Operatorem zdjęć do filmu jest Piotr Śliskowski, który wcześniej pracował m.in. przy Generale Nilu. Przed przystąpieniem do realizacji ujęć dotarł do prawdziwych nagrań z kamer przymocowanych do niektórych samolotów podczas bitwy o Anglię, tzw. combat cameras. Razem z reżyserem dokładnie przeanalizowali dokumentalne ujęcia i na ich podstawie stworzyli te filmowe. Plan zdjęciowy trwał trzydzieści jeden dni z planowanych dwudziestu ośmiu. Jeden dzień ekipa straciła z powodu problemów z ustawieniem prawdziwego samolotu. Otóż na potrzeby produkcji na plan sprowadzono jeden z zaledwie dziewięciu na świecie samolotów Hawker Hurricane – czyli tych, w których latali piloci Dywizjonu 303. Właściciel maszyny okazał się entuzjastą i zgodził się wypożyczyć samolot na dziesięć dni na bardzo korzystnych warunkach. Wykorzystanie prawdziwego samolotu, prowadzonego przez doświadczonego pilota z ekipy Red Bull Aces, pomogło w osiągnięciu realistycznych ujęć podniebnych akrobacji. Połączono je ze scenami zrealizowanymi przy użyciu miniatur i atrap. Ostatnim etapem było nałożenie na gotowy materiał komputerowych efektów specjalnych. Dzięki takiej kombinacji twórcy chcieli zaprezentować widzom jednocześnie realistyczny i efektowny spektakl kina wojennego.
W odróżnieniu od większości wojennych (lub po prostu – międzynarodowych) produkcji postacie w 303. Bitwa o Anglię mówią w swoich ojczystych językach. Około 17% linii dialogowych w filmie pada w języku polskim. W ścieżce dźwiękowej słychać też języki angielski i niemiecki. W kinach film wyświetlany jest z napisami. Po raz kolejny producentom zależało nad odtworzeniu historii w jak najbardziej realistyczny sposób, więc od początku nie planowali wkładać w usta bohaterów angielskich dialogów. Gwiazdor produkcji Iwan Rheon nauczył się swoich kwestii, chociaż w niektórych scenach został użyty dubbing. Aktor nie ukrywał jednak, jak wielkie wrażenie wywarło na nim życie jego bohatera, jak i pozostałych pilotów Dywizjonu.
Polsko-brytyjska produkcja jest przykładem współpracy, której misją jest szerzenie wiedzy o zasługach bohaterów drugiej wojny światowej. „Kto wie, jak potoczyłyby się losy świata, gdyby bitwa o Anglię zakończyła się inaczej” – retorycznie pyta Marcin Dorociński w jednej z wypowiedzi dla mediów. Początkowo nieufni wobec Polaków brytyjscy piloci otrzymali od swoich kolegów lekcję odwagi i umiejętności, których nie sposób zignorować. Cieszy więc, że dzisiaj przedstawiciele tych dwóch krajów po raz kolejny łączą się, aby wspólnie przedstawić światu losy Dywizjonu 303. Pozostaje mieć nadzieję, że film przysłuży się do zacierania granic i szerzenia wiedzy o historycznych wydarzeniach, dzięki którym, prawdopodobnie, możemy dzisiaj żyć w bezpiecznych, spokojnych czasach.