5 NAJLEPSZYCH ról PATRICKA SWAYZE’EGO. Amant, macho, drag queen
W swoim czasie Patrick Swayze był jednym z czołowych przystojniaków Hollywood. Widownia w każdym wieku wzdychała do aktora, który zapadał w pamięć oczywiście nie tylko dzięki swojemu wyglądowi, lecz także granym rolom. Amerykanin nie był bowiem wyłącznie „ładną buzią”, a zdolnym aktorem odnajdującym się w różnych konwencjach, od filmów akcji, przez wzruszające romanse, na dramatach historycznych kończąc. Niestety 14 września 2009 roku Swayze’ego pokonała choroba — gwiazdor zmarł na raka w wieku 57 lat. Jego filmografia, choć nie ma już szansy się powiększyć, pełna jest ciekawych, a nierzadko zwyczajnie świetnych występów. Przed wami zatem subiektywny wybór pięciu najlepszych ról Patricka Swayze’ego.
5. Miasto radości (1992), reż. R. Joffé
Miasto radości ginie gdzieś pośród bardziej docenionych, wybitnych dzieł Rolanda Joffégo, ale nie znaczy to, że nie zasługuje na uwagę. Tym bardziej, że w dziele Anglika możemy zaobserwować jedną z najbardziej nietypowych ról Patricka Swayze’ego w jego emploi. Aktor wciela się tu w chirurga Maxa, który, zdruzgotany po śmierci małej pacjentki na stole operacyjnym, ucieka do Indii, by odnaleźć sens życia. Niestety, to on pierwszy zostaje odnaleziony i to przez lokalnych rzezimieszków, którzy napadają na niego i okradają go, ale z pomocą przybyszowi przychodzi ubogi rykszarz Hasari (Om Puri). Parafrazując klasyka, jest to początek pięknej, choć niełatwej przyjaźni.
Swayze często czerpie tu ze swojego doświadczenia z kina akcji, bo jego Max miewa skłonności do wdawania się w bójki z przestępcami, a w nim samym kryje się sporo gniewu. Jest to jednak rozżalenie wywołane wspomnianą już nieudaną operacją, a w szerszym ujęciu – ogólną niesprawiedliwością. Joffé co prawda nie daje Swayze’emu dużego pola do popisu, ale Amerykanin poza odgrywaniem cynicznego, samolubnego cudzoziemca, co wychodzi mu odstręczająco dobrze, bywa również szlachetny. Patrick przybiera pozę rodem z westernu, gdy staje w obronie uciśnionych biedaków z Kalkuty, z jednej strony zagrzewając ich do walki, a z drugiej przejmując się losem nowych przyjaciół, zwykle na swój specyficzny, pasywno-agresywny sposób. Może nie jest to rola wybitna, ale zdecydowanie jedna z ciekawszych w dorobku gwiazdora.
4. Donnie Darko (2001), reż. R. Kelly
Co prawda w Donniem Darko Swayze zanotował jedynie rolę drugoplanową, by nie powiedzieć epizod, ale za to bardzo wyrazisty. W tym niezwykle enigmatycznym filmie aktor wcielił się w Jima Cunninghama, którego współcześnie można by określić mianem coacha. To mówca motywacyjny, lokalny celebryta przyciągający na swoje wykłady rzesze zagubionych nastolatków. A to w późniejszej części filmu okazuje się mieć drugie dno, gdy w domu mężczyzny odnaleziona zostaje dziecięca pornografia.
Na pierwszy rzut oka Swayze gra tutaj „od linijki”. Jest konwencjonalny, charyzmatyczny i przekonujący jako mówca, a także niezachwiany, kiedy tytułowy bohater filmu (Jake Gyllenhaal) otwarcie mu się sprzeciwia. W jego Cunninghamie nie widać za grosz prawdziwego człowieka i w tym leży cała siła występu Amerykanina. Jim w Donniem Darko to typowy sceniczny szarlatan — non stop szczerzący się od ucha do ucha, z trochę przerysowaną mimiką charakterystyczną dla kogoś, kto niezbyt umiejętnie udaje, świadomie i wyraźnie modulujący głos, a także zaangażowany w głoszone komunały całym swoim ciałem. Rola Swayze’ego może wydawać się niepozorna, ale w rzeczywistości aktor znakomicie wykreował postać, z którą ewidentnie coś jest nie tak. Która ma na twarzy tak grubą maskę, że razi sztucznością.