search
REKLAMA
Recenzje filmów, publicystyka filmowa polska, nowości kinowe

Sponsoring

Piotr Gauza

24 lutego 2012

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Andrzej Wajda, Roman Polański, Agnieszka Holland ? to mocne reżyserskie trio od lat powoduje, że kino polskie nie jest zupełnie pomijane przez obserwatorów z zagranicy. Cały czas nie wiadomo jednak, kto w przyszłości byłby w stanie przejąć po nich te obowiązki i stać się reżyserem znanym na całą Europę, a może i świat. Oczywiście takich zdolnych u nas nie brakuje. Wojciech Smarzowski nakręcił dotychczas 3 filmy, z których wszystkie są doskonałe, jednak póki co, na większy sukces za granicą nie pozwala mu zbyt mocne zakorzenienie się w polskości, jego filmy są poza granicami naszego kraju zwyczajnie mało rozumiane. Jan Komasa swoim głośnym debiutem ?Sala samobójców? pokazał, że można u nas pokazać w atrakcyjny sposób bardziej uniwersalny temat, jednak po jednym filmie trudno powiedzieć, czy to już utalentowany reżyser. Taka wyliczanka mogłaby trwać i trwać, dlatego szybko ją przewinę i przejdę do postaci Małgorzaty Szumowskiej. Z pewnością jest ona w tej chwili najbliżej do stania się sławną. Jej ?Ono? było nominowane do Europejskiej Nagrody Filmowej, a także pokazywane w Sundance. Z kolei ostatni film ?33 sceny z życia? był zdecydowanie jedną z najgłośniejszych produkcji ostatnich lat. Odważnie i bezkompromisowo mówiący o śmierci, ale także bardzo dzielący krytyków wystawiających mu zarówno najniższe jak i najwyższe oceny. Ja znajdowałem się wśród entuzjastów filmu, ale daleko mi było do prawdziwego zachwytu. Nie da się jednak zaprzeczyć, że film skłonił do gigantycznych dyskusji, z powodzeniem pokazywano go na zagranicznych festiwalach, a dodatkowo na plus należy zaliczyć to, że Szumowska potrafiła zachęcić do zagrania jednej z ról, znanej w Europie z roli w ?Sophie Scholl? Julię Jentsch. W najnowszym filmie Szumowskiej wszystko jest o krok dalej ? reżyserka podejmuje jeszcze cięższy temat, ma jeszcze większą gwiazdę w obsadzie, a także wchodzi do kin przy wtórze o wiele głośniejszej kampanii reklamowej. Ale co z tego, skoro jest to tak ogromne rozczarowanie?

?Sponsoring? opowiada o prostytuowaniu się studentek, które jedynie w tym widzą sposób na łatwy zarobek. Ten pełen niebezpiecznego seksu i perwersyjnych zachowań świat obserwujemy z perspektywy Anne, dziennikarki pisma ?Elle?, granej przez samą Juliette Binoche. Przeprowadza ona wywiad z dwiema dziewczynami, które ten świat znają od podszewki, a wysłuchiwanie ich opowiadanych dosyć beznamiętnie historii o zdobytych w tej dziedzinie doświadczeniach, nie pozostaje bez wpływu na samą Anne. Już ten krótki opis fabuły przynosi pierwszy zgrzyt, który zaczął drażnić mnie w trakcie seansu. Trochę trudno mi uwierzyć, że ta dziennikarka po przeprowadzeniu dwóch wywiadów, które owszem, zawierają w sobie mocno kontrowersyjne treści, przechodzi tak gwałtowną przemianę. Film nie trzyma się chronologii i przeplata trzy sytuacje: wywiady z dziewczynami oraz dzień w którym Anne siedzi nad zdobytym materiałem i próbuje ułożyć z niego artykuł. Obserwujemy przy tym, jak w ciągu jednego dnia (!) przeistacza się z normalnej kobiety w osobę nie mogącą uwolnić się od myśli o usłyszanych opowieściach, co przejawia się w coraz bardziej agresywnej relacji wobec mężczyzn z jej domu (mąż i dwóch synów), erotycznej frustracji wyrażanej przez masturbację i próbę błyskawicznego seksu z mężem, a nawet ujrzeniu przy kolacji siedzących przy stole duchów mężczyzn z opowieści dziewczyn (!!).

Film Szumowskiej sprawia wrażenie jakby chciał koniecznie zaszokować widza, jednak robi to w mało przekonujący sposób. Materiału do przemyśleń nie zostaje za dużo. Widzimy, że pokazane dziewczyny nie odczuwają problemów związanych z prostytuowaniem się, tym bardziej, że można odczuć, że cały czas mają one przewagę (za wyjątkiem jednej sceny) nad obleśnymi, starszymi facetami, którzy chcą jedynie urzeczywistnić swoje najbardziej chore fetysze. Zdecydowanie kobiety to w tym filmie silna płeć, to mężczyzna jako jedyny u Szumowskiej płacze, to oni postrzegają kobiety w sposób stereotypowy, określając dziewczynę oddającą się takim czynom po prostu jako ?kurwa?. Tylko co z tego, skoro dziewczyny oddające się bez problemu za pieniądze i mające przewagę nad słabymi samcami mieliśmy już wcześniej w ?Galeriankach?. W dodatku w tamtym filmie nie mieliśmy tego zjawiska przedstawionego tak obrazowo. Z pewnością niejednemu widzowi najbardziej w głowie pozostaną sceny erotyczne pokazane w sposób niezwykle realistyczny, a momentami wręcz odrażający. Szumowska nie pozostawia przy nich żadnych wątpliwości, nawet gdy widzimy młodą parę uprawiającą gorący, namiętny seks, to i tak chwilę później okazuje się, że był to stosunek za pieniądze.

Aktorsko film jest zagrany całkiem dobrze. O tym, że Juliette Binoche potrafi ukazać bezproblemowo całą gamę emocji, nie trzeba nikogo przekonywać. I dokładnie taka jest w tym filmie, choć już wspomniana przez mnie jej przemiana wypada iście groteskowo, ale to bardziej wina scenariusza. Grające role studentek Anais Demoustier oraz Joanna Kulig także wypadają bardzo przekonująco. Zwłaszcza Kulig fantastycznie łączy w swojej postaci bunt wobec otoczenia i magnetyzm, którym przyciąga do siebie facetów. Tak eksponowane w zwiastunie filmu role Andrzeja Chyry i Krystyny Jandy wydają się być zabiegiem przyciągającym widzów, gdyż Chyra pojawia się w dwóch scenach, w tym jednej już osławionej z butelką, a Janda zabiera niedużo więcej czasu.

Chciałbym też nadmienić, że tak duża kampania reklamowa filmu stanowczo mu szkodzi. Rozwieszane wszędzie plakaty, ?zachęcające? hasła pojawiające się na nich (ukłon dla polskich twórców za stworzenie kolejnego szczytu tandety), często pokazywane w telewizji spoty. Zaryzykuję stwierdzenie, ze jak dotąd żaden film tak mocno operujący różnymi metaforami, nie posiadający typowej chronologicznej struktury, nie miał tak dużej kampanii reklamowej w mediach. Zazwyczaj miejsce takich filmów było w małych kinach, a nie wielkich multipleksach. Normalnie przyklasnąłbym takiej inicjatywie, ale akurat padło na film zwyczajnie słaby, który próbuje być ważny i kontrowersyjny, ale pozostawia jedynie niesmak. Nie pomaga tutaj jeden ze znaków rozpoznawczych Szumowskiej, czyli groteskowy humor, który częściej konfunduje niż autentycznie śmieszy. Inne elementy, które pamiętamy z ?33 scen?? takie jak wykorzystanie poważnej muzyki bądź niedomykający się element otoczenia (wcześniej winda, teraz lodówka) również zostały wykorzystane, ale bardziej niż wytwarzanie własnego stylu, uważam to za powtórkę z rozrywki.

Przyznaję, że oczekiwałem po filmie Szumowskiej prawdziwego ciosu w twarz i filmu, o którym będę myślał długo po seansie. No i owszem, dostałem cios nieporadnością Szumowskiej, która z mocnego tematu zrobiła film, który pozostawił mnie zupełnie zobojętniałym. No i będę pamiętał o nim długo zastanawiając się jak można było w takim stopniu to zepsuć. Szansa do rehabilitacji Szumowskiej czyli ?Nowhere? z Andrzejem Chyrą w roli księdza, już w przyszłym roku, ale tym razem pozostanę bardziej sceptyczny co do ostatecznego efektu.

Ocena: 3/10

REKLAMA