TRZYNASTE PIĘTRO. Halucynacje czy science fiction?
Pojawił się w kinie w momencie, kiedy zdawać by się mogło, większość środków filmowego wyrazu już się wyczerpała. Jest to swoistego rodzaju dekadencja, zakładająca chęć zabawy tej całkiem zwyczajnej, ale też takiej, która jest wyszukana, wysmakowana i intelektualnie prowokująca. Większość tego typu filmów można odczytywać na dwóch poziomach. Dlatego też znajdują tak wielu odbiorców. Zaspokajają bowiem potrzeby szerszej widowni, jak również wymagającego widza, który z radością przyjmie “propozycję” zabawy w odszukiwanie drugiego dna.
Autorką tekstu jest Marta Wieczorek
Film ten może nie jest wyszukanym przykładem. Jest to jednak zabieg celowy. Z dwóch chociażby powodów. Znakomitym przykładem dla zilustrowania tego okresu w kinie współczesnym mógłby być Matrix Wachowskich. Sądzę jednak, że kolejna recenzja mogłaby przyprawić czytelnika o czkawkę. Trzynaste piętro to obraz znacznie mniej ambitny, może zbyt łatwy w odbiorze, przesycony także hollywoodzką papką, której smak z pewnością w pełni nie usatysfakcjonuje konesera.
Nie o to jednak chodzi. Ważne, że Trzynaste piętro ogląda się dobrze i że spełnia interesujące nas wymogi. Będzie to wspomniana przeze mnie konstrukcja drugiego dna. Czyli tego wszystkiego, co kryje się pod fabułą filmową. Dokładniej mówiąc, współczesnych nam lęków i obsesji. Dzisiejsza rzeczywistość już nie zadziwia coraz to nowymi technologiami. Nikomu też nie są już obce określenia typu: chipy, technologie implementacyjne czy wreszcie nanotechnologie, że nie wspomnę o tak “wytartym” określeniu jak cyberprzestrzeń. Dlatego też coraz częściej ciało człowieka w wizjach rozmaitych filmowców (i nie tylko) rozpatrywane jest w kontekście “pojemnika na technologię”. Tu nasuwa się stwierdzenie Stelarca mówiącego, iż “(…) może w byciu człowiekiem chodzi właśnie o zatracenie człowieczeństwa”. Reżyser w swoim obrazie posuwa się dalej, podważa to, co zwykło uważać się za byt rzeczywisty. W filmie to cyberprzestrzeń staje się nowym środowiskiem uobecniania się ciał fizycznych. Jednocześnie mamy tu do czynienia z podwojeniem, a nawet potrojeniem świata. To właśnie jest jedna z konsekwencji nurtu jakim jest postmodernizm. A także owo drugie dno zmuszające do refleksji nad stosunkiem do ludzkiego ciała, do maszyn, do całej technologii zresztą. Pod tą niepozorną fabułą, której nota bene nie udało się uciec od drobnych potknięć, czy to natury filozoficznej, czy zwyczajnie technicznych błędów, kryje się jednak dość istotne zagadnienie.
Przestrzeń wirtualna jawi się w filmie Trzynaste piętro tu początkowo jako przestrzeń do działania. Przy czym człowiek w owym sztucznym środowisku jest w stanie projektować wszystkie swoje zmysły. Można by rzec, że nowa technologia umożliwiła odrzucenie wszelkich ograniczeń ciała. Mam tu na myśli całą gamę elementów składających się na świat fizyczny. Będą to więc i świat taktylny (czyli taki, który poznajemy poprzez dotyk) i czasoprzestrzenny. W filmie mamy również do czynienia z metafizyką. Wniosek taki nasuwa się z powodu tego, jak zobrazowana jest rzeczywistość, a właściwie w jaki sposób jest ona negowana. Bohaterowie żyją początkowo nadzieją, oczekiwaniem na końcowy efekt przygotowywanej przez nich gry komputerowej, która ma na celu imitowanie czegoś, co można by nazwać innym światem. W momencie zawiązania akcji okazuje się, że ów świat żyje własnym życiem. Mimo tego, że prace nad projektem jeszcze nie zostały zakończone, owo halucynacyjne zatracenie (przekroczenie pewnego pułapu rzeczywistości) w niczym nie przypomina wirtualnej zabawy. Symulacyjny świat jest tak samo realny jak to, co poznane dotychczas. W zasadzie trudno określić dominację pod względem prawdziwości jednego bytu nad drugim. Dalej akcja się zapętli się jeszcze bardziej. Nasuwa się też refleksja jak bardzo człowiek może zagubić się w wykreowanym przez siebie wirtualnym świecie. Można poczuć się zagubionym nawet w tej chwili, jeśliby tylko zastanowić się nad proponowaną nam tym razem wizją przyszłości. Czy wszystko to jedna wielka halucynacja? Zaledwie widmo tego, co realne? Czy też zabawa w proroka, który widzi zagrożenie w nadchodzącej epoce?
Być może stwierdzenie, że mamy w filmie Trzynaste piętro styczność z dwukodowością i ze sztuką w ogóle jest trochę naciągnięte. Jednak warto, po obejrzeniu tego i jemu podobnych filmów, zastanowić się nad podejmowanymi próbami przełożenia na język kina współczesnych niepokojów i obaw. Co tak naprawdę kryje się za pojęciem sieci komputerowej, sztucznego środowiska inaczej zwanego także mediatriksem. W całym tym technologicznym novum mamy z całą pewnością do czynienia głównie z praktyką. Może więc warto zastanowić się samemu nad teorią, której jednak odczuwamy stały niedosyt.
Tekst z archiwum film.org.pl.