search
REKLAMA
Nowe Horyzonty 2022

NIEWIARYGODNE, ALE PRAWDZIWE. Dorian Gray z robopenisem w spodniach

Niczym prawdziwy człowiek orkiestra reżyser maszeruje do rytmu, który sam wystukuje. Raz lepiej, raz gorzej, zawsze we w miarę równym tempie.

Janek Brzozowski

25 lipca 2022

REKLAMA

Quentin Dupieux nie próżnował w czasie pandemii. W nieco ponad rok (przy zachowaniu obostrzeń sanitarnych) udało mu się zrealizować dwa skromne, pełnometrażowe filmy: satyrę na kult młodości z elementami science fiction oraz pastisz kina superbohaterskiego, z herosami, których broń stanowią szkodliwe substancje zawarte w papierosach. Pierwszy z tych filmów, Niewiarygodne, ale prawdziwe, znalazł się w programie tegorocznej edycji Nowych Horyzontów.

Francuz buduje fabułę swojego filmu dwutorowo. Wątek główny napędzany jest przez perypetie Alaina (Alain Chabat, stały współpracownik Dupieux) i Marie (Léa Drucker), małżeństwa z dość pokaźnym stażem, przygotowującym się do przeprowadzki, która symbolicznie wyznacza wkroczenie w nową fazę życia. Podczas jego oglądania okazuje się, że ich wymarzony dom ma jedną, dość zaskakującą funkcję – w piwnicy znajduje się tajemnicza dziura, prowadząca, a jakże, na szczyt budynku. Skorzystanie z przejścia wiąże się jednak z pewnymi konsekwencjami: czas na zewnątrz skacze o dwanaście godzin do przodu, podczas gdy ciało osoby przebywającej wewnątrz tunelu odmładza się o trzy doby. Ostatecznie Alain i Marie zakupują posiadłość z całym dobrobytem jej inwentarza. Ku rozpaczy mężczyzny, kobieta zaczyna wkrótce spędzać w dziurze zdecydowanie zbyt wiele czasu. Kierowana obsesją odzyskania młodości, całkowicie odcina się od życia zewnętrznego.

W pewnym momencie Dupieux wprowadza na ekran drugi wątek, ściśle korespondujący z pierwszym. Alaina i Marie odwiedzają znajomi: Gerard (Benoît Magimel) i Jeanne (Anaïs Demoustier). Podczas kolacji goście dzielą się z gospodarzami ekscytującą nowiną – Gerard pojechał do Japonii, aby zamienić swojego organicznego penisa na jego elektroniczną replikę – sterowaną aplikacją na smartfonie i całkowicie uniezależnioną od fizycznego podniecenia użytkownika. W ten sposób Gerard (sukcesywnie portretowany jako karykatura samca alfa; mentalny impotent, podróżujący drogimi, sportowymi samochodami, a wolny czas spędzający na strzelnicy) ma nadzieję przedłużyć własną młodość – permanentnie znajdując się w gotowości do seksualnego zaspokojenia partnerki, funkcjonującego jako wyznacznik stanu witalności i możliwości mężczyzny.

Wilde’owska odmładzająca dziura i cronenbergowski robopenis są w wizji Dupieux, jak nietrudno się domyślić, symbolami krytykowanego kultu młodości – eksponują jego wyniszczający, toksyczny potencjał. Zafrasowani własnym fizys, Marie i Gerard powoli tracą kontakt z rzeczywistością. Pozostają głusi na potrzeby najbliższych, w tragikomicznym geście podporządkowując całą swoją życiową energię nierównej walce o wieczną młodość. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi, Niewiarygodne, ale prawdziwe uznać należy za najpoważniejsze jak dotąd dzieło Quentina Dupieux. Opatrzone klarownym komentarzem społecznym, zachęcającym do zaakceptowania upływu czasu. Pogodzenia się z myślą o nieuchronnie nadciągającej starości i zagospodarowania jej w najlepszy możliwy sposób – tak jak robi to Alain, przesiadując nad leśnym potokiem z wędką i golden retrieverem przy boku.

Pod każdym innym względem Niewiarygodne, ale prawdziwe pozostaje dziełem charakterystycznym dla twórczości Dupieux. Stężenie absurdu, podkręcane przez jedyny w swoim rodzaju humor sytuacyjny, jest takie samo jak zawsze. Bohaterowie wydają się zagubieni w otaczającej ich rzeczywistości (i trudno im się dziwić), a przeciągane, oparte na niezręcznościach dialogi utrzymują uśmiech na twarzy widza przez 74 minuty projekcji. Oglądając Niewiarygodne, ale prawdziwe, czujemy, że znajdujemy się w rękach autora, w nowofalowym tego słowa rozumieniu: twórcy dysponującego wyrazistym stylem (jak zwykle Dupieux nie odpowiada „tylko” za scenariusz i reżyserię, ale również za zdjęcia oraz montaż) i pozostawiającego swoje piętno na każdym kolejnym projekcie, którego realizacji się podejmuje. Komedii twórcy Deerskin nie sposób pomylić z czymkolwiek innym.

Choć do Mandibules i Złych glin – filmów ekscytujących, wrzucających widza w spiralę śmiechu, z której wyrwać można się tylko poprzez zatrzaśnięcie laptopa lub przedwczesne opuszczenie sali kinowej – trochę zabrakło, to Niewiarygodne, ale prawdziwie nigdy nie schodzi poniżej wysokiego poziomu, jaki Dupieux narzucił własnej twórczości, realizując w 2010 roku Morderczą oponę. Niczym prawdziwy człowiek orkiestra reżyser maszeruje do rytmu, który sam wystukuje. Raz lepiej, raz gorzej, zawsze we w miarę równym tempie.

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA