Książka a film #20 – 3096 DNI. Uprowadzenie Nataschy Kampusch
Popadł w obłęd, w zupełne szaleństwo. Zamknął Petera w jednym z pokojów, zasłonił okna i trzymał go tam dziewięć lat (…). Dziewięć lat. Całe dzieciństwo w ciemnościach, w zupełnej izolacji od świata, bez kontaktu z ludźmi, jeśli nie liczyć lania, które od czasu do czasu obrywał.
Paul Auster, Szklane Miasto, 1981-82
2 marca 1998 roku dziesięcioletnia Austriaczka Natascha Kampusch została uprowadzona w drodze do szkoły. Policja zignorowała pewne tropy i zeznania świadków, które mogły doprowadzić do szybkiego ujęcia sprawcy i uwolnienia dziecka. Błędy funkcjonariuszy, które po latach próbowano tuszować i wymazywać z policyjnych akt, kosztowały Nataschę, bagatela, osiem i pół roku życia.
Relacja Nataschy z dnia porwania:
Zatrzymałam wzrok na białym samochodzie dostawczym. Stał na pasie do parkowania po prawej stronie ulicy i jakoś nie pasował do tej spokojnej okolicy. Przed samochodem zobaczyłam stojącego mężczyznę. Był szczupły, niezbyt wysoki i leniwie rozglądał się wokół siebie: jakby czekał na coś, sam nie wiedząc na co (…). Kiedy z pochyloną głową chciałam przejść obok mężczyzny, chwycił mnie w talii i wepchnął przez otwarte drzwi do samochodu. Wszystko to odbyło się jednym ruchem, jakby całą scenę ustawił choreograf, jakbyśmy razem ją ćwiczyli.
W niewoli
Osiem i pół roku. 3096 dni. Niemal połowę tego czasu spędziła w specjalnie do tego celu zbudowanej piwnicy. Życie ograniczone do jedenastu i pół metra sześciennego przestrzeni, materaca, toalety i zlewu. Druga połowa uwięzienia była lżejsza i trudniejsza zarazem. Nastolatka mogła wychodzić do ogrodu, oddychać czystym powietrzem. Raz pływała w basenie, raz była na nartach, kilka razy w centrum handlowym, w drogerii i sklepie budowlanym. Pod ścisłą kontrolą porywacza wychodziła na zewnątrz. Za każdym razem było to dla niej traumą. Bo w tym czasie była już do tego stopnia uzależniona i zdominowana przez porywacza, że żyła – jak sama to określiła – w wewnętrznym więzieniu. I choć marzyła o ucieczce, nie umiała uciec. Do momentu, aż była bezwzględnie pewna, że jej się to uda i nikt postronny przy tym nie ucierpi.
Zrobiła to 23 sierpnia 2006 roku. Większość ludzi zdążyła o niej zapomnieć, sprawa Nataschy Kampusch przycichła, a tymczasem pojawia się osiemnastoletnia młoda kobieta, która utrzymuje, że jest ofiarą uprowadzenia sprzed niemal dekady.
Natascha z dnia na dzień staje się swego rodzaju celebrytką. Jej nazwisko nie znika z nagłówków, spekuluje się na temat jej życia w niewoli. Już po dwóch tygodniach postanawia zabrać głos i opowiedzieć o tym, co ją spotkało, jak wyglądało jej życie przed uprowadzeniem i co łączyło ją z porywaczem, bezrobotnym odludkiem, Wolfgangiem Přiklopilem. Opinii publicznej i zwykłym ludziom nie bardzo podoba się jej wizerunek i to, co ma do powiedzenia. Jest odważna, silna i pewna siebie. Stanowczo sprzeciwia się stawianiu jej w pozycji bezbronnej ofiary. Budzi to podejrzenia.
Ludzie chcą i nie chcą słuchać. Pewne tylko, że są żądni sensacji. Dziewczyna nic nikomu nie jest winna, nie musi się tłumaczyć ani usprawiedliwiać ze swoich ambiwalentnych uczuć względem porywacza, który już jej nie zagraża, bo popełnił samobójstwo, i któremu wybaczyła. Napisanie książki opowiadającej o dramatycznych doświadczeniach ostatnich lat wydaje się z jednej strony naturalną konsekwencją, z drugiej profanacją, podeptaniem własnej prywatności, przehandlowaniem traumy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że bezpośrednio po ucieczce Kampusch zaroiło się od publikacji na jej temat (w Polsce oprócz 3096 dni wydano wcześniej nieautoryzowaną biografię Nataschy Kampusch, Dziewczynę z piwnicy autorstwa Allana Halla i Michaela Leidiga), nie dziwi, że zdecydowała się dość szczegółowo opowiedzieć o uprowadzeniu i życiu z porywaczem. Na własnych warunkach.
Książka Nataschy Kampusch a film Sherry Hormann
Trzy lata po pierwszym wydaniu książki na ekrany trafiła jej ekranizacja. Podstawowa różnica między książką a filmem to chronologia. Wspomnienia Kampusch krok po kroku prowadzą czytelnika przez koszmar jej wieloletniego uwięzienia, natomiast twórcy filmu niepotrzebnie zrezygnowali z chronologii (choć może się wydawać, że jest inaczej, przecież na ekranie pojawiają się tablice z numerami, odliczające kolejne etapy niewoli, jednak kolejność ukazanych na ekranie zdarzeń jest raczej umowna, nie pokrywa się z książkową relacją i widz nie powinien jej brać za niepodważalną prawdę) oraz dokumentalistycznego charakteru na rzecz stworzenia kina z akcentami poetyckimi, artystycznymi.
Klamrę spinająca film stanowi sekwencja z wyprawy w góry, dramatycznego momentu, w którym porwana dziewczyna miała szansę – niejedyną – na uwolnienie, ale ją zaprzepaściła. W ekranizacji Natascha prosi o pomoc kobietę, która, jak się okazuje, jest turystką i nie rozumie niemieckiego. Dziewczyna przedstawia się i informuje, że została porwana, zdezorientowana kobieta wzrusza ramionami i odchodzi. W spisanych wspomnieniach Kampusch stwierdza, że nie jest nawet pewna, czy wydukała własne imię, czy wydała z siebie tylko niezrozumiały jęk. Była sparaliżowana strachem, porywacz kilka metrów dalej, ona sama, od lat zastraszana i manipulowana, nie była tak naprawdę gotowa, żeby zaryzykować ucieczkę, czy w zdecydowany sposób poprosić o pomoc.
Filmowe sekwencje ilustrujące dzieciństwo Nataschy dość dobrze oddają atmosferę jej wczesnego dorastania. W kilku krótkich scenach zawarto sedno relacji rodzinnych Kampuschów, portret rozrywkowego ojca i chłodnej surowej matki oraz niepewnej siebie zakompleksionej dziesięciolatki, która z jednej strony jest rozpieszczana, z drugiej osamotniona, traktowana jak rekwizyt, o który nie trzeba się zbytnio troszczyć.
W książce 3096 dni Natascha otwarcie opowiadała o tym, jak matka ją strofowała, potrafiła spoliczkować czy uderzyć bez powodu. Na pewno przyczyniło się to do powstałych już po ucieczce dziewczyny oskarżeń i teorii spiskowych, jakoby to jej matka zleciła porwanie, chciała się pozbyć krnąbrnej córki, która nie spełniała oczekiwań.
Z kolei inny aspekt życia Nataschy Kampusch na zawsze pozostanie nieodkryty. Kwestia jej relacji seksualnych z porywaczem i ewentualnych gwałtów. Natychmiast po uwolnieniu się ówczesnej osiemnastolatki w mediach zaroiło się od nagłówków sugerujących, że porywacz był pedofilem i “bestią seksualną”. Sama Natascha podkreślała, że nie zamierza mówić o tym publicznie. W książce nie znajdziemy najdrobniejszej wzmianki na temat molestowania seksualnego, możemy jedynie domyślać się, że porywacz nie napastował dziewczynki, dopóki nie osiągnęła – fizycznej – dojrzałości płciowej. Natascha opisuje w książce, jak między jej dziesiątym a dwunastym rokiem życia Přiklopil pomagał jej się myć, niejednokrotnie widział nago, nie wspominając przy tym o uczuciu wstydu, jakimkolwiek strachu czy potrzebie oporu. Stosunki z porywaczem zmieniły się diametralnie w momencie, kiedy dziewczyna “stała się kobietą”. Gdy zaczęła miesiączkować, porywacz wpadł w furię. Od tej pory był dużo bardziej agresywny, regularnie bił niewoloną nastolatkę, można przypuszczać, że – tak jak zostało to pokazane w filmie – właśnie wtedy nakazał Nataschy sypiać ze sobą. Równie hipotetyczny charakter mają pobieżnie zilustrowana w filmie relacje Wolfganga Přiklopila z matką oraz innymi kobietami.