search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy i seriale MCU po „Avengers: Końcu gry”, na które NIESŁUSZNIE spadła krytyka

Twierdzenie, że „Marvel się skończył” nie służy rzetelnemu podejściu do proponowanego przez Marvel Studios materiału.

Filip Pęziński

23 lutego 2025

REKLAMA

Wśród wielu odbiorców Kinowego Uniwersum Marvela wykształcił się pogląd, jakoby do Avengers: Końca gry uniwersum te pozbawione było najmniejszych wad, a po nim serwowało nam kolejne nieustające zgniłe jaja. W żadnej części tej tezy nie ma moim zdaniem prawdy, a twierdzenie, że „Marvel się skończył” stał się już po prostu kolejnym ogranym sloganem (trochę jak: żaden sequel nie jest lepszy od oryginału), co nie służy rzetelnemu podejściu do proponowanego nam przez Marvel Studios materiału.

Szczególnie widzę to w poniższych produkcjach kinowych i streamingowych.

„Eternals” (2021)

Mimo że w historii Marvela znaleźć mogliśmy tak nieznośnie przeciętne filmy jak Iron Man 2 czy Thor: Mroczny świat, to dopiero Eternals przypadła rola pierwszego „zgniłego” filmu tego uniwersum – czyli takiego, który większość światowych recenzentów uznała za nieudany. Dziwi mnie to od pierwszego seansu w kinie, bo produkcją nagrodzonej Oscarem Chloé Zhao zachwyciłem się jako podniosłą, monumentalną i ambitną opowieścią o miłości do gatunku ludzkiego ubraną w szaty efektownego superbohaterskiego widowiska. Świetna obsada, piękne plenery, charakterystyczna muzyka. Trudno dostrzec mi znaczące minusy.

„Thor: Miłość i grom” (2022)

Oberwało się czwartemu Thorowi od samej gwiazdy tej produkcji! „Całość stała się zbyt głupawa”, „stałem się parodią samego siebie”, „nie wyszło mi to dobrze” mówił Chris Hemsworth. Nie mogę oczywiście dyskutować z odczuciami aktora, ale zupełnie inaczej odebrałem ten film. Rzeczywiście, jest tu trochę absurdalnego humoru, ale więcej życiowych lekcji, prawdziwych emocji i ekscytującego rozbudowywania mitologii uniwersum. Gdybym miał wybierać, to nazwałbym Miłość i grom moim ulubionym odcinkiem serii o Thorze.

„Mecenas She-Hulk” (2022)

Dobry odbiór krytyków i totalne odrzucenie przez fanów. Gdybym był złośliwy, to napisałbym coś o „incelach” i „piwniczakach”, ale na szczęście nie jestem, więc zaryzykuję, że wielu fanów po prostu odbiło się od stricte komediowej, samoświadomej konwencji serialu. Mnie ona absolutnie przypadła do gustu i od pierwszego odcinka pokochałem zwariowane, wymykające się konwencji i żartujące z zasad uniwersum przygody kuzynki Hulka. Szkoda tylko kulawego CGI. Można byłoby zrobić to oldschoolowo i zatrudnić drugą aktorkę do roli She-Hulk.

„Marvels” (2023)

Nie jest to na pewno najwybitniejszy film Marvela, ale nie jest też tak kiepski, jak chciałaby część odbiorców. Marvels rysuje się w mojej głowie jako bezpieczna rozrywka na niedzielne popołudnie dla całej rodziny. Dużo tu humoru, prostoty, akcji i kotków, a tytułowa ekipa bohaterek budzi natychmiastową sympatię. Powiem może nieco kontrowersyjnie, ale zdecydowanie bardziej cenię tę lekką przygodówkę od przezroczystej Kapitan Marvel, która jakimś cudem skradła serce widzów, krytyków i box office’u.

„Kapitan Ameryka: Nowy wspaniały świat” (2025)

Najnowsze dziecko studia i pierwszy „zgniły” odcinek przygód Kapitana Ameryki. Jasne, nie ma tu nic na miarę trzech filmów o Stevie Rogersie, ale w moim odczuciu Sam Wilson sprawnie przejmuje po nim pałeczkę (a właściwie tarczę), cały film stanowi zaś sprawny thriller szpiegowsko-polityczny, który wciąga, angażuje, cieszy scenami akcji i obecnością na wielkim ekranie legendy kina rozrywkowego – Harrisona Forda. A na niepewną reżyserię i kiepskich antagonistów jestem w stanie przymknąć oko. Chętnie zobaczyłbym kolejną odsłonę przygód nowego Kapitana.

Zgadzacie się z moimi wyborami, a może dodalibyście tutaj jeszcze inne produkcje? Dajcie znać w komentarzach!

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na filmach takich jak "Batman" Burtona, "RoboCop" Verhoevena i "Komando" Lestera. Pasjonat kina superbohaterskiego, ale także twórczości Davida Lyncha, Luki Guadagnino czy Martina McDonagh.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA