Kobiece BOHATERKI, które pierwotnie miały być mężczyznami
W trakcie zeszłorocznego sezonu nagród filmowych nominowane do Oscara aktorki Cate Blanchett oraz Michelle Yeoh (do której ostatecznie powędrowała statuetka) wyznały w wywiadach, iż ich bohaterki pierwotnie miały być… mężczyznami. Sytuacje, w których scenarzyści na potrzeby filmu zmieniają płeć głównych bohaterów, są zjawiskiem rzadkim, jednak koniecznym, jeśli dzięki temu produkcja ma nabrać nowych barw i ciekawszej, w tym przypadku kobiecej, perspektywy. Przed wami kilka aktorek, które wcieliły się w postaci oryginalnie napisane pod mężczyzn.
Evelyn – „Wszystko wszędzie naraz” (2022)
Michelle Yeoh w najlepszym filmie 2022 roku według Amerykańskiej Akademii Filmowej dostarczyła nam niezapomniany portret zmęczonej życiem kobiety w średnim wieku, która z dnia na dzień dowiaduje się, iż może podróżować poprzez multiwersum i spotykać siebie w różnych wersjach, różnych światach, gdzie w końcu jest szczęśliwa. Rola, która zapewniła jej rok temu upragnionego Oscara, mogła jednak trafić do kogoś innego. Daniel Kwan i Daniel Scheinert, również wyróżnieni za Wszystko wszędzie naraz Oscarami, planowali, iż jako głównego protagonistę zobaczymy Jackiego Chana, co miało być ukłonem w stronę klasyków kina akcji. Yeoh była wówczas brana pod uwagę jako żona głównego bohatera. Istna zamiana miejsc, na którą wpadli reżyserzy, która w świetle reflektorów stawiała właśnie Evelyn, sprawiła, iż zaczęli myśleć o dziele z zupełnie innej perspektywy. Dlaczego nie wpadliśmy na to wcześniej? – zwierzali się „The Hollywood Reporter”. Nikt inny nie mógłby wcielić się w tę rolę. Jeśli (Michelle) by odmówiła, film prawdopodobnie by umarł. Co ciekawe, nie tylko postać Evelyn była dla twórców zagadką, jeśli chodzi o odpowiedni casting. Do roli Joy zamiast Stephanie Hsu (która poradziła sobie z nią wybitnie) chciano przypisać Awkwafinę, jednak z uwagi na jej napięty grafik pomysł porzucono.
Lydia Tár – „Tár” (2022)
Biorąc pod uwagę statystyki, które miażdżącą przewagę wśród dyrygentów muzycznych przyznają mężczyznom, nietrudno wydedukować, iż Todd Field przygotowując się do stworzenia Tár, początkowo kreował w wyobraźni postać męską. Cate Blanchett przyznała to podczas rozmowy z magazynem „Variety”, promując dzieło Fielda w zeszłorocznym sezonie nagród. Dla wszystkich mających ten seans za sobą jasne jest jednak, iż Lydia ostatecznie miała w sobie całe mnóstwo powodów, które tworzą z niej bohaterkę antypatyczną, narcystyczną i pozbawioną typowo kobiecych cech (sama świadomie kpi z feminatywów, protekcjonalnie traktuje inne kobiety z branży, woli nazywać się ojcem niż matką). Blanchett dostarczyła nam jednego z najbardziej złożonych i skomplikowanych występów w karierze, jednocześnie zwróciwszy nim uwagę na kwestię cancel culture, tak łatwej do wszczęcia i popularnej w obecnych czasach.
Dory – „Gdzie jest Nemo?” (2003)
Duet Dory i Marlina szukających niepokornego błazenka Nemo jest bezdyskusyjnie ikoniczny i chyba żaden fan animacji Pixara nie wyobraża sobie w roli Dory faceta. Jej roztrzepanie, ewidentny problem z usiedzeniem na miejscu i brak pamięci krótkotrwałej zamiast denerwować, sprawiają, że wraz ze wszystkimi jej wadami kochamy tę uroczą bohaterkę już od pierwszych kwestii, jakie wypowiada. Reżyser Andrew Stanton nie był jednak pewien, w jakim kierunku pójść z jej postacią – czy Marlin powinien podróżować z przyjacielem, czy przyjaciółką. Wszystko okazało się jasne tego jednego wieczora, kiedy wraz z żoną zasiadł przed ekranem telewizora i włączył jeden z najpopularniejszych amerykańskich talk-show, mianowicie The Ellen DeGeneres Show. W jego głowie instynktownie pojawił się szalony pomysł – co, gdyby Dory mówiła właśnie głosem Ellen? Ku jego zaskoczeniu gwiazda przyjęła dubbingową propozycję i chyba zgodzicie się ze mną, że właśnie w takim wydaniu towarzyszka Marlina wypadła najlepiej.
Murph – „Interstellar” (2014)
Murph to bohaterka o niezwykłej sile. Jako mała dziewczynka musi pogodzić się z faktem, iż jej ojciec, aby ratować ludzkość, zostawia ją samą i nie podaje dokładnej daty powrotu z kosmicznej misji. Przez następne dziesięciolecia kobieta całkowicie oddaje się pracy naukowej, która może pomóc w odnalezieniu sposobu na ocalenie Ziemi. Christopher Nolan z początku zakładał, iż Cooper grany przez Matthew McConaugheya będzie miał wyłącznie synów i cały film zamiast 0 relacji ojciec–córka będzie opowiadał o miłości ojciec–syn. Motyw ten, mocno wyeksploatowany już w popkulturze, wydał mu się jednak zbyt banalny. Największą inspiracją do stworzenia postaci Murph okazała się tutaj najstarsza córka Nolana – Flora. To ich wspólne przeżycia pomogły nakreślić wątek rodzicielski, który finalnie okazał się jednym z najbardziej łamiących serce w całej filmografii reżysera.
Ellen – „Obcy” (1979)
Ellen Ripley przetarła szlaki dla wielu przyszłych kobiecych bohaterek. Ridley Scott w jednym z wywiadów określił ją jako „jedną z pierwszych kobiecych postaci, która nie jest zdefiniowana przez otaczających ją mężczyzn”, a siłę i wytrwałość zawdzięcza wyłącznie sobie. Jak przyznał, w tamtych czasach mało kto przypuszczał, że w kinie SF najbardziej heroiczną, wytrzymałą postacią może być ta zagrana przez piękną kobietę. Sigourney Weaver swoim występem przeszła do historii kina science fiction, udowadniając, że w gatunku zdominowanym przez mężczyzn (oryginalnie w obsadzie Obcego mieli znaleźć się bowiem sami mężczyźni) filmowcy powinni bardziej zaufać bohaterkom kobiecym.
Kyle Pratt – „Plan lotu” (2005)
Jodie Foster w Planie lotu mierzy się z nie lada wyzwaniem. Podczas kilkunastogodzinnej podróży w samolocie, który sama pomagała konstruować, ginie jej córka, lecz współpasażerowie i obsługa lotu usilnie przekonują ją, że dziewczynka nigdy nie weszła na pokład, a urojenia kobiety wynikają z jej rozpaczy po stracie męża. To wyjątkowo ekstremalne emocje dla matki, która przeżyła już tak wiele. I właśnie z uwagi na tę niezwykłą więź, jaka łączy matkę i córkę na ekranie, reżyser filmu Robert Schwentke zdecydował, że Kyle Pratt, choć początkowo miał być mężczyzną, ostatecznie trafi do Jodie Foster. Myśląc o tym, jak moglibyśmy zrobić najbardziej emocjonalny film z możliwych, zaczęliśmy myśleć o Jodie i, dzięki Bogu, była tym zainteresowana – wspominał Schwentke. Dodał również, że angaż aktora do roli głównej (twórcy liczyli wówczas na Seana Penna) byłby zbyt oczywisty i tytuł straciłby przez to pewną dozę tajemnicy, która wiąże się z motywacjami kobiecej Kyle Pratt.
Evelyn – „Salt” (2010)
Evelyn Salt, agentka CIA oskarżona o szpiegostwo dla Rosji, początkowo była Edwinem Saltem, który, co nikogo pewnie by nie zdziwiło, miał trafić do Toma Cruise’a, doświadczonego agenta do aktorskich zadań specjalnych. Gdy ten odmówił, twórcy zwrócili się właśnie w stronę Angeliny Jolie. Pierwotny pomysł zakładał, iż Edwin Salt podczas ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości będzie starał się ochronić żonę i dzieci, jednak z roli Jolie postanowiono usunąć ten sentymentalny pierwiastek i stworzyć z niej sprawczynię doskonałą, pozbawioną typowych wzorców kobiecości, skoncentrowaną na zadaniu bardziej niż na tęsknocie za bliskimi. Trzeba przyznać, że modyfikacja bohaterki wyszła twórcom, jak i ostatecznie Jolie wyśmienicie, jednak pozostaje ona jednym z niewielu elementów, które w akcyjniaku wyreżyserowanym przez Phillipa Noyce’a faktycznie się udały.
Kapitan Phasma – „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” (2015)
Gwiezdne wojny nigdy nie cierpiały z powodu nadmiaru ról kobiecych. Problem niewystarczającej reprezentacji pojawił się po raz kolejny podczas prac nad Przebudzeniem mocy. Jak przyznał współtwórca scenariusza Lawrence Kasdan, dokończenie skryptu zajęło mu dużo więcej czasu, niż zakładał. Czas uciekał, a najbardziej wyrazistą postacią kobiecą, po której następowała długa cisza, była rzecz jasna Rey grana przez Daisy Ridley. Kapitan Phasma, początkowo uznawana za mężczyznę (jak większość żołnierzy w uniwersum), właśnie z powodu braku kobiecego pierwiastka w filmie została przez twórców przydzielona Gwendoline Christie. Sama aktorka dopiero podczas jednego z wywiadów dowiedziała się, że jej postać oryginalnie napisana została z myślą o mężczyźnie i uznała, że to „świetnie świadczy o twórcach, że w ogóle dyskutowali na ten temat i wprowadzili pewną ewolucję do uniwersum”.
Jessica Delacourt – „Elizjum” (2013)
Jodie Foster po raz kolejny, kilka lat po Planie Lotu wcieliła się w postać oryginalnie przeznaczoną dla mężczyzny. Chodzi tu mianowicie o bezwzględną sekretarz Delacourt, która sukcesywnie zwiększa podział między mieszkańcami zrujnowanej Ziemi a bogaczami żyjącymi na luksusowej stacji orbitalnej w filmie Elizjum. Reżyser i scenarzysta Neill Blomkamp w tak zdecydowanej roli wyobrażał sobie faceta, do czasu gdy w jego myśli pojawiła się koncepcja zaangażowania doświadczonej, wszechstronnej aktorki. Foster znalazła się na liście najbardziej pasujących do Delacourt artystek, jednak Blomkamp nie wierzył, że ta przyjmie od niego propozycję. Gdy jednak zaaranżował spotkanie i przedstawił Foster plan na wcielenie w życie sekretarz Delacourt, ta z przyjemnością dołączyła do obsady.