SCHIZOID. Slasher jak amerykańska wersja giallo
Jeśli w dreszczowcu o seryjnym mordercy występuje Klaus Kinski, to już na początku można z dużym prawdopodobieństwem odgadnąć tożsamość zabójcy. Czy aby na pewno?
Julie mieszka w Los Angeles i prowadzi rubrykę porad sercowych w lokalnej gazecie. Aby dojść do siebie po rozwodzie, kobieta zaczyna chodzić na grupowe sesje terapeutyczne prowadzone przez doktora Falesa. W terapii uczestniczą też: samotny dziwak Gilbert, młoda striptizerka Pat oraz stara panna Rosemary. Jedna z pacjentek zostaje zadźgana nożyczkami przez nieznanego sprawcę w opuszczonym domu na przedmieściach. W tym samym czasie Julie zaczyna otrzymywać anonimowe listy z pogróżkami. Policja poleca jej zignorować te wiadomości, ale Julie chce odpowiedzieć autorowi listów na łamach prasy. Niedługo później ofiarami zabójstw padają kolejne uczestniczki grupy terapeutycznej; tymczasem Julie nawiązuje romans z doktorem Falesem ku niezadowoleniu zarówno swego byłego męża Douga, jak i nastoletniej Alison – córki Falesa, która skrywa pewien mroczny sekret.
Schizoid był jednym z pierwszych filmów wyprodukowanych przez wytwórnię Cannon po tym, jak została ona zakupiona przez Menahema Golana i Yorama Globusa. Izraelscy producenci wypracowali model biznesowy, który polegał na nabywaniu marnych scenariuszy i realizowaniu ich jak najmniejszym kosztem. Cannon wyspecjalizował się głównie w filmach akcji, a do największych finansowych przebojów studia należą m.in. Życzenie śmierci 2 (1982) Michaela Winnera, Zaginiony w akcji (1984) Josepha Zito, Amerykański ninja (1985) Sama Firstenberga oraz Cobra (1986) George’a P. Cosmatosa – tytuły znane wszystkim posiadaczom magnetowidów i bywalcom wypożyczalni kaset wideo na przełomie lat 80. i 90. W stajni Cannona powstawały też komedie, horrory, science fiction, thrillery i slashery – Schizoid jest przykładem połączenia tych dwóch ostatnich gatunków.
Film przypomina nieco włoskie giallo: jest więc tajemniczy morderca w czarnym płaszczu, kapeluszu i rękawiczkach, którego orężem jest ostrze (w tym przypadku nożyczki); są jego ofiary, przeważnie płci żeńskiej, oraz główna bohaterka, która próbuje ustalić tożsamość zabójcy. Nie sposób odmówić twórcom Schizoida kilku dreszczy i umiejętności budowania złowróżbnej atmosfery, jednak film wydaje się zawieszony pomiędzy klasycznym whodunit a zwykłym slasherem – krwawym i bezmyślnym. Od innych produkcji tego typu odróżnia Schizoida udział Klausa Kinskiego w roli doktora Falesa oraz Donny Wilkes odtwarzającej postać jego córki Alison. Napięta, skomplikowana relacja między tymi postaciami jest bodaj najciekawszym wątkiem filmu. Zamiast jednak położyć nacisk na ten motyw, Paulsen skupił się na sztampowych cechach typowych dla każdego dreszczowca.
Pomimo tych wad Schizoid jest filmem całkiem sprawnie zrealizowanym. Intryga, choć przewidywalna, wciąga, tożsamość mordercy może być zaskoczeniem, a Kinski jak zawsze emanuje magnetyzmem. Film był hitem kasowym (cztery miliony dolarów wpływów przy ponad dziesięciokrotnie mniejszym budżecie), ale krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Gene Siskel i Roger Ebert uznali, że Schizoid stanowi „wyraz nienawiści do kobiet”, a Kevin Thomas na łamach „The Los Angeles Times” grzmiał, że to „kiczowata przemoc wymierzona w kobiety”. Ciekawe, że tym samym krytykom nie przeszkadzało terroryzowanie kobiet m.in. w Psychozie (1960) Alfreda Hitchcocka, Podglądaczu (1960) Michaela Powella czy Milczeniu owiec (1991) Jonathana Demme’a. Wygląda na to, że hipokryzja i podwójne standardy są wśród krytyków filmowych równie powszechne, co w innych zawodach.