Obietnica
Lila i Janek, główni bohaterowie „Obietnicy”, to uczniowie szczecińskiego liceum, którzy mieszkają na tym samym osiedlu nowych domków jednorodzinnych. Są dziećmi z tak zwanych dobrych domów – czyli nastolatki, którym nie powinno niczego brakować. Tak sądzą rodzice i tak może wyglądać sytuacja z perspektywy sąsiadów.
Z kolei nam, widzom, od samego początku wprost pokazuje się poprzez zachowanie Lili, że w jej domu wcale tak dobrze nie jest: pod względem materialnym owszem – niczego nie brakuje, czerwony pasek na koniec roku też wydaje się ok. Jednak już na początku wiadomo, że matka i jej młody partner wcale nie oferują Lili poczucia bezpieczeństwa, uwagi czy też miłości w takiej ilości i jakości, jakich dziewczyna potrzebuje. Ojciec nastoletniej bohaterki mieszka w Kopenhadze, założył tam nową rodzinę, z córką ma kontakt głównie telefoniczny. Dziewczynie zdecydowanie to nie wystarcza. Frustruje ją to. W przypadku Janka zdaje się, że sytuacja wygląda lepiej, bo rodzice (oboje) troszczą się o niego, spędzają z nim czas.
Główni bohaterowie filmu Anny Kazejak są parą, którą poznajemy akurat w chwili kryzysu – Janek zdradził Lilę. Ona jest wściekła. On czuje się winny i zrobi wszystko, żeby naprawić to, co popsuł. Jak prawdziwa i mocna jest ich miłość, ma dowodzić wyzwanie, które Lila rzuca chłopakowi: chce, aby ten pozbył się dziewczyny, z którą ją zdradził. Janek zgadza się. Tragedia wisi w powietrzu.
„Obietnica” to kolejny film o polskich nastolatkach, których patologiczne zachowanie wynika z braku uwagi ze strony rodziców oraz braku silnych i przemawiających do młodego człowieka wzorców. Do tego dochodzą tak oczywiste elementy, jak pierwsza miłość oraz środowisko rówieśników, a wszyscy są wystarczająco modni, unikalni, wielkomiejscy. Na myśl przychodzą „Bejbi Blues” i „Oszukane” (choć te filmy były słabsze od „Obietnicy”). Przywołać można też „Salę samobójców” w kwestii tematu osamotnionych dzieci i braku porozumienia między nimi a rodzicami. Kilka momentów z „Obietnicy” przypomina także „Wszystko, co kocham”.
Pomysł na historię jest nawet ciekawy (pierwowzór zaczerpnięty z życia). Nieźle wróży również pokazanie wydarzeń z perspektywy nastolatki przedstawionej jako wrażliwa femme fatale, która mimo swojej nastoletniej irracjonalności i rozchwiania emocjonalnego oraz tego, że czuje się zostawiona przez rodziców, to jest jednak silną jednostką: dziewczyna ma plan działania zgodny ze swoimi ideałami, jest świadoma swojej sytuacji i swoich potrzeb. Tło i miejsce akcji są nienajgorzej zrealizowane. Pasuje nawet scena z piosenką wykonywaną przez Janka podczas akademii końcoworocznej, której słowa są dobitnym komentarzem do całej sytuacji. I niestety, ale na tym zalety filmu się kończą. Od sceny z lampionami puszczanymi na plaży jest już tylko gorzej.
Po intrygującym i w miarę przekonującym początku filmowa historia rozpada się, zaczyna najzwyczajniej nudzić. „Obietnica” nie wgniecie nas w fotel ani nie zmiażdży psychicznie, a toporne dialogi oraz gra aktorska – często ratujące wiele produkcji – nie pozwalają zaangażować się w fabułę i przejąć losami bohaterów. Trudno jest uwierzyć w uczucia filmowych postaci, bo odtwórcy ról swoją grą i tekstami nie przekonają do zaplanowanej w filmie tragedii. Co prawda dostrzec można, że odtwórczyni głównej roli, debiutująca Eliza Rycembel, stara się tworzyć w sposób pełniejszy postać nastoletniej “kobiety niebezpiecznej”, która swoją ideę prawdziwej miłości realizuje w bezwzględny sposób, a siły dodaje jej poczucie, że wie, jak bardzo kocha ją chłopak i że zrobi dla niej wszystko. Jednak do „porwania nas”, byśmy jej kibicowali, współczuli albo byśmy ją potępili jest dosyć daleko. Mateusz Więcławek w roli oddanego Lili Janka jest niespójną postacią, którą pogrąża słabe aktorstwo.
Filmu nie ratują gwiazdy w rolach rodziców nastoletnich bohaterów – Andrzej Chyra i Magdalena Popławska (rodzice Lili), Jowita Budnik i Bartłomiej Topa (rodzice Janka) – specjalnie nie mają się jak wykazać, a ich postaci przypominają papierowych bohaterów najprostszych seriali obyczajowych. Chyra stara się jak zawsze wgryźć w rolę i uwiarygodnić bohatera, ale tym razem wypada przesadnie patetycznie. Natomiast Dawid Ogrodnik, grający partnera matki Lili, Daniela, budzi wręcz śmiech na sali swoim „luzem” i zatroskaną miną, nawet jeśli jesteśmy w stanie przekonać się do idei reżyserki, która chciała pokazać, że to Daniel w praktyce wie więcej o Lili niż jej rodzice i że to on zajmuje się dziewczyną.
Bywa, że dorośli zachowują się gorzej od nastolatków, a młodzież zachowuje się tak, jak się zachowuje, bo brakuje jej rodziców z prawdziwego zdarzenia i wzorców przez nich reprezentowanych. Wiadomo, że nie wystarczą pełny brzuch, ładny pokój i modne ciuchy, komórki, laptopy, Skype, Facebook. Wiadomo, że rodzice o dzieciach nic nie wiedzą – okłamują siebie, jeśli myślą, że wiedzą albo przystają na to, że nic nie wiedzą i że nie uda się zmienić tej sytuacji.
I tak samo wiadomo, że to wszystko chciała pokazać oraz przekazać reżyserka w swoim filmie, jednak nie wyszło jej to przekonująco, a chyba tego typu wrażeń oczekuje się przede wszystkim. Zagraniczna część realizatorów filmu (montaż, muzyka) oraz nazwiska polskich gwiazd i starania debiutantów nie sprawią, że uwierzymy w tragedię nastolatków. „Obietnica” dotyka istotnego problemu oraz wykorzystuje ciekawy pomysł, ale obrazowi brak intrygującej i przekonującej widza realizacji, a także po prostu dobrego scenariusza.