search
REKLAMA
Seriale TV

Gunslinger Girl

Michał Włodarczyk

7 listopada 2012

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

 

Potencjalny widz, który pobieżnie przeczytał, że głównymi bohaterkami tego anime są w większości małe dziewczynki ze spluwami, a akcja serialu dzieje się w słonecznej Italii, mógł błędnie założyć, że „Gunslinger Girl” nie musi oglądać, bo prócz zakończenia wie już praktycznie wszystko. Raj dla dewiantów – odłonięte pośladki nieletnich, dzikie szarże z bronią dużego kalibru i nutka obowiązkowego dramatyzmu, bo w końcu dziewczynka-zabójca to w głębi duszy też dziecko, itp., itd. Oznajmiam w takim razie, że takowy mądrala pomylił się, i to nawet bardzo. 

Anime posiada oryginalną tematykę i nic, co kojarzyć się może ze słabymi i tandetnymi produkcjami „wykorzystującymi” młode dziewczęta, nie posiada. Ukazująca się po dziś dzień manga Yu Aidy została zaadaptowana na 26-odcinkowe anime, z czego oba składające się na nie sezony różnią się od siebie na tyle, że wypada, abym potraktował o nich osobno.

Stowarzyszenie dla Społecznego Dobrobytu jest tajną organizacją rządową, która niekonwencjonalnymi metodami walczy z terroryzmem na terenie Włoch. W celu jak najbardziej efektywnego działania, organizacja ta korzysta z usług nieletnich dziewczynek, które okazują się doskonałymi killerami. Nie dzieje się to jednak bez powodu. SdSD wyszukuje w szpitalach młodych dziewcząt, których psychika i ciała na skutek pewnych wydarzeń zostały w nieodwracalny sposób zdewastowane.[pullquote]Wszystkie dziewczynki poddawane są praniu mózgu, a następnie ich uszkodzone ciała wzmacniane są syntetycznymi mięśniami i innymi zdobyczami techniki.[/pullquote]

Są to na przyklad 13-letnia Henrietta czy jeszcze młodsza Angelica. Rodzina pierwszej z nich padła ofiarą bestialskiego mordu, a ona sama została brutalnie zgwałcona przez oprawcę, a następnie porzucona wśród zwłok bliskich. Rodzice Angelicy wpadli w poważne finansowe kłopoty. Aby uzyskać środki z jej polisy ubezpeczeniowej, zdecydowali się sprokurować wypadek i sami potrącili ją samochodem… Podobnych dramatów jest tutaj znacznie więcej. Wszystkie dziewczynki poddawane są praniu mózgu, a następnie ich uszkodzone ciała wzmacniane są syntetycznymi mięśniami i innymi zdobyczami techniki. Będąc w połowie cyborgami, działają w parach z oficerami prowadzącymi, tworząc tzw. fratello, czyli rodzeństwo.

Fabuła tego anime nie jest w żadnym wypadku nieustającą akcją i tonami łusek opadającymi na glebę. Serial opowiada historię każdej z dziewczynek i ich relacjach z „braćmi”. Nie ogranicza się przy tym do banałów na zasadzie kwitnącego między nimi uczucia, które rozwija się wzorem tego z „Leon Zawodowca” (w tym miejscu nie mam oczywiście nic do filmu Bessona), a rodzi kolejne pytania. Jaka jest granica między żywą osobą a bronią? Czy tak wyprane z życia dziewczynki potrzebują ciepła drugiego człowieka? Czy w ogóle można wykorzystywać je jak narzędzia? A co z sumieniem każdego z oficerów? Mniej więcej takie tematy podejmuje „Gunslinger Girl”. W tle przewija się zaś obraz podzielonej politycznie i ideologicznie Italii, brudne gierki rządu, zorganizowana przestępczość oraz działania terrorystów.

Pod względem merytorycznym to bardzo solidna produkcja. Wspomniane wyżej pytania, relacje na linii dziewczęta – oficerowie, ciekawi bohaterowie czy przedstawiony w dojrzały sposób przekrój podzielonych Włoch, robią pozytywne wrażenie. Nie brakuje także scen akcji. Zrealizowane są one w realistycznej konwencji, a reżyseria większości z nich stoi na bardzo wysokim poziomie. Całość dopełnia codzienne życie dziewcząt na terenie ośrodka, które przedstawione jest w sposób skrupulatny i interesujący.

Mały zarzut, jaki mogę mieć do tej animacji tyczy się w większości wszystkich jej powyższych elementów. Mianowicie, wszystko to, o czym pisałem, zrobione jest na solidnym, wysokim pułapie. Problem jest jednak taki, że brakuje tu nieco iskry bożej, która odpaliłaby ten mechanizm na tyle, aby porwać za sobą bez reszty. Poszczególne historie są mocno absorbujące, psychologia postaci jest zarysowana lepiej niż poprawnie, a sekwencje strzelanin zrobione ze sporym rozmachem. Niestety, o żadnym z tych elementów nie mogę powiedzieć, że został zrealizowany rewelacyjnie. Ot, jest bardzo dobrze, miejscami „tylko” dobrze. Osoby, które nie oczekują od anime ze spluwami samych tylko rozwałek, powinny być jednak fabułą, niecodzienną tematyką i postaciami usatysfakcjonowane.

Oprawa tego anime to bezsprzecznie wysoka półka. Realistyczna, pełna szczegółów w postaciach, przedmiotach i otoczeniach grafika (mamy tutaj chyba najbliższe rzeczywistości wykonanie broni), bardzo płynna animacja i stonowana kolorystyka, to niemała uczta dla oczu, zwłaszcza dla tych nieco bardziej wprawionych. Muzyka trzyma poziom wykonania całości, serwując nam klasyczne brzmienia, w większości bardzo charakterystyczne dla muzyki z Włoch. Nie ma tutaj wprawdzie mocarnych chórów czy łacińskich piosenek, mimo to oprawa muzyczna jest klimatyczna i elegancka (słowo to najlepiej oddaje jej charakter). Zwraca uwagę doskonały opening z wokalem „The Light Before We Land” (w języku angielskim). Oprawa dźwiękowa tradycyjnie nie zawodzi, dając w scenach akcji pole do popisu dla ludzi za ten element odpowiedzialnych. Japońscy seiyuu grają tutaj bardzo poprawnie. Bez szarżowania, bez szaleństw – brzmią jak w życiu, ale taki też jest klimat tej produkcji.

Pierwszy sezon „Gunslinger Girl” to kawał dobrego anime. Tematyka, bądź co bądź, ale jest oryginalna. Fabuła koncentrująca się nie na intrydze (chociaż jest i ona), ale na bohaterach i relacjach między nimi, wypada bardzo przekonywująco. Same postaci są krwiste i wyraziste, a oprawa serii to doskonałe rzemiosło – pod tym względem to pierwsza liga seriali anime. W temacie nie odnajdą się na pewno osoby, które oczekują głównie strzelanin, a także ci, którzy przemocy nie lubią. Ta jest w „Gunslinger…” wszechobecna, występuje w różnych postaciach i formach. Mimo wszystko polecam się z tym tytułem zapoznać, tym bardziej, że ciekawych i oryginalnych pomysłów nigdy za wiele.

REKLAMA