IDRIS ELBA. Człowiek, który odwołał Apokalipsę
Jest przykładem aktora, który więcej zawdzięcza telewizji niż kinu. Gdyby nie role w uznawanym za serial wszech czasów Prawie ulicy i Lutherze, jego kariera mogłaby potoczyć się zupełnie innymi torami, a Idrissa Akuna Elba nie byłby dziś jednym z kandydatów do przejęcia od Daniela Craiga zaszczytu i brzemienia wcielania się w agenta 007.
Fanpage We Want Idris Elba for James Bond ma na Facebooku ponad 35 tysięcy polubień, a to tylko ten najbardziej liczny spośród profili nawołujących do lobbowania na rzecz pierwszego ciemnoskórego JB. Urodzony w Londynie Idris Elba znajduje się w gronie faworytów tego wyścigu, choć wobec niezwykle silnej konkurencji ze strony Toma Hiddlestona raczej nie może być pewny swego. Poza tym wciąż pozostajemy w sferze życzeń i domniemań, dlatego lepiej przyjrzyjmy się temu, co przywiodło wychowanego w londyńskim East Ham aktora do tego miejsca.
Do filmu przez muzykę
Przyszedł na świat 6 września 1972 roku jako pierwszy potomek pochodzącego z Sierra Leone Winstona oraz urodzonej w Ghanie Eve. Rodzice nie mieli artystycznych korzeni – ojciec był zatrudniony w fabryce Forda w Dagenham, matka pracowała w biurze. Jak się okazało, rodzina Elbów nie wpisała się w stereotyp wielodzietnej afrykańskiej familii i, zapewne ze względów ekonomicznych, nie powiększyła się o kolejnych potomków. Nie mając możliwości interakcji z rodzeństwem, kreatywny Idrissa postanowił wejść na artystyczną ścieżkę, początkowo poświęcając się muzyce. Nie mógł narzekać na brak inspiracji – jego rodzice słuchali dosłownie wszystkiego, od kongijskiej muzyki etnicznej po Charliego Pride’a, czarnoskórego piosenkarza country, którego szczególnie ceniła Eve. Pierwszą płytą, jaką kupił młody Idris, było D.I.S.C.O. grupy Ottawan, singiel z 1979 roku. Kariera muzyczna Elby zaczęła się od współpracy z wujem, który grywał na chrzcinach i weselach, serwując reggae, calypso i rocka. Młody Idris często służył za zmiennika wujka, na wypadek gdyby ten za bardzo poddał się weselnemu nastrojowi…
To dzięki wczesnym doświadczeniom muzycznym chciał być radiowym DJ-em. Jego pierwszą poważną pracą było wspieranie ojca w fabryce Forda, choć młody Idrissa wciąż szukał dla siebie zajęcia związanego ze sztuką. Aktorem został dzięki kinu, które wyświetlało… odcinki telewizyjnej serii o Spider-Manie z lat siedemdziesiątych. To właśnie oglądając nieporadną ekranizację komiksu Marvela, zdecydował, że chce grać, a pierwszy prawdziwy przełom do dziś zawdzięcza kulturalnemu dziennikowi The Stage. To w tym piśmie Elba odnalazł ogłoszenie, dzięki któremu zadebiutował przed kamerą i poznał pierwszego w swej karierze agenta. Znacznie większym wsparciem dla jego kariery było jednak stypendium z programu Prince’s Trust, pomagającego młodym talentom. Dzięki temu dofinansowaniu mógł rozpocząć naukę w National Young Music Theatre, jednocześnie biorąc udział w nagraniach kryminalnej docu-dramy Criminal Watch. Nie była to kariera, o jakiej marzył, dlatego imał się różnych zajęć, takich jak praca w telemarketingu. Wciąż jednak pragnął osiągnąć sukces w kinie i na scenie muzycznej, dlatego starał się rozwijać w obu tych kierunkach.
Król telewizji
W latach 1995–2000 Idris pojawił się w kilku niewiele znaczących rolach w brytyjskiej telewizji, lecz to było zdecydowanie za mało jak na jego ambicje. Jeszcze przed końcem drugiego millenium Elba podjął decyzję o przenosinach do Nowego Jorku. Tam dość szybko znalazł angaż w epizodycznych rolach serialowych, lecz dopiero rok 2002 okazał się przełomem dla mającego afrykańskie korzenie aktora. To właśnie wtedy otrzymał angaż do produkcji, która dziś przez wielu widzów i krytyków uznawana jest za najlepszy serial w historii telewizji. Opowiadający o oddziale policji walczącym z gangiem narkotykowym The Wire to niepozorna, niezbyt efektowna historia, która szybko zyskała status kultowej dzięki konsekwentnie budowanemu napięciu i świetnym postaciom. Elba, który do dziś przyznaje, że sukces serialu zaskoczył wszystkich członków ekipy, wcielił się w rolę Stringera Bella, bezwzględnego barona narkotykowego trzęsącego całym Baltimore. Dzięki tej kreacji Idris stał się aktorem rozpoznawalnym, lecz – choć występ z The Wire mógł się stać dla niego także przekleństwem – sposób, w jaki prowadzi swoją karierę, pozwolił mu uniknąć bycia kojarzonym wyłącznie z postacią Stringera.
W serialu stworzonym przez Davida Simona występował w latach 2002–2004, lecz na kolejne większe role musiał jeszcze poczekać. W kinie zaczął pojawiać się regularnie dopiero w 2007 roku, kiedy to wystąpił m.in. w Pladze, 28 tygodniach później i American Gangster Ridleya Scotta. Także w kolejnych latach grał sporo: wcielił się w główną rolę w kiepsko ocenionej, ale komercyjnie udanej Obsesji, wystąpił w Rock’N’Rolla Guya Ritchiego oraz w dwóch filmach akcji z 2010 roku, ekranizacji komiksu Drużyna potępionych i Chętnych na kasę. Dopiero jednak powrót do telewizji i główna rola w serialu BBC Luther sprawiła, że Idris został w pełni doceniony jako aktor. Kreacja mrocznego, w pełni poświęconego pracy geniusza detektywistycznego przyniosła Elbie Złoty Glob oraz jedną z dwóch Nagród Gildii Aktorów (obie otrzymał w 2015 roku – drugą za rolę drugoplanową w Beasts of No Nation), a także kolejną kultową telewizyjną produkcję w CV. Pierwszy sezon serialu BBC, nakręcony w 2010 roku, cieszył się ogromną popularność, dlatego powstały także kolejne części – ostatnie dwa odcinki zostały wyemitowane w 2015 roku i miały być zapowiedzią filmu kinowego, którego premiera wciąż nie została jeszcze oficjalnie ogłoszona. Sam Elba twierdzi jednak, że jeśli pełnometrażowy Luther rzeczywiście powstanie, aktor na dobre zamknie sobie drogę do roli agenta 007.
Człowiek, który odwołał Apokalipsę
Choć pierwsze sukcesy telewizyjne Elba odnosił już ponad dekadę temu, dopiero w ostatnich latach na dobre zaistniał na wielkim ekranie. Popularność przyniosła mu rola Heimdalla, wszechwidzącego i wszechsłyszącego strażnika Asgardu, który pojawił się w obu częściach Thora oraz Avengers: Czas Ultrona, a także kolejny występ u Ridleya Scotta w Prometeuszu, gdzie zagrał kapitana o swojsko brzmiącym nazwisku Janek. Rok 2013 to ważna data w kinowej karierze Idrisa: właśnie wtedy premierę miał Mandela: Droga ku wolności, gdzie zagrał tytułową rolę, oraz Pacific Rim Guillermo del Toro, który w kinach na całym świecie zarobił ponad czterysta milionów dolarów. To właśnie z tego drugiego filmu pochodzi słynna scena, w której grany przez Elbę Stacker Pentecost zagrzewa ludzi do walki z atakującymi świat monstrami, mówiąc: Dziś odwołamy Apokalipsę!
Ostatnią ważną i docenioną rolą Idrisa była kreacja demonicznego komendanta oddziału rebeliantów gdzieś w Afryce w Beasts of No Nation Cary’ego Fukunagi. Pierwszy film fabularny dystrybuowany przez Netflix powstawał w Ghanie, dlatego aktor pojechał tam z matką, która pokazała mu kraj jego przodków. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nazwisko Elby łatwiej można było znaleźć w napisach końcowych filmów animowanych niż aktorskich – spośród czterech ostatnich tytułów, w których wystąpił, w trzech usłyszymy tylko jego głos (Zwierzogród, Księga dżungli, Gdzie jest Dory?). Jedynym wyjątkiem w tym zestawieniu jest brytyjsko-amerykańsko-francuski film akcji Dzień Bastylii, który wszedł na polskie ekrany 3 czerwca. Na szczęście dla licznych wielbicielek Idrisa, na premierę czeka kilka innych produkcji, w których będą mogły go podziwiać. Najbliższa z nich to Star Trek: W nieznane, choć akurat w filmie Justina Lina jego twarz ukryta będzie za misternie przygotowaną charakteryzacją.
Niespokojny duch
W jednym z wywiadów przyznał, że woli wciąż próbować nowych rzeczy, niż być najlepszym w jednej z nich. To dlatego wciąż jest aktywnym DJ-em, występującym pod pseudonimami Big Driis i Big Driis the Londoner, to dlatego produkuje muzykę, reżyseruje i występuje w wideoklipach, wreszcie to dlatego zaangażował się w przygotowanie specjalnej kolekcji odzieży we współpracy z marką Superdry. Prowadzi audycje radiowe, bierze udział w wyścigach samochodowych, angażuje się w kampanie społeczne. Za zasługi dla brytyjskiego aktorstwa królowa przyznała mu tytuł Oficera Orderu Imperium Brytyjskiego, a magazyny plotkarskie regularnie umieszczają go w rankingach najseksowniejszych mężczyzn na świecie. Wszędzie go pełno i wydawać by się mogło, że Idris Elba ma już wszystko. Brakuje mu jednak jednego – szczęścia w życiu prywatnym. Był dwukrotnie żonaty, ale oba małżeństwa trwały krótko: pierwsze, którego owocem jest córka Isan, przetrwało cztery lata, drugie zaledwie sześć tygodni. Z matką swego drugiego dziecka, syna Winstona, rozstał się po trzech latach. Wygląda na to, że Idris wciąż poszukuje czegoś nowego, a jego niespokojny duch ujawnia się nie tylko w życiu zawodowym.
Nawet jeśli Elba nie zostanie nowym Jamesem Bondem, już sam fakt bycia jednym z faworytów powinien stanowić dla niego nobilitację. Świadczy bowiem o tym, że potomek afrykańskich imigrantów osiągnął swój cel – stał się uznanym, powszechnie docenianym aktorem, który nie musi już dorabiać w fabryce Forda. Ma także talent i możliwości, by robić to, co kocha, i tworzyć między innymi takie cudeńka:
korekta: Kornelia Farynowska