DZIWNE filmy SUPERBOHATERSKIE, o których raczej NIE SŁYSZELIŚCIE
Kino superbohaterskie nigdy nie miało się lepiej. Z perspektywy czasu przełomowy wydaje się rok 2008, w którym miały miejsce dwie istotne premiery: Mroczny Rycerz Christophera Nolana, który zapoczątkował modę i trend na poważne traktowanie komiksów superbohaterskich, oraz Iron Man Jona Favreau, który zainicjował kinowe uniwersum Marvela. Batman, Superman, Spider-Man, Thor czy Kapitan Ameryka to obecnie supergwiazdy znane pod każdą długością i szerokością geograficzną. Poznajmy superbohaterów, którzy nie doczekali się takiej sławy, ale warto zainteresować się ich przygodami. Tym bardziej że nie są one powieleniem typowego gatunkowego schematu
Super
James Gunn jeszcze przed Strażnikami Galaktyki romansował z kinem superbohaterskim. Jego komediodramat Super opowiada o zgorzkniałym mężczyźnie, który, porzucony przez partnerkę dla dilera narkotykowego, postanawia walczyć ze złem. Morderczy trening, znajomość ze sprzedawczynią komiksów, a potem, rzecz jasna, pełny trykotowy kostium – wszystko to pomaga mu w wewnętrznej i zewnętrznej przemianie. Okazuje się, że życie pogromcy zła wcale nie jest usłane różami. W filmie występuje znany z Biura Rainn Wilson, a partnerują mu Liv Tyler, Kevin Bacon i genialny, niedoceniany Michael Rooker. Kino superbohaterskie łączy się tu z gorzką komedią obyczajową.
Człowiek Meteor
Robert Townsend to jedna z ważniejszych postaci „czarnego kina” – i nie mówimy tu o filmie noir. Czarnoskóry twórca zadebiutował obyczajową komedią o znaczącym tytule: Hollywood nie dla czarnych. Problemy rasowe w fabryce snów od tamtego czasu nie dość, że nie zostały rozwiązane, to jeszcze zyskały na sile. Townsend kilka lat po debiucie zrealizował bodaj pierwszy w historii superhero movie z czarnoskórym bohaterem. Jego Człowiek Meteor to satyryczna, komediowa opowieść o urzędniku, który trafiony meteorytem, zyskuje nadludzkie moce. Niestety, nowe umiejętności okupione są jego przywarami i słabościami. Townsend napisał i wyreżyserował całość i wcielił się w tytułową rolę, a drugi plan obsadził plejadą gwiazd (James Earl Jones, Bill Cosby, Sinbad i dziś znany, ale wtedy jeszcze aspirujący do tego miana Don Cheadle).
Przygody Buckaroo Banzai. Przez ósmy wymiar
Zwariowana komedia przygodowa i esencja kina lat osiemdziesiątych XX wieku. Buckaroo Banzai to najbardziej znany człowiek na świecie: neurochirurg, naukowiec, tajny agent, muzyk, łowca przygód i amant. Wraz ze swoim zespołem przeżywa masę przygód, pracując nad projektem ósmego wymiaru. Jego przeciwnikiem jest doktor Emilio Lizardo. Pretekstowy scenariusz, absolutnie kiczowata oprawa audiowizualna, błyskotliwy Peter Weller i nie mniej genialni John Lithgow, Christopher Lloyd i Jeff Goldblum to gwarancja dwóch godzin znakomitej rozrywki, o której zapomnicie ledwo po rozpoczęciu napisów końcowych!
Darkman
Można stwierdzić, że do roku 2000 (i premiery X-Men w reżyserii Briana Singera) nikt nie potrafił zrealizować dobrego filmu supebohaterskiego opartego na komiksie. Singer przełamał ten trend, a chwilę potem Sam Raimi otrzymał możliwość zrealizowania przygód Człowieka Pająka. Jego Spider-Man (oraz sequel z 2004) uchodziły przez lata za wzór kina spod tego znaku. Raimi jednak stylistycznej wprawki dokonał wiele lat wcześniej, realizując w 1990 Darkmana. Wyraźnie inspirowany komiksowymi bohaterami film opowiadał historię naukowca, który szuka zemsty na oprawcach, przez których niemal zginął i doznał poważnych poparzeń skóry. Zamaskowany mściciel potrafiący przybierać dowolny wygląd kontra gangsterzy, w tle wątek romantyczny. Zwariowana praca kamery, ujęcia jak żywo wyjęte z powieści graficznych, dynamiczny montaż i horrorowy vibe sprawiają, że Darkman to arcydzieło kontrolowanego kiczu w superbohaterskim wydaniu!
Special
Superbohaterowie sprawiają, że świat, w którym żyjemy, jest bezpieczny, wolny i piękny. Jedynym problemem jest fakt, że są oni wytworami naszej wyobraźni, a tak naprawdę otacza nas depresyjna rzeczywistość bez efektów specjalnych. Doskonale wie o tym bohater grany przez Michaela Rapaporta w filmie Special. Les to samotnik prowadzący do bólu standardowe życie, w którym jedyną rozrywką są komiksy superbohaterskie. Pewnego dnia mężczyzna bierze udział w testach nowego, eksperymentalnego leku przeciwdepresyjnego. W efekcie ubocznym Les zaczyna wierzyć, że jest superbohaterem. Okazuje się, że mierzenie się z rzeczywistością jest znacznie trudniejsze niż praca superbohatera. Film zarówno dla miłośników tematyki, jak i tych, którzy szukają odrobiny refleksji w ciekawej, gatunkowej oprawie.
Toksyczny Mściciel
Sztandarowa produkcja z wytwórni Troma, specjalizującej się w niskobudżetowych, brutalnych i niepoprawnych politycznie produkcjach realizowanych często półamatorskimi środkami. Toksyczny Mściciel to historia nastolatka pomiatanego przez rówieśników. W konsekwencji jednego z żartów, którzy zrobili mu lepiej zbudowani i obdarzeni lepszymi fryzurami „koledzy” ze szkoły, bohater wpada do kadzi z toksycznymi odpadami. Uznany za zmarłego, wraca jako tytułowy Mściciel. Obdarzony nadludzką siłą, zręcznością i kondycją poprzysięga zemstę na swoich oprawcach. Jego znakiem rozpoznawczym są szpetna, na wpół roztopiona twarz, spalona skóra na całym ciele i nietypowe sposoby eliminacji przeciwników, do których możemy zaliczyć wylewanie wrzącej frytury lub przygniatanie obciążeniem na siłowni. Toksyczny Mściciel to krzywe zwierciadło, w którym odbijają się krystaliczni, przystojni i seksowni amerykańscy superbohaterowie, i przykład kultowego kina klasy B.