search
REKLAMA
Zestawienie

Anglik w Nowym Jorku. 5 występów filmowych STINGA, które warto znać

Dawid Myśliwiec

2 października 2018

REKLAMA

O tym, że Gordon Matthew Sumner jest jednym z największych współczesnych muzyków, przekonywać nie trzeba. Jednak twórca takich hitów, jak Englishman in New YorkFields of Gold czy Moon Over Bourbon Street swego czasu dość regularnie pojawiał się także w kinie. Działo się to zwłaszcza w latach 80. i trzeba przyznać, że w niektórych swoich rolach Sting wypadał bardzo przekonująco. Współzałożyciel zespołu The Police podążał drogą innych wielkich muzyków XX wieku – Davida Bowiego i Micka Jaggera, którzy nie pojawiali się na ekranie często, ale zawsze wyraziście. Poniżej znajdziecie karierę aktorską Gordona Sumnera opisaną w pigułce – oto 5 najciekawszych występów aktorskich Stinga.

Diuna (1984), reż. David Lynch

Diuna

Najbardziej wyrazista, a zarazem chyba najbardziej szalona i odpychająca kreacja Stinga. W ekranizacji prozy Franka Herberta wcielił się w Feyda Rauthę, bratanka głównego antagonisty barona Harkonnena. Zadaniem Rauthy, którego ochoczo się podejmuje, jest zniszczenie rodu Atrydów, a najistotniejszą próbą dokonania tego jest słynny pojedynek z Paulem Atrydą (Kyle MacLachlan). W Diunie domeną Stinga staje się bijące z oczu szaleństwo, które uwidacznia się zwłaszcza w scenie, z której pochodzi powyższe ujęcie – niezwykle szczupły Feyd, odziany jedynie w kosmiczne majtki, triumfalnie wyłania się z kłębów pary, łypiąc swoimi obłąkanymi oczami w stronę widza. Scena równie złowieszcza, co kiczowata, ale doskonale oddająca charakter kreowanej przez Stinga postaci.

Porachunki (1998), reż. Guy Ritchie

JD, właściciel pubu i ojciec jednego z głównych bohaterów filmu Guya Ritchiego, nie jest kluczową postacią w Porachunkach, ale wystarczy, że pojawia się tylko na kilka chwil i z gracją wypowiada „tell Harry to go fuck himself”, by nas zauroczyć. Sting zdecydował się wystąpić w pełnometrażowym debiucie Ritchiego po obejrzeniu The Hard Case, pierwszego krótkiego metrażu w dorobku filmowca. “Przemawia do mnie sposób, w jaki Guy portretuje przemoc – bardziej sugerujący niż obrazowy” – mówił przy okazji premiery filmu Gordon. Cóż, rzeczywiście, cios widoczny powyżej wypada zaprawdę sugestywnie… Porachunki to jak dotąd ostatni film, w którym wystąpił Sting.

Burzliwy poniedziałek (1988), reż. Mike Figgis

Burzliwy poniedziałek

W bardzo przyzwoitym, ale dziś trochę zapomnianym debiucie kinowym Mike’a Figgisa Sting wciela się w nie całkiem krystalicznego właściciela jazzowego klubu nocnego w Newcastle, dla którego usługi świadczy główny bohater (kreowany przez Seana Beana). Obdarzony niechlujną, lecz groźną aparycją Finney wydaje się być porządnym gościem, ale gdy sytuacja go do tego zmusza, potrafi grać nieczysto. Solidna, nieco mroczna kreacja, której najbliżej do estetyki Guya Ritchiego, choć Burzliwy poniedziałek to rasowy thriller, w którym humor nie odgrywa takiej roli, jak np. w Porachunkach.

Obfitość (1985), reż. Fred Schepisi

Obfitość (Plenty)

Nieco przedramatyzowana adaptacja sztuki Davida Hare’a opowiada o Susan (Meryl Streep), brytyjskiej działaczce ruchu oporu podczas II wojny światowej, która w żaden sposób nie potrafi odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Szukając jakiejkolwiek formy spełnienia, wpada na pomysł spłodzenia dziecka – ojcem ma być były chłopak koleżanki, pochodzący z klasy robotniczej Mick (w tej roli właśnie Sting). W filmie Schepisiego znakomity muzyk miał okazję wystąpić u boku świecącej coraz jaśniejszym blaskiem Streep, w żaden sposób nie ustępując słynnej aktorce. Zagrał tu wykorzystywanego przez Susan mężczyznę, który dla bohaterki jest jedynie narzędziem, a nie kimś bliskim. Obfitość to film ze znakomitą obsadą (na drugim planie m.in. John Gielgud i Charles Dance), ale koniec końców zaledwie poprawny – warto jednak poznać tę rolę Stinga, gdyż jest bodaj “najnormalniejszą” w jego dorobku.

Kwadrofonia (1979), reż. Franc Roddam

https://www.youtube.com/watch?v=bl7RLKgTTPY

Postać „Ace Face’a”, bezczelnego, jeżdżącego na skuterze przedstawiciela subkultury Modsów, początkowo ma w sobie sporo z Kubrickowskiego Alexa z Mechanicznej pomarańczy – kreowany przez Stinga bohater wzbudza zainteresowanie płci przeciwnej, pozuje na bogacza i kpi z wymiaru sprawiedliwości. Staje się idolem dla pochodzącego z Londynu protagonisty Kwadrofonii, ale ostatecznie okazuje się, że Ace Face wcale nie jest takim wywrotowcem, za jakiego chciałby uchodzić. Postać, w którą wciela się Sting, jest tu uosobieniem buntu na pokaz, za którym nie stoją idee, lecz pragnienie bycia zauważonym i podziwianym.

Dawid Myśliwiec

Dawid Myśliwiec

Zawsze w trybie "oglądam", "zaraz będę oglądał" lub "właśnie obejrzałem". Gdy już położę córkę spać, zasiadam przed ekranem i znikam - czasem zatracam się w jakimś amerykańskim czarnym kryminale, a czasem po prostu pochłaniam najnowszy film Netfliksa. Od 12 lat z różną intensywnością prowadzę bloga MyśliwiecOgląda.pl.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA