Czy anime ANGEL’S EGG to niedocenione, zapomniane ARCYDZIEŁO?
Są takie filmy, które długo nie dają o sobie zapomnieć, które swoją enigmatycznością uciążliwie zaprzątają głowę jak nierozwiązana łamigłówka. Takim filmem z pewnością jest japoński Angel’s Egg (Tenshi no tamago) z 1985 roku. Choć to tytuł nie dla każdego, sceptycy dzieł anime mogą odsunąć swoje obawy na bok. Film ten, prócz języka dialogów, których liczba i tak jest szczątkowa, w niczym nie przypomina japońskiej animacji, nie nosi żadnych jej charakterystycznych znamion. Jest jak klasyczny film rysunkowy dla dorosłych, spowity gęstą, mroczną atmosferą. W powtarzalnych, skromnych kadrach oraz jeszcze skromniejszych dialogach kryje się jednak bogactwo znaczeń, których interpretacja wykracza poza zwykłe obcowanie z dziełem filmowym.
Reżyser anime, Mamoru Oshii, opowiada zwodniczo prostą historię, która rozgrywa się w niepokojąco cichym, postapokaliptycznym, gotyckim świecie, swoją surowością przypominającym ponure komiksowe wizje przyszłości. W tej opuszczonej krainie jedyną żywą istotą wydaje się mała dziewczynka o siwych, starczych włosach, która z matczyną czułością opiekuje się ogromnym jajkiem. W podróży donikąd zaczyna towarzyszyć jej tajemniczy chłopak o twarzy jakby wykutej z kamienia, dzierżący miecz w kształcie krzyża. Nie wiadomo, jakie intencje ma bohater. Wiadomo zaś, że obie postacie reprezentują sobą odmienne postawy: dziewczynka – niewinnej nadziei, chłopak – rozpaczy oraz zwątpienia. Animacja od początku do końca utrzymana jest w stylistyce dystopijnej, surrealistycznej baśni; enigmatycznej, niejednoznacznej, pozbawionej jakichkolwiek znanych tropów. Przez cały czas trwania filmu wyczuwalna jest zaś ciężka, dusząca, prawie lovecraftowska aura tajemnicy i klątwy. Jako że reżyser prawie całkowicie rezygnuje z dialogów, obrazy przejmują rolę narratora. Taki stan rzeczy stawia widza w niekorzystnej sytuacji – zostaje pozostawiony sam sobie z koniecznością samodzielnego odczytywania znaków, symboli i drogowskazów ukazujących się na ekranie. Nie sposób jednak czuć znużenia – strona wizualna filmu jest znakomita. Idealnie oddaje atmosferę grozy oraz niepewności, co dodatkowo uzupełnia świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa – raz łagodna, baśniowa, innym razem będąca dopełnieniem horroru.
Ten artykuł ma za zadanie przede wszystkim zachęcić do zmierzenia się z dziełem Japończyka, które, jak mogę śmiało założyć, nie cieszy się dużą popularnością. Bez zdradzania szczegółów, oraz ich ewentualnych interpretacji, jest to jednak zadanie niezwykle trudne. Aby tekst wydał się choć odrobinę przekonujący, pozwolę sobie uchylić rąbka tajemnicy. Bez tego Angel’s Egg będzie jedynie prostym filmem o dziewczynce i chłopcu, przemierzających opustoszałą, jałową krainę. Mamoru Oshii miał jednak o wiele więcej do przekazania. I od jego osoby warto zacząć, bo, jak się zaś okazuje, życiorys reżysera rzuca ciekawe światło na jego zagadkowe dzieło. Twórca takich dzieł jak Ghost in the Shell wiele lat swojego życia studiował Biblię, która w Japonii wydaje się wciąż egzotycznym dziełem. Inspiracje chrześcijaństwem są widoczne w anime gołym okiem; film wręcz najeżony jest gęstą, ciężką religijną symboliką, a słynna przypowieść o arce Noego staje się znaczącym kluczem interpretacyjnym Angel’s Egg. Nie zdradzając zbyt wiele, w pewnym momencie filmu chłopak rozpoczyna rozważania na temat trwałości ludzkiej pamięci, opierając się na przypowieści o Noem. Noem, który na próżno wyczekiwał powrotu gołębicy, zapominając w końcu, na co faktycznie czekał. Jego wiara zaś nigdy nie została wynagrodzona. Łącząc to z przewijającym się w filmie motywem ptaka, nie sposób nie odnieść wrażenia, że świat wykreowany przez Oshiiego to świat, w którym gołębica nigdy nie powróciła. Chłopiec zaś nie wyklucza, że zarówno on, jak i dziewczynka mogą być równie dobrze jedynie imaginacją kogoś dawno zmarłego.