SŁUŻĄCA. LABIRYNT INTRYG
Fabuła Służącej jest zbudowana tak, jak rezydencja zamieszkana przez tytułową bohaterkę i jej panią: to labirynt drzwi i ukrytych pomieszczeń łączących w sobie surowość i powściągliwość z przepychem i wyzwoleniem. To osadzony w latach trzydziestych XX wieku kryminał z elementami kina noir, który wzbogacono wątkiem romantycznym i śmiałą erotyką oraz odrobiną przemyślanej grozy i kiczu. Twórca „trylogii zemsty” z Oldboyem na czele, koreański reżyser Chan-wook Park ponownie wstrząsa widzem i zachwyca go jednocześnie.
Sook-hee (Tae-ri Kim) to młoda dziewczyna z nizin społecznych. W porozumieniu z oszustem każącym się nazywać hrabim Fujiwarą (Jung-woo Ha) ma zostać służącą w pewnej rezydencji. Jej właścicielka to piękna, bardzo bogata i niezamężna dotychczas Hideko (Min-hie Kim), która jest jedyną spadkobierczynią rodzinnej fortuny i posiadłości. Zgodnie z planem hrabiego Sook-hee ma mu pomóc zbliżyć się do dziedziczki i ożenić z nią, by przejąć jej majątek. Początkowo wszystko wydaje się proste, a nowa służąca i jej pani zbliżają się do siebie. Wizja oszukania i wykorzystania Hideko zaczyna doskwierać młodej Sook-hee, a ich wzajemna zażyłość przeradza się w uczucie i utrudnia jej zachowywanie pozorów. Z czasem film robi się coraz bardziej nieprzewidywalny, a także niepokojący.
Chan-wook Park znakomicie potrafi dozować napięcie. Czasami robi to np. przez kontekst danej sceny. Drobny gest lub pokazany przedmiot na początku filmu wydaje się czymś niewinnym. Jednak w miarę rozwoju akcji te same rekwizyty i wydarzenia nabierają zupełnie innych, czasem szokujących znaczeń. Wszystkie te elementy świetnie ze sobą współgrają, tworząc bogaty i spójny filmowy świat, gdzie każdy drobiazg ma znaczenie i jest potrzebny, choć nie od razu wiadomo do czego. Jedno z najciekawszych pomieszczeń w rezydencji Hideko to pełna książek i zwojów biblioteka. To tu dziedziczka kiedyś uczyła się pod czujnym okiem mistrza (i wuja) Kouzukiego. Pozornie niewinne miejsce wypełnione wiedzą, ale wystarczy, że reżyser zmieni kontekst, i okaże się, że to siedlisko zepsucia i perwersji. Takich przykładów w filmie jest więcej, a każdy następny mocniejszy od poprzedniego. Chan-wook Park ponownie sięga po dosadne środki wyrazu i nie oszczędza swoich bohaterów.
Podobnie jak we wcześniejszym Stokerze, tak i w Służącej reżyser cierpliwie odkrywa kolejne warstwy fabuły i dopowiada konteksty, pogłębiając tym samym psychologię postaci i zwiastując mocne zakończenie.
Służąca to także audiowizualne arcydzieło. Na potrzeby filmu Yeong-wook Jo skomponował bogatą i wpadającą w ucho ścieżkę dźwiękową opartą głównie na instrumentach smyczkowych i klawiszowych, a budowane przez nie napięcie równoważy kastanietami. Utwory z powodzeniem nadają się do osobnej kontemplacji, niezależnej od filmu. Klasycznie użyta muzyka w tym filmie oddaje nastrój i uczucia bohaterów, co także potęguje emocjonalny odbiór wydarzeń przez widza. W podobny, pozbawiony eksperymentów formalnych sposób zorganizowana jest praca śledzącej bohaterów kamery. Nad nią czuwał Chung-hoon Chung, który wcześniej pracował z Chan-wook Parkiem także przy Oldboyu i Stokerze. Podobnie jak w przypadku wymienionych wcześniejszych produkcji, tak i tu zdjęcia są na najwyższym możliwym poziomie. Bogate wnętrza, tekstury i desenie tkanin, a także piękno przyrody, oraz nagiego ciała – wszystko uchwycono w korzystny i wysmakowany sposób. Niemal każdy kadr Służącej jest przemyślany, a niektóre aż się proszą, by je wydrukować i oprawić w ramkę.
Chan-wook Park jest bardzo świadomym reżyserem. Wie, jakie zabiegi zadziałają na widza przyzwyczajonego do zachodnich filmów, i stosuje je z powodzeniem, hojnie doprawiając swoje dzieło elementami kina Azji. W efekcie powstają dzieła oryginalne, jednocześnie piękne i trzymające za gardło. Taka właśnie jest Służąca.
korekta: Kornelia Farynowska