Diuna. Dziwnie piękna katastrofa
Przekleństwo Diuny
Ogromny sukces wydawniczy powieści Franka Herberta spowodował, że Hollywood niezwykle szybko zainteresowało się prawami do ekranizacji książki. Diuna zadebiutowała na półkach w roku 1965. Pod koniec lat sześćdziesiątych do realizacji filmu na jej podstawie szykował się Arthur P. Jacobs, czyli producent stojący za Planetą małp z roku 1968. Niestety, atak serca uniemożliwił Jacobsowi wyprawę w kierunku piaszczystej planety wypełnionej drogocenną przyprawą. Po jego śmierci, w roku 1973, Diuna ponownie zaistniała na filmowym rynku. To właśnie wtedy na horyzoncie pojawili się Alejandro Jodorowski oraz Michel Seydoux, rozpoczynając tym samym starania mające na celu stworzenie kilkunastogodzinnej wersji Diuny, która w ich początkowym zamyśle miała trafić do kin jako jeden film, wyświetlany bez żadnych przerw czy też podziału na części. Wokół projektu udało zgromadzić się niezwykłą mieszankę talentów i osobowości. Za kreację filmowego świata mieli odpowiadać między innymi Jean „Moebius” Giraud (uznany francuski rysownik) i H. R. Giger (malarz mający na swoim koncie wykreowanie postaci Ksenomorfa do filmu Obcy – ósmy pasażer Nostromo). Panowie mieli być wspierani przez Salvadora Dalego, który zgodził się na pomoc w tworzeniu grafik mających oddać wygląd świata Diuny i grę w filmie. Prócz niego na planie mieli znaleźć się też Orson Welles, Gloria Swanson i Mick Jagger. Muzykę do filmu obiecali skomponować członkowie zespołu Pink Floyd, którzy zgodzili się na współpracę po spotkaniu Jodorowskiego w restauracji. Chilijczyk wygarnął muzykom, że od uczestnictwa w wielkim przedsięwzięciu artystycznym bardziej interesuje ich zajadanie hamburgerów. Argument musiał wpłynąć na ambicje Brytyjczyków. Mimo tego, że Diuna przebrnęła fazę koncepcyjną, pozostawiając po sobie ślad w postaci wspaniałych storyboardów i grafik oddających najmniejsze szczegóły świata Arrakis, koszty jej realizacji zdecydowanie przekroczyły możliwości ówczesnego rynku. Jodorowski walczył do końca, ale ostatecznie nie udało mu się zdobyć finansowania, a to oznaczało powrót praw do realizacji filmu na rynek. Właśnie wtedy do gry wkroczył ogromny fan powieści Herberta, Dino De Laurentiis.
Prawa do Diuny znalazły się w jego rękach w roku 1978. Ze względu na szacunek do autora zaraz po ich kupnie producent pojawił się na ranczu Herberta z propozycją przygotowania scenariusza do filmu. Twórca powieściowego uniwersum z chęcią zgodził się na pracę nad adaptacją, dostając od Laurentiisa całkowitą swobodę. Szybko okazało się jednak, że Herbert miał zbyt osobiste podejście do książki. Nie potrafił wyeliminować z niej żadnego wątku pobocznego, przez co stworzony przez niego tekst mieścił się na stu siedemdziesięciu pięciu stronach maszynopisu. Laurentiis stanął w tym momencie przed pierwszą poważną przeszkodą. Musiał powiedzieć Herbertowi, że na podstawie jego pracy nie da się przygotować filmu mającego szansę podbić światową publiczność. Na tym jednak nie koniec, należało bowiem znaleźć takie rozwiązanie, które umożliwi rozpoczęcie prac nad realizacją Diuny. Herbert nie miał za złe tego, że nieco odsunięto go od projektu. Laurentiis zmienił natomiast swoją taktykę. Zdecydował, że przed zaangażowaniem scenarzysty należy poszukać reżysera, który będzie w stanie narzucić autorom wyraźną wizję tego, co zamierza osiągnąć w trakcie realizacji filmu. Wybór padł na Ridleya Scotta, święcącego właśnie triumfy po doskonałym przyjęciu Ósmego pasażera Nostromo, czyli filmu, który wyglądałby zapewne zupełnie inaczej, gdyby nie praca H. R. Gigera nad niezrealizowaną Diuną Jodorowskiego. Po zatrudnieniu Scotta Laurentiis powierzył scenariusz Rudolphowi Wurlitzerowi, mającemu na swoim koncie teksty do Pata Garretta i Billy’ego Kida Peckinpaha oraz nieco zapomnianego Two-Lane Blacktop Montego Hellmana. Ten jednak bardzo szybko nabroił, wplatając w skrypt kazirodczy związek pomiędzy Paulem Atrydą i Lady Jessicą. Oburzenie Herberta było tak silne, że mimo błyskawicznych działań korektorskich scenariusz został w zasadzie skreślony. Kiedy okazało się, że wizja Ridleya Scotta zaczyna wymykać się spod finansowej kontroli równie szybko, jak szalone przedsięwzięcie Jodorowskiego, projekt zawisł na włosku. W roku 1980niespodziewanie umarł na raka skóry starszy brat Ridleya, Frank. Pogrążony w żałobie reżyser stwierdził, że nie ma siły na to, aby poświęcić dwa, trzy lata na realizację Diuny. Jego odejście ostatecznie uśmierciło kolejną próbę adaptacji prozy Franka Herberta. Niedługo po tym wydarzeniu do pokoju Dino De Laurentiisa zapukała Raffaella, a na pokładzie statku zmierzającego w kierunku Arrakis pojawił się David Lynch.
Wśród piasków Arrakis
Zaraz po podpisaniu umowy z producentem Lynch wyruszył w kierunku Tacomy, będącej domem Franka Herberta. Panowie spędzili wspólnie kilka tygodni, w trakcie których zdążyli się poznać oraz polubić. Po latach reżyser wspomina, że jedyna kwestia, w jakiej nie mogli się dogadać, to wybór knajpy lub restauracji, w której przyjdzie im zjeść obiad. To jednak nic nie znaczący szczegół. Na początku lat osiemdziesiątych ważne było bowiem to, że Herbert i Lynch doskonale porozumiewali się w kontekście adaptacji Diuny. Pomysły filmowca przypadały do gustu autora, który traktował swoją najważniejszą powieść niczym dziecko. Zresztą, nie ma się czemu dziwić, ponieważ w Diunie aż roi się od elementów wpisujących się w fascynacje Lyncha. Wszelkiego typu senne i hipnotyczne wizje, bogate opisy światów pełnych niecodziennych tekstur, legendy opowiadające o odwiecznej walce dobra ze złem, konfrontacja urbanistycznego koszmaru reprezentowanego przez planetę rodu Harkonnenów z surrealistyczną surowością pustynnego Arrakis – to wszystko zdecydowanie przemawiało do wyobraźni amerykańskiego reżysera.
W czasie, gdy Lynch przebywał w Tacomie, nad scenariuszem do filmu pracowali jego przyjaciele, Christian De Vore i Eric Bergren (współautorzy Człowieka słonia). Ich kinowa wizja Diuny okazała się jednak tak odmienna od tego, co narodziło się w wyobraźni Lyncha, że reżyser zdecydował się na odsunięcie ich od projektu. Po tym, gdy na stanowisku scenarzysty ponownie powstał wakat, Amerykanin zapukał do drzwi Laurentiisa i zaproponował, że sam podejmie wyzwanie. Producent początkowo nie był zachwycony pomysłem, ale po otrzymaniu pierwszych kilkunastu stron tekstu stwierdził, że to najlepszy scenariusz Diuny, który do tej pory czytał. Lynch otrzymał od niego zielone światło.
Meksykańskie hale produkcyjne były wprawdzie ogromne, ale usługi świadczone przez ich właścicieli pozostawiały dość dużo do życzenia.
Mniej więcej w tym samym czasie rozpoczęło się kompletowanie ekipy i poszukiwanie miejsca, które mogłoby imitować świat wykreowany przez Franka Herberta. Za znalezienie odpowiedniej lokacji odpowiadała Raffaella De Laurentiis, która mimo młodego wieku została wyznaczona przez ojca na koordynatorkę całego przedsięwzięcia. Ostatecznie padło na meksykańskie studio Churubusco, znajdujące się w sąsiedztwie piaskowych pól Samalayuca, będących niegdyś scenerią dla wędrówki rewolwerowca ze słynnego Kreta Jodorowskiego. Można zatem powiedzieć, że duch Chilijczyka nieustannie nawiedzał świat zaludniony przez Atrydów, Harkonnenów i Fremenów. Churubusco nie przypominało w niczym hollywoodzkich kompleksów studyjnych. Meksykańskie hale produkcyjne były wprawdzie ogromne, ale usługi świadczone przez ich właścicieli pozostawiały dość dużo do życzenia. Bardzo często zdarzały się problemy związane z dostawą prądu oraz awariami blokującymi prace na terenie obiektów. Kulała również komunikacja, przez co aktorzy i ludzie z obsługi często nie mogli porozumieć się ze swoimi rodzinami i agentami. Na domiar złego żniwo zbierał ciężki klimat, potęgowany przez wysokość, na jakiej znajdowało się studio (ponad dwa tysiące metrów nad poziomem morza). Znacząca część ekipy cierpiała z tego powodu na przykre dolegliwości, które często paraliżowały pracę nad filmem.
Lynch bardzo dobrze znosił trudy planu. Od wczesnej fazy projektu niepokoiło go jednak zachowanie Raffaelli, która wyraźnie naciskała na to, aby długość filmu zamykała się w okolicach dwóch godzin. Zważywszy na złożoność wizji Herberta, reżyser wiedział, że zamknięcie akcji w takim czasie będzie niezwykle trudne. W zapanowaniu nad twórczym chaosem miała pomóc skompletowana przez niego ekipa. Wśród osób zaangażowanych w ekranizację Diuny znalazło się wielu przyjaciół twórcy. Operatorem został Freddie Francis, autor zdjęć do Człowieka słonia. Za stworzenie efektów dźwiękowych odpowiadał Alan Splet, jeden z najwierniejszych ludzi z otoczenia Lyncha, pomagający mu w trakcie tworzenia krótkometrażowej Babci i Głowy do wycierania. A jeśli już o niej mowa, w obsadzie filmu znalazł się również Henry Spencer, czyli Jack Nance – kolejny serdeczny przyjaciel reżysera. Obok nich na planie pojawił się Tony Masters, czyli scenograf Lawrence’a z Arabii oraz Odysei kosmicznej Kubricka. Co ciekawe, odrzucony w trakcie poszukiwań scenografa do Diuny autorstwa Jodorowskiego. Carlo Rambaldi, odpowiedzialny za projekt oraz stworzenie E.T. z familijnego hitu Stevena Spielberga, czy też Kit West – laureat Oscara za efekty specjalne do Poszukiwaczy zaginionej arki. I nawet mimo tego, że wśród aktorów pojawili się poznany niegdyś w willi Francisa Forda Coppoli Sting, Max von Sydow oraz Patrick Stewart, który dopiero za kilka lat miał zyskać sławę za sprawą roli w Star Treku, Lynch wciąż nie miał głównego bohatera, czyli odtwórcy roli Paula Atrydy. A czas gonił…
Tacoma – Yakima – Spokane
Ranczo Franka Herberta znajduje się w Tacomie. Kilkaset kilometrów na wschód od niej, co jak na amerykańskie realia jest w zasadzie bliskim sąsiedztwem, możemy znaleźć miasto Spokane, będące niegdyś domem Davida Lyncha. Mniej więcej po środku drogi pomiędzy Tacomą i Spokane znajduje się Yakima, czyli miejsce, w którym urodził się i wychował Kyle MacLachlan. Aktor przeczytał Diunę w wieku czternastu lat. Od tego czasu na stałe weszła do repertuaru jego ulubionych książek. W wizji Herberta dostrzegał on cząstkę siebie. Mieszkańcy pustynnego Arrakis marzyli o tym, że niegdyś uda im się stworzyć na obszarze planety oazę umożliwiającą hodowlę roślin i pozyskiwanie wody. Yakima, wyrwana przez Amerykanów pustynnym terenom południowego Waszyngtonu, mogła przywodzić na myśl środowisko powstałe w głowie Franka Herberta. To zdecydowanie ułatwiało MacLachlanowi identyfikację z głównym bohaterem powieści. Diuna nie była jednak jedyną rzeczą, jaka inspirowała MacLachlana. Podczas studiów w Seattle zainteresował się on na poważnie aktorstwem. Ukończenie prestiżowego Professional Actor Training Program otworzyło przed nim drzwi teatrów. Podczas gry w Świętoszku Moliera został zauważony przez hollywoodzką łowczynię głów pracującą dla Dino De Laurentiisa. Kobieta wiedziała, że w Los Angeles odbywają się właśnie castingi do roli Paula Atrydy. Po przedstawieniu poinformowała o tym MacLachlana, zapewniając, że jest w stanie zaaranżować jego spotkanie z reżyserem Diuny.
Niedługo po tym MacLachlan siedział twarzą w twarz z Lynchem, rozmawiając o wspólnych doświadczeniach związanych z dorastaniem na obszarze Waszyngtonu. Panowie zorientowali się również, że obaj są wielbicielami wina. Podczas pierwszej rozmowy reżyser niemal nie poruszał z MacLachlanem tematu Diuny. Pod koniec spotkania podarował mu jednak scenariusz, prosząc, aby przygotował się do zaprezentowania jego wizji roli. Kolejne przesłuchanie miało miejsce na terenie Meksyku. MacLachlan wystąpił przed Lynchem w stroju Paula Atrydy. Po wygłoszeniu kilku kwestii wrócił do swojego hotelowego pokoju. Na stoliku odnalazł butelkę ulubionego czerwonego wina Lyncha. Telefon potwierdzający jego zatrudnienie był oczywiście jedynie formalnością. Zaangażowanie do głównej roli w wielkiej hollywoodzkiej produkcji było dla początkującego, nikomu nieznanego aktora teatralnego losem wygranym na loterii. Sukces był tym większy, że o angaż starało się ponoć bardzo wielu młodych mężczyzn. Jednym z nich był ponoć Brad Pitt, który nie wzbudził zainteresowania wśród osób organizujących castingi i musiał poczekać na swoją kolej, która miała nadejść ładnych parę lat po premierze Diuny za sprawą Thelmy i Louise (1991).
Yakima, wyrwana przez Amerykanów pustynnym terenom południowego Waszyngtonu, mogła przywodzić na myśl środowisko powstałe w głowie Franka Herberta.
Po MacLachlanie w obsadzie filmu pojawił się jeszcze Dean Stockwell, który odnosił sukcesy jako aktor dziecięcy, ale zdecydował się na porzucenie show biznesu w latach sześćdziesiątych. Burzliwe chwile spędzone w hipisowskich komunach doprowadziły do tego, że Stockwell popadł w zapomnienie masowej publiczności. Role podejmowane przez niego w latach siedemdziesiątych były w większości mało interesujące, co przekładało się na jego sytuację życiową. Aby zapewnić byt rodzinie, aktor musiał pracować jako agent nieruchomości. W momencie, gdy Lynch rozpoczynał zdjęcia do Diuny, Stockwell przebywał na rodzinnych wczasach w Meksyku. Zadecydował, że wykorzysta nadarzającą się okazję i odwiedzi studio Churubusco. Po wejściu do biura aktor natknął się na Lyncha, który ze zdziwieniem popatrzył w jego kierunku i powiedział, że był niemal pewien tego, że Stockwell nie żyje. Zaraz po tym zaangażował go do znaczącej roli doktora Wellingtona Yueha. Dzięki temu występowi i pojawieniu się w tym samym roku na planie Paryż, Teksas Wima Wendersa, Dean Stockwell wrócił w łaski Hollywood.