10 scen ROZSADZAJĄCYCH ekran

6. Mistrz (2012), reż. Paul Thomas Anderson
W filmie Paula Thomasa Andersona Joaquin Phoenix stworzył kreację wyciszonego i zamkniętego w sobie weterana II wojny światowej, niepotrafiącego odnaleźć się w powojennej rzeczywistości. Freddie Quell nadużywa alkoholu i poszukując sensu istnienia, tuła się po świecie, zmieniając wciąż miejsce pobytu i łapiąc dorywcze prace. Miewa napady agresji, a do najintensywniejszego z nich dochodzi w więziennej celi, do której Freddie trafia po ataku na policjantów aresztujących jego mentora – tytułowego Mistrza. To właśnie tutaj skuty kajdankami za plecami Phoenix daje największy upust emocjom swojej postaci, wyżywając się głową i plecami na więziennej pryczy, rozbijając nogą kibel, miotając się po celi i na całe gardło wyrzucając Mistrzowi, że ten jest wielkim oszustem i hochsztaplerem. To nie tylko aktorska popisówka Joaquina Phoenixa, ale starcie gigantów kina, wszak w sąsiedniej celi stoi Phillip Seymour Hoffman, którego stoicyzm i opanowanie fantastycznie kontrastują z wybuchem szału Phoenixa. Przyszły odtwórca kultowej roli Jokera już w Mistrzu zdradza jej zalążki; jego Freddie jest chudy, chodzi przygarbiony, często nerwowo się śmieje (niekiedy bez wyraźnego powodu) i od spokojnego zachowania przechodzi nagle do wybuchowego działania.
5. Leon zawodowiec (1994), reż. Luc Besson
Niezapomniane sceny często powstają dzięki improwizacji, a niektóre z nich dzięki połączeniu improwizacji… ze znudzeniem. Nonszalanckie, zaskakujące, a dziś już kultowe „I know” Hana Solo w odpowiedzi na „I love you” księżniczki Lei z Imperium kontratakuje, zawdzięczamy wszak zmęczeniu Harrisona Forda, który miał dość dubli, gdzie w kółko odpowiadał szablonowym „I love you too”. Podobnie znudzony był Gary Oldman, który na planie Leona zawodowca wielokrotnie powtarzał kwestię: „Bring me everyone”, aż w końcu, podobno dla żartu, wydarł się na całe gardło, powtarzając „Everyone!” w taki sposób, że późniejsze odgłosy pistoletów, karabinów, wyrzutni rakiet i wybuchu granatu w zestawieniu z siłą rażenia jego siejącej grozę gry aktorskiej jawiły się jako wystrzał z przemoczonego kapiszona. Luc Besson bez wahania zdecydował się na umieszczenie tej wielkiej-małej improwizacji w filmie.
4. Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia (2011), reż. Peter Jackson
Grany przez Iana McKellena Gandalf, czy to Szary, czy wyprany w Perwollu, w ciągu całej trylogii raczej rzadko się denerwował i jeszcze rzadziej wykorzystywał czarodziejskie umiejętności. Ale w Morii nerwy puściły mu nie na żarty. Najpierw Peregrin Tuk zrzucił wiadro do studni, budząc orki i jaskiniowego trolla, czym już zdrowo wyprowadził z równowagi opanowanego do tej pory czarodzieja. Wiadro goryczy przelał jednak Balrog, upierdliwie podążający za Drużyną Pierścienia. Tego było za wiele… Trwająca ponad 12 godzin monumentalna trylogia w reżyserii Petera Jacksona zawiera gros fantastycznych scen o gigantycznym rozmachu. Ale chyba każdemu, kto miałby wskazać tę jedną jedyną scenę, która przychodzi mu na myśl na hasło „Władca Pierścieni”, w głowie zabrzmi wykrzyczane przez Gandalfa zdecydowane i nieznoszące sprzeciwu: „You shall not pass!”, po którym to okrzyku nawet rozpędzona lokomotywa nie przeszłaby dalej.