, a nie na jego dokonania na niwie kulturystycznej i politycznej. Dlaczego więc Arnie tak lekko zignorował potrzeby największej części swoich potencjalnych czytelników? Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie jasna. Narratorem i podmiotem tej książki jest czynny polityk. „Pamięć absolutna” pisana jest tak, jakby Arnold w dalszym ciągu marzył o jakimś wysokim urzędzie.

Mamy tutaj więc historię biednego chłopaka, który dzięki ambicji, ciężkiej pracy i odpowiedzialności osiąga sukces w sporcie i dorabia się dużych pieniędzy. Następnie autorzy prześlizgują się po niegodnym poważnego męża stanu „epizodzie aktorskim” i przechodzą do walki o Dobro Kalifornii, Stanów Zjednoczonych i Całego Świata. Dodatkowo Schwarzenegger składa oficjalną samokrytykę za skandale obyczajowe, przyznaje, że raz w młodości brał doping (teraz go nienawidzi), wspomina też, iż sam Simon Wiesenthal zaświadczył, iż ojciec Arnolda nie brał udziału w eksterminacji Żydów. Słowem: Governator zabezpiecza się na każdą ewentualność. W „Pamięci absolutnej” Schwarzenegger nie mówi tego wprost, ale wydaje się mieć nadzieję, że jeszcze – w ten czy inny sposób – wróci do polityki.

„Pamięć absolutna” jest dobrze napisaną (to głównie zasługa Petera Petry) i interesująca książką. Mimo że kina i anegdotek z planu jest w niej bardzo mało, to cieszę się, że ją przeczytałem. Przyznam jednak szczerze, że nie wiem, czy bym sięgnął po tę grubą księgę, gdybym wcześniej zdawał sobie sprawę z faktu, iż nie dowiem się z niej niczego na temat produkcji „Commando”.

Ty, czytelniku, zostałeś jednak ostrzeżony.

REKLAMA