search
REKLAMA
Artykuł

Alfabet M. Nighta Shyamalana – charakterystyka twórczości

Jakub Piwoński

20 stycznia 2017

REKLAMA

Na ekrany kin właśnie wchodzi nowy film M. Nighta Shyamalana pt. Split. Rokowania ma całkiem dobre: spływają pierwsze pozytywne recenzje zza oceanu, a i pomysł wyjściowy zaprezentowany w zwiastunie jest iście rewelacyjny (James McAvoy wciela się w psychopatę o mnogiej osobowości). Po wątpliwych doświadczeniach z familijną fantastyką słynny reżyser w końcu wrócił do mroczniejszych klimatów. Nic w tym dziwnego – w kinie grozy po prostu sprawdzał się najlepiej. Zarówno za sprawą Wizyty z 2015, jak i Split, reżyser w końcu zrywa także z pretensjonalnym tonem. Czy dzięki dwóm ostatnim filmom Shyamalana możemy w końcu mówić o jego wielkim powrocie, czy wciąż musimy zachować powściągliwość?

Bez względu na to, jaka będzie odpowiedź, jego nowy film to także sposobność do podsumowania dorobku reżysera. A biorąc na warsztat najważniejsze elementy twórczości Shyamalana, da się pokazać, jak ciekawym i charakterystycznym twórcą pozostawał do czasu, gdy postanowił… zaryzykować. Momentem zwrotnym okazała się Kobieta w błękitnej wodzie, gdyż postawiła na głowie dotychczasowe doświadczenia reżysera oraz przyzwyczajenia samej widowni, dając współczesną baśń, zbyt hermetyczną dla dzieci i zbyt naiwną dla dorosłych. Choć w Zdarzeniu Shyamalan starał się naprawić złe wrażenie, gdyż zechciał korespondować ze swymi najbardziej esencjonalnymi atrybutami (tajemniczość, symbolika), materiał nie zdał egzaminu, odstraszając tekturową kompozycją. W kolejnych odsłonach nie było lepiej. 

[quote]Shyamalan przeszedł trudną drogę jako twórca, bo okraszoną zarówno spektakularnymi sukcesami, jak i sromotnymi porażkami.[/quote]

Wiele wskazuje, że twórca ma zamiar odbudować swoją pozycję, czego sygnałem jest dobre przyjęcie wspomnianej Wizyty, ale także serialu Miasteczko Wayward Pines, wyprodukowanego i po części także wyreżyserowanego przez Hindusa. Ale na chwilę obecną jego pozycja w mainstreamie jest wciąż zachwiana i niepewna – a przecież jeszcze trzynaście lat temu okrzyknięty został następnym Spielbergiem. Warto zatem zastanowić się, którym oknem uleciał tak szeroko zakrojony optymizm w stosunku do osoby hinduskiego reżysera. Bo tak po prawdzie, przyczyn upadku Shyamalana nie zrozumie się dopóty, dopóki nie pozna się przyczyn jego sukcesu. Kim był, i miejmy nadzieję, wciąż jest M. Night Shyamalan, przybliża alfabetyczny zapis haseł odnoszących się do jego twórczości.

A jak ALEGORIA – Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów filmów Shyamalana jest alegoryczna podbudowa. Reżyser lubuje się w konstruowaniu scenariuszy tak, by skrywały w sobie drugie dno, widoczne tylko przy zmianie kąta patrzenia na dzieło. W głębi tej umieszcza zazwyczaj rozważania na temat wiary, rodziny i innych wartości uniwersalnych. W pojawiających się w stosunku do reżysera zarzutach o częste zaniedbywanie logiki wydarzeń zapomina się, że w narracjach pokrewnych twórczości Nighta, jak baśń czy przypowieść, logika z reguły odgrywa podrzędną rolę, na wierzch windując uniwersalny morał.

B jak BRUCE, BRYCE i… JOAQUIN – Nie jest tajemnicą, że Night lubi angażować do swoich filmów znanych aktorów. Zaprawdę imponująca jest galeria osobistości, jakie przewinęły się przez filmografię reżysera. Nie każdy twórca może się tym pochwalić. Ciekawe jest także to, że jeśli Shyamalan zechciał współpracować z danym aktorem dłużej, kończyło się na dwóch wspólnych filmach i co ważne, następujących po sobie. Tak było w przypadku Bruce’a Willisa (Szósty zmysł i Niezniszczalny), Bryce Dallas Howard (Osada i Kobie w błękitnej wodzie) oraz Joaquina Phoenixa (Znaki i Osada). Już wkrótce jednak ten pierwszy może przełamać wskazany schemat i wystąpić w zapowiadanym od jakiegoś czasu dramacie Shyamalana Labor of Love.

C jak CAMEO – Wzorem Alfreda Hitchcocka, nieodzowną cechą stylu Shyamalana stały się gościnne występy w kręconych przez siebie filmach. Dostrzec go nietrudno, gdyż zazwyczaj wciela się w postacie mające związek z fabułą. Aczkolwiek ostatnio reżyser jakby porzucił ten zwyczaj, gdyż nie ma go w 1000 lat po Ziemi i według doniesień zza oceanu, nie ma go także w Splicie.

D jak DZIECI – Hinduski reżyser ma niebywałe oko do wyłapywania młodych, dobrze rokujących talentów. Najbardziej znany jest oczywiście przypadek Haleya Joela Osmenta, którego brawurową rolę w Szóstym zmyśle nominowano do Oscara. Dobre, bo wyraziste i dojrzałe występy zanotowali także Spencer Treat Clark w Niezniszczalnym oraz Rory Culkin i Abigail Breslin w Znakach, ale także Jaden Smith w 1000 lat po Ziemi. Dobrą współpracę z najmłodszymi aktorami Shyamalan zapoczątkował jeszcze przed okresem swej świetności, filmem Dziadek i ja z 1998, gdzie poprowadził Josepha Grossa. Wzór zachowany został także w Wizycie – mało mówi się o tym, że ten świetny horror wyróżnia się także kreacjami Eda Oxenboulda i Olivii DeJonge. W Split z kolei rządzi Anya Taylor-Joy – okrzyknięta nową młodą gwiazdą horroru.

E jak ENIGMATYCZNOŚĆ – Filmy Shymalana wpisują się w zasady podgatunku filmowo-literackiego zwanego mystery fiction, będącego odmianą tradycyjnego thrillera i kryminału. Założeniem opowiadanej historii jest konfrontacja protagonisty z zagadką. Śledzeniu jego poczynań towarzyszy nieustająca atmosfera tajemnicy, której odkrycie następuje w zaskakującym finale opowieści. Co ważne, nie jest konieczne, by ów finał opierał się na zasadach logiki.

F jak FILADELFIA – Filmy Shyamalana kręcone są zwykle w Filadelfii, rodzinnym mieście twórcy. Zdecydowana większość jego filmów ma też w mieście tym osadzoną akcję.

G jak GROZA – Nie ulega wątpliwości, że choć autor zaczynał od dramatu, to horror jest gatunkiem najbardziej utożsamianym z Shyamalanem (prywatnie sympatykiem Egzorcysty). Istotne jest jednak, że reżyser opracował własny sposób na posługiwanie się grozą. Zauważalne jest wyjątkowo wolne i przemyślane stopniowanie napięcia i niechęć do epatowania przemocą. Choć sceny grozy są oszczędne, zawsze są umiejętnie wplecione w akcję i dysponują odpowiednią siłą rażenia. Reżyser wykorzystuje mechanizmy ulubionego gatunku jedynie jako pobudzające narzędzie, uwagę widzą koncentrując na przeżyciach wewnętrznych bohatera.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA