Filmowe CIEKAWOSTKI, którymi ZABŁYŚNIESZ w towarzystwie
Historie zza kulis to gratka, na którą czekają fani wszystkich filmowych gatunków. W końcu jedna pozornie nieistotna scena może mieć za sobą naprawdę imponujący background. Niektórzy aktorzy podczas przygotowań do roli robią nieraz absolutnie szalone rzeczy, a detale dotyczące danej produkcji wychodzą na jaw czasem i całe lata po premierze i na nowo rozgrzewają grono odbiorców! Jesteś kinomanem i chcesz błysnąć przed znajomymi mało znanym faktem o twoim ulubionym filmie? Oto kilka przykładów ciekawostek, którymi z pewnością zaciekawisz towarzystwo.
Samuel L. Jackson był inspiracją do kultowej sceny z „Pulp Fiction”
Zaledwie kilka dni temu Pulp Fiction – dzieło, które zagwarantowało Quentinowi Tarantino Złotą Palmę na Festiwalu w Cannes – obchodziło 30. rocznicę premiery. Z jedną z najbardziej kultowych scen filmu wiąże się pewna ciekawostka, jaką zapoczątkowało przesłuchanie Samuela L. Jacksona do roli Julesa Winnfielda. Aktor był już wcześniej zaangażowany w produkcję współtworzoną przez Tarantino (mowa tu oczywiście o True Romance ze scenariuszem reżysera Pulp Fiction), jednak mimo to wciąż musiał wziąć udział w castingu. Jego przesłuchanie okazało się jedną wielką katastrofą – już na wstępie bowiem pomylono go z Laurence’em Fishburne’em, który otrzymał propozycję głównej roli, jednak odrzucił ją z powodu sceny przedawkowania Mii, którą uznał za zbyt brutalną i ukazującą narkomanię wręcz jako atrakcyjną. Gdyby tego było mało, Jackson poczuł się urażony tym, że w castingu oprócz niego uczestniczył też inny aktor – Paul Calderón. Producent filmu Richard Gladstein wyznał mediom, iż Jackson był na nich wściekły i obdarzył niemal zabójczym spojrzeniem. W drodze na przesłuchanie aktor wstąpił do restauracji z fast foodem i kupił na wynos burgera, z którym zdenerwowany wszedł do sali castingowej, co wyglądało jednocześnie groźnie i komicznie. Właśnie ten widok zainspirował twórców do słynnej sceny konfrontacji Julesa i Vincenta z partnerami biznesowymi Marsellusa Wallace’a, w której ważną rolę odgrywał właśnie posiłek z sieci Big Kahuna Burger.
Podobne:
Renée Zellweger i jej przygotowanie do roli w „Bridget Jones”
Oglądając Bridget Jones, na całe 97 minut zapominamy o prawdziwej narodowości Renée Zellweger i widzimy w niej wyłącznie rodowitą Brytyjkę. W ramach przygotowania do roli aktorka zdecydowała się wówczas na wiele poświęceń – prawie niewyczuwalny amerykański akcent to dopiero początek imponującej listy. Na potrzeby filmu Zellweger przytyła około 15 kilogramów oraz na miesiąc zatrudniła się w jednym z londyńskich wydawnictw, aby bliżej poznać świat, w jakim na co dzień funkcjonuje Bridget, jej bohaterka. Aktorka wykonywała swoje obowiązki sumiennie, do tego stopnia, iż pracodawcy zaoferowali jej przedłużenie umowy w firmie! Większość współpracowników nie zorientowała się, że mają do czynienia ze znaną aktorką, choć pewne podejrzenia wzbudziło oprawione zdjęcie jej ówczesnego chłopaka Jima Carreya, które stało na biurku Renée. Nikt jednak nie próbował w to wnikać, w obawie o postawienie jej w niekomfortowej sytuacji.
Charlie i wytresowane wiewiórki
Charlie i fabryka czekolady to szalona adaptacja powieści Roalda Dahla z niezapomnianym aktorskim wcieleniem Johnny’ego Deppa, będąca również pięknym początkiem kariery dla Freddiego Highmore’a. Tim Burton wiernie przeniósł na ekran literacką wizję Dahla i dopieścił dzieło niemal w każdym punkcie. Scena, w której Veruca (Julia Winter), roszczeniowa i arogancka zwyciężczyni Złotego Biletu zostaje zaatakowana przez wiewiórki, tylko częściowo powstała przy pomocy CGI – efekt komputerowej ingerencji nie zadowolił reżysera, dlatego postanowił on, że do tej sekwencji potrzebny będzie udział żywych zwierząt. Tak też się stało, a co więcej – wiewiórki masowo rozłupujące orzechy w fabryce Willy’ego Wonki były do tego zadania szkolone od urodzenia! Oczywiście sam moment ataku na Verucę został potraktowany efektami specjalnymi, lecz wszystko, co przedtem, nagrano z udziałem specjalnie wytrenowanych zwierząt.
Naszyjnik wart miliony
Oprócz genialnej roli w jednym z najpopularniejszych musicali wszech czasów niejeden fan może pozazdrościć Nicole Kidman, iż na planie Moulin Rouge! nosiła najdroższą biżuterię, jaką kiedykolwiek stworzono na potrzeby filmu. Wartość słynnego naszyjnika Satine zaprojektowanego przez Stefano Canturiego szacowana jest obecnie na około 3 miliony dolarów. Ten niebywale kosztowny rekwizyt został wykonany z 18-karatowego białego złota, waży 426 gramów, a inspiracją do jego powstania był styl XVIII-wiecznej Francji, szczególnie za czasów Ludwika XVI. Sukces komercyjny Moulin Rouge! oraz wygrana Oscara w kategorii Najlepsze kostiumy wzbudziła ogromne zainteresowanie wokół biżuterii Canturich, a sam naszyjnik pojawił się wówczas na wielu międzynarodowych wystawach.
Make-up za 250 dolarów wart Oscara!
Na gali rozdania Oscarów w 2014 roku nikogo nie zaskoczyła nagroda dla Matthew McConaugheya, który w Dallas Buyers Club dostarczył nam jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy występ w karierze. Podobnie było zresztą w przypadku Jareda Leto. Niespodzianką dla wielu była jednak kategoria make-up i fryzury – tutaj statuetkę również zgarnął film Jeana-Marca Vallée, a konkretnie laureatką została Robin Matthews. Sytuacja nie byłaby aż tak wielkim szokiem, gdyby nie fakt, że Witaj w klubie było stosunkowo niskobudżetową produkcją, w której na make-up przeznaczono jedynie… 250 dolarów. Matthews wyznała Entertainment Tonight, iż make-up aktorów wymagał od niej sporo improwizacji, zważając na tak ograniczone finanse. Dodatkowo plan zdjęciowy trwał zaledwie 23 dni, dlatego charakteryzatorka nawet kilka razy dziennie musiała na nowo przygotowywać aktorów do scen rozgrywających się na różnych etapach choroby bohaterów. Ostatecznie wygrana dla Dallas Buyers Club w tej kategorii to prawdopodobnie najtaniej wyceniony Oscar w historii.
Specjalne zadanie dla obsady „Harry'ego Pottera”
Pierwsze dwa filmy z serii o Harrym Potterze reprezentują wzruszające kino familijne, niemal pozbawione mroku i wdzięcznie ukazujące beztroskę ostatnich chwil dzieciństwa młodych czarodziejów. Istotne zmiany w filmowej sadze wprowadził jednak Alfonso Cuarón, który przejął stery po reżyserze Chrisie Columbusie i nakręcił Więźnia Azkabanu, do dziś przez wielu uznawanego za najlepszy film w serii. Przed rozpoczęciem zdjęć zlecił on pierwszoplanowym aktorom – Danielowi Radcliffe’owi, Emmie Watson i Rupertowi Grintowi – specjalne zadanie domowe, dzięki któremu miał sprawdzić, jak postrzegają oni grane przez siebie postacie. Prośba była następująca: napiszcie esej, w którym przedstawicie mi, jakie motywacje mają wasze postaci, co się wam w nich podoba, co was z nimi łączy. Emma Watson wykonała misję w typowym dla Hermiony Granger stylu – wręczyła bowiem Cuarónowi esej o długości (sic!) 16 stron. Radcliffe streścił się na jednej stronie, natomiast Grint… nie oddał eseju wcale! Za usprawiedliwienie podał naukę na egzaminy w szkole, jednak przyznał również, że jego bohater Ron prawdopodobnie też nie oddałby pracy na czas. I to chyba najlepszy dowód na to, że w pełni rozumiał swoją postać.
Afera baseballowa na planie „Zaginionej dziewczyny”
Co jest najczęstszą kością niezgody między aktorem a reżyserem? Interpretacja zachowania postaci? Odmienne wizje danej sceny? Dysputy nad scenariuszem? W przypadku Bena Afflecka i Davida Finchera powód sprzeczki był nadzwyczaj prozaiczny – panowie pokłócili się bowiem o amerykański baseball. Filmowy Nick Dunne miał w jednej ze scen założyć czapkę z logo amerykańskiej drużyny New York Yankees, jednak będąc odwiecznym fanem graczy Red Sox, Affleck nie zgodził się na pomysł reżysera. Kłótnia artystów miała rzekomo doprowadzić do aż 4-dniowego opóźnienia na planie zdjęciowym. Ostatecznie w scenie, w której widzimy Nicka incognito, Affleck ma na sobie kaszkiet z logo New York Mets, co jest efektem kompromisu zawartego między nim a Fincherem.
Ostatnia scena „Call Me by Your Name”
Trudno wyobrazić sobie Call Me by Your Name bez urzekającego soundtracku, na który składają się utwory m.in. F.R. Davida, Giorgio Morodera czy w końcu Sufjana Stevensa, którego Mystery of Love otrzymało zasłużoną nominację do Oscara za najlepszą piosenkę filmową. Z trzech dzieł jego autorstwa, których możemy posłuchać podczas seansu, najbardziej uderza jednak ostatni, towarzyszący zrozpaczonemu Elio w ostatniej scenie Tamtych dni, tamtych nocy. Timothée Chalamet wyznał, iż nagranie tego fragmentu nie byłoby możliwe bez jednoczesnego wczucia się w emocje zawarte w Visions of Gideon. Właśnie dlatego zdecydowano się na mały trik – aby scena zadziałała perfekcyjnie, Chalamet miał w uszach słuchawki właśnie z utworem Stevensa i uważa, że bez tego nie byłby w pełni zadowolony z efektu.
6 tygodni samotności w pokoju hotelowym
Jednym z najbardziej znanych aktorów wykorzystujących metodę Stanisławskiego był Heath Ledger, który wiele poświęcił dla kultowej roli Jokera w Mrocznym Rycerzu Christophera Nolana. Jego przygotowanie do wejścia w skórę postaci było wieloetapowe i przechodziło od skrajności w skrajność. Zmarły w 2008 roku aktor spędził 6 tygodni w izolacji w pokoju hotelowym, gdzie studiował komiksy z udziałem Jokera, jak i prowadził dziennik z zapiskami o swoim bohaterze; przeczytanie tego dziennika było dla jego rodziny niezwykle trudnym doświadczeniem. Odseparowany od ludzi opanowywał przed lustrem charakterystyczne maniery łotra z Gotham, w tym wiele wersji jego mrocznego śmiechu. W wywiadzie dla „New York Timesa” w 2007 roku Ledger podsumował swoje przygotowanie do roli jako „fizycznie i mentalnie wyczerpujące”. Ceną za fenomenalny występ była desocjalizacja i znaczne pogorszenie jego długotrwałych problemów ze snem.
I jak? Znaliście wspomniane ciekawostki? A może macie w zanadrzu jakieś inne interesujące fakty z planów zdjęciowych?