search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Tydzień z Nolanem – PRESTIŻ

REDAKCJA

6 listopada 2014

REKLAMA

Hugh Jackman Directed by Christopher Nolan

Maciej Niedźwiedzki

W XXI wieku widz może być postawiony wobec iluzjonistów w dwu pozycjach. Zdaję sobie sprawę, że tych kombinacji może być trochę więcej, ale przedstawię te najbardziej podstawowe. W pierwszym przypadku siedzi na sali i ogląda wszystko w skali 1:1 – przed sobą ma tylko scenę. Wtedy przedstawienie robi największe wrażenie (na mnie robi wyłącznie wtedy), bo wszystko wydaje się prawdziwe, a nasza percepcja jest zwodzona w naturalny sposób. Drugim najczęstszym sposobem doświadczania magicznych sztuczek jest oglądanie ich w telewizorze czy na ekranie komputera. W takiej sytuacji występującemu magikowi towarzyszy całe dobrodziejstwo oferowane przez  kino: montaż, ruch kamery, efekty specjalne itd. W takiej sytuacji przestaje mnie  obchodzić to, co oglądam. Wtedy każdy dowolny spektakl – nawet ten sam oglądany tradycyjnie – staje się kiczem i tandetą. Momentalnie przestaję w niego wierzyć. Po prostu wiem, że od aktora nie dzieli mnie tylko scena, ale milion innych różnych zasłon niebędących dziełem magika.  Tym drugim przypadkiem jest właśnie Prestiż. Film Nolana jest na pewno lepszym filmem od idiotycznej Iluzji, ale momentami zbliża się do jej poziomu. Oczywiście w Prestiżu jest więcej: portret epoki i ogromna liczba zdjęć zrobionych z dużym wyczuciem barwy, głębi oraz faktury (Wally Pfister jest faktycznie mistrzem operatorki). Jednak dla mnie stawka tego filmu jest jałowa. Końcowy twist rzeczywiście jest zaskakujący (ale mam wrażenie, że to taki twist dla samego twistu), jednak w moich oczach nie ratuje Prestiżu. Lubię ten film w momentach, gdy od magii się oddala. Może po prostu nie przepadam za filmami o iluzjonistach. Chyba jestem odosobniony w takiej ocenie, ale na prawdę: maksymalnie mogę dać notę: 5/10

prestige

Szymon Pajdak

Nolan w Prestiżu bawi się z widzem, mami go i czaruje, jednak zamiast tytułowego rozwiązania i oklasków pozostaje zagubienie i niesmak. Nie zrozumcie mnie źle, 90% tego filmu autentycznie zachwyca, jednak pozostałe 10 rozczarowuje. Świetny jest sam pomysł oraz to, jak jest on rozwijany, przyjemnie patrzy się na pojedynek aktorski Bale’a i Jackmana oraz drugi plan, który ich wspiera, dbałość o detale i scenografia jest na najwyższym poziomie, niestety końcówka z „cudowną” maszyną Tesli wszystko psuje. Rozumiem, że skoro Nolan opiera się na prozie Priesta, to chce pozostać wierny materiałowi źródłowemu, jednak pozostawia to zbyt duży dysonans. Przez większą cześć filmu oglądamy mieszaninę thrillera z elementami dramatu, zaś końcówka to kino sf pełną gębą. Gdyby Prestiż zakończył się na ostatniej scenie z bohaterem Christiana Bale’a, pewnie uznałbym go za małe arcydzieło, tymczasem twórcy Memento wyszedł obraz, który irytuje swoją niekonsekwencją. Do pewnego momentu ogląda się go znakomicie, zaś po napisach końcowych zgrzytamy zębami z irytacji. 7/10

Krzysztof Walecki

Prestiż był dla wielu fanów wczesnego Nolana miłą niespodzianką, zwłaszcza po wielkiej produkcji jaką był Batman – Początek. Ten dramat o wyniszczającej rywalizacji pomiędzy dwójką iluzjonistów nie rezygnuje z ciężkiej atmosfery, przy okazji wymagając niemałego skupienia, choć udział gwiazd i reklamowanie go w kategoriach kina rozrywkowego było nieco mylące. Prestiż to zagadka, której rozwiązanie wcale nie musi przynieść satysfakcji – może zachwycić, a nawet wystraszyć, ale też rozczarować, by nie powiedzieć, oszukać. Ważniejszy jednak od końcowego twistu jest obraz rodzącej się nienawiści, która bierze się z przypadkowej śmierci i prowadzi do jeszcze kilku innych zgonów. Nolan widzi w swoich bohaterach kłamców, oszustów, zręcznych manipulatorów, a jednocześnie ludzi złamanych, niepotrafiących zaakceptować, że na pewne rzeczy nie mają wpływu. Wchodzi zatem w rejony kina fantastycznego, aby podarować im cuda, dzięki którym mogą nakarmić swe obsesje, lecz prowadzi to ich do jeszcze większej klęski. Konkluzja mało optymistyczna, ale spektakl pierwszorzędny, zwłaszcza dzięki aktorskiemu pojedynkowi między Christianem Balem a Hugh Jackmanem. 8/10

still-of-hugh-jackman-and-christopher-nolan-in-prestigiul-large-picture

Rafał Oświeciński

Prestiż to najlepszy film o iluzjonistach (a było ich wielu), choć daleki od ideału. Jak zwykle u Nolana wszystko jest dopieszczone formalnie, jak zwykle fantastycznie poprowadzone, wypełnione nieoczywistymi zagraniami fabularnymi i doprawione solidnym aktorstwem Jackmana i Bale’a. Jednak niezwykle wyczuwalny jest w „Prestiżu” emocjonalny chłód – racja, bohaterów coś motywuje, nie są oni postaciami bez historii, każdy z nich jest jakiś, niemniej ekscytacja udzielające się mi, jako widzowi, nie dotyczy bohaterów, ale ich rozgrywki. Innymi słowy, z jednej strony Nolan perfekcyjnie prowadzi narrację i tutaj absolutnie nie można mieć zastrzeżeń, z drugiej jednak strony brak w filmie prawdziwych ludzkich emocji, jakiegoś bardziej przejmującego portretu psychologicznego, który odgrywałby większą rolę niż pojedynek na triki magiczne. Wydaje mi się, że to jest jedna z cech charakterystycznych kina Nolana – bohaterowie w jego filmach są pewnego typu ikonami podporządkowanymi historii, formie, nie kreujący świata wokół siebie. Niekiedy scenariusz pozwala na wydobycie odpowiednich emocji, ale to nie przykład Prestiżu, który, mimo wszystko, pozostaje świetnym kinem, znakomitą opowieścią. I tyle. 8/10 

Ewelina Świeca

Widowiskowością i rozmachem Prestiż oddala się od Following, Memento czy Bezsenność . Jednak czuć, że to twór Nolana. Mieszanka kryminału i thrillera, z dozą rodzinnego melodramatyzmu, przenosi nas do Londynu z przełomu dwóch ubiegłych wieków, gdzie trafiamy do środowiska iluzjonistów, by docelowo skupić się na losach dwóch z nich. Prestiż pokazuje, jak pasja i przyjaźń zamieniają się w obsesję i zazdrość. Rywalizację głównych bohaterów zdobią relacje z kobietami, które towarzyszą im przez całe życie, chociaż umęczą się z tymi artystami niemiłosiernie. W tym wszystkim znalazło się jeszcze miejsce na sf, co jednak skutkuje przesadnie fantastycznym zakończeniem.

Narracji daleko do linearności, ale wywrotności cechującej Memento tym razem nie dostajemy. Nolan wymaga „jedynie”, byśmy uważnie śledzili wątki przedstawiające różne momenty filmowej historii oraz naprzemienne relacje z pamiętników Bordena i Angiera. We wszystkim przeszkadzają, oczywiście, sztuczki (te iluzjonistów i Nolana), które mydlą nam oczy. Układanie historii, kulisy magii oraz aktorstwo przesądzają o przyjemności oglądania Prestiżu, nawet jeśli krzywimy się na ładniusi melodramatyzm w części scen. Na szczęście znów możemy zachwycać się trafioną obsadą. Nolan angażuje najlepszych z najlepszych: między postaciami Bele’a i Jackmana iskrzy jak w maszynach elektrycznych Tesli, a widok ten uzupełniają Johansson i Caine. 8/10

 Filip Jalowski

Prestiż to niewątpliwie niezły film. Jego seans mija w mgnieniu oka, a po napisach końcowych nie płacze się nad czasem poświęconym na jego obejrzenie. Nigdy nie rozumiałem jednak zachwytów, jakie roztaczano nad nim w roku kinowej premiery. Opowieść o pojedynku pomiędzy dwoma iluzjonistami to klasyczny przykład solidnego mainstreamu, który prócz jego plusów posiada również wiele minusów charakteryzujących tego typu produkcje. Głównym z nich jest pretekstowość postaci, które (mimo aktorskich starań) przez cały film pozostają jedynie figurami. Brak im głębi, brak przekonującego uzasadnienia ich motywacji. U Nolana iluzjoniści są jedynie trybikami, które wpędzaja w ruch dobrze skonstruowaną maszynę. Zresztą, to rzecz charakterystyczna dla jego kina. Nolan nie jest wizjonerem, ale konstruktorem realizującym się w języku dziesiątej muzy. 7-/10

Jan Dąbrowski

Po pierwszym, drugim i trzecim seansie Prestiżu byłem przekonany, że nie da się zrobić lepszego filmu. Nolan okazał się czarodziejem kina i zaczarował mnie na bardzo długo. Konfrontacje dwóch iluzjonistów, prześliczna oprawa wizualna, nastrojowa muzyka. Mistrzowie drugiego planu (Caine, Serkis i Bowie) przykuwali do ekranu z każdą sekundą. Coraz bardziej wciągająca narracja i zwroty akcji powodowały fale zachwytu. Dodatkowo Nolan zapunktował swoim technicznym, niemal steampunkowym zapleczem magików (choćby na tle Iluzjonisty z Nortonem). Pojedynek aktorski Bale vs Jackman obu panów plasuje wysoko, jak dla mnie z korzyścią dla Christiana. Z kolejnymi, przemyślanymi już seansami magia zaczynała ulatywać, a na wierzch wyszły niedociągnięcia. Jednak czar nie prysł, choć Nolan pyta bezczelnie Are you watching closely? po czym sam obraca skupienie widza przeciwko niemu. Właśnie dlatego (oraz biorąc pod uwagę klimat i pomysłowość) film stanowi dla mnie do dzisiaj synonim magii kina. 10/10

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA