Kino lat 60.: DOKTOR ŻYWAGO Davida Leana
„Doktor Żywago”, melodramat z 1965 roku, do dziś jest doceniany oraz chętnie oglądany, i nie zdziwi nikogo, jeśli większą część widowni będą stanowić panie. Film wyreżyserował „pewny” twórca – David Lean, mając już na swoim kącie sukces związany z obrazami „Most na rzece Kwai” (1957) i „Lawrence z Arabii” (1962) – oba filmy przyniosły reżyserowi Oscary za reżyserię. Produkcją filmu zajął się kolejny specjalista w swoim fachu – Carlo Ponti, który wyprodukował „La Stradę” i „Pogardę” (a lista jego dokonań wcześniejszych i późniejszych jest długa). Podobnie zresztą jest w przypadku scenariusza – autorstwa Roberta Bolta („Lawrence z Arabii”, „Oto jest zdrajca”, późniejsza „Misja”) – który powstał na bazie po części biograficznej powieści Borysa Pasternaka. W obsadzie oczywiście gwiazdy… wszystko zapowiadało hit – i tak też się stało.
Ten melodramat z burzliwą historią w tle można usytuować obok innych klasyków gatunku, takich jak „Casablanca” czy „Przeminęło z wiatrem”. Ponad trzygodzinny obraz poświecony tragicznym losom tytułowego doktora Żywago (Omar Sharif) przedstawia również fragment historii Rosji i Rosjan w tę historię uwikłanych, obraz rewolucji – jej przyczyn i skutków – jest wyrazie zaprezentowany. Losy Jurija Żywago oraz jego bliskich śledzimy od końca XIX wieku (dzieciństwo Żywago) do czasów stalinowskich, które przynoszą koniec historii tytułowej postaci.
Główny bohater to dobroduszny lekarz i pisarz w jednej osobie, poczciwy, honorowy, a jednocześnie romantyczny mężczyzna, oczywiście przystojny. Jest on „rozdzierany” przez uczucia, które żywi do wspaniałej żony (Geraldine Chaplin) i równie wspaniałej, przypadkowo poznanej Lary (Julie Christie), którą los kilkakrotnie stawia na jego drodze. Wielkim miłościom tej trójki bohaterów towarzyszą wydarzenia historyczne – I wojna światowa, rewolucje, prześladowania, deportacje, głód i mrozy, a wszystko na tle monumentalnej, pięknej, bezkresnej Rosji. Akcja toczy się w Moskowie, potem przenosi na Ural i znów powraca do stolicy mocarstwa. „Grają” tu wielkomiejskie ulice, miejskie posiadłości, skromne mieszkania robotnicze, jak również niekończące się tereny prowincjonalnej, często dzikiej i opustoszałej Rosji, jest i wiejska chata, i posiadłość rodziny Żywago wyglądająca jak zamek z lodu – zdjęcia ukazują różnorodne „bogactwo” Rosji w chwili obejmowania władzy przez bolszewików.
Historię doktora Żywago poznajemy dzięki wspomnieniom – opowieści snutej po latach przez jego brata, generała Yevgrafa Żywago (Alec Guinness). Retrospekcja przenosi nas do czasów dzieciństwa przyszłego doktora. Następnie śledzimy młodość, karierę zawodową i, oczywiście, uczestniczmy w miłosnych rozterkach głównego bohatera. Całość ściśle związana z polityczno-społecznymi zmianami zachodzącymi w kraju. Prócz trójki wspomnianych wcześniej bohaterów w filmowej historii pojawia się kilka istotnych drugoplanowych postaci, bez których wydarzenia i losy głównej trójki potoczyłyby się zupełnie inaczej, chociażby przyjaciel rodziny Lary, Wiktor Komarowski (Rod Steiger) czy mąż Lary, rewolucjonista, Pasha Antipov (Tom Courtenay).
Film doceniły jury na wielu festiwalach, skąd film przywoził jak nie nagrody, to przynajmniej nominacje. Amerykańska Akademia nagrodziła scenariusz, zdjęcia, scenografię, kostiumy oraz bardzo podobającą się widzom oprawę muzyczną, którą przygotował Maurice Jarre – i w przypadku tego filmu można spokojnie zgodzić się z werdyktem jury, które doceniło warsztat filmu. Reżyser wykorzystuje wielokrotnie ten sam motyw muzyczny, wplata wiele symboliki do fabuły, aktorzy natomiast wypełniają swoją grę dramatyzmem. Wszystko to „buduje” filmowy melodramatyzm i decyduje o sile płynących z obrazu emocji. Mimo bardzo długiego metrażu i leciwości „Doktora Żywago” obraz dobrze się ogląda. I nie przeszkadza nawet to, że Rosjanie mówią w języku angielskim. Chociaż pewnie znajdą się widzowie, którzy doszukają się egzaltacji w grze egipskiego aktora grającego Rosjanina, bądź uznają tempo filmu za zbyt powolne, a symbole i aluzje reżysera oraz część ujęć za banalne.
Władzom ZSRR nie spodobało się, że powieść Pasternaka, gotowa do druku w 1956 roku, a wraz z nią film, stały się światowymi hitami. Antyradziecka wymowa powieści i filmu były nie do zaakceptowania. Powieści B. Pasternaka nie wydawano w ZSRR (wydano ją niebawem po napisaniu w języku rosyjskim, ale we Włoszech). Pisarz nie mógł odebrać przyznanej mu w 1958 roku Nagrody Nobla. Rosjanie w czasach ZSRR nie mogli również obejrzeć u siebie filmu.
Jak przy każdym udanym, popularnym filmie, pojawiły się domniemania, kto z gwiazd miał zagrać w filmie, a niestety nie zagrał. Bezsensowne wydają się takie zgadywanki, skoro rzeczywiści odtwórcy głównych i drugoplanowych ról stanęli na wysokości zadania – pięknooki zamyślony Omar Szarif (Żywago), porażająca urodą Julie Christie (Lara), wielkoduszna Geraldine Chaplin (żona Żywago), do tego silne męskie osobowości, w które wcieli się Rod Steiger (Komarowski), Alec Guinness (brat Żywago), Tom Courtenay (mąż Lary) – gra wszystkich aktorów pozwoliła wybrzmieć dramatyzmowi scenariusza oraz ukazać tragizm ludzkich losów, na pierwszym planie stawiając uczucie łączące Żywago i Larę.
Powieść Borysa Pasternaka doczekała się jeszcze jednej filmowej ekranizacji (koprodukcja telewizyjna Niemiec, USA i Wielkiej Brytanii z 2002) oraz nieco późniejszego serialu produkcji rosyjskiej – jednak żadna z tych nowszych wersji nie przewyższyła artyzmem filmu Davida Leana.