JAK ROMANTYCZNIE! Gdy nienawidzi się kom-romów…
Jak romantycznie! z zabawną Rebel Wilson na pierwszym planie okazuje się całkiem udaną satyrą na gatunek kom-romu. Twórcy nie ustrzegli się błędów, ale seans tego filmu to naprawdę przyjemne półtorej godziny – jeśli jesteście zmęczeni po całym dniu, pogoda nie rozpieszcza, macie zmartwienia i tak dalej, wystarczy odpalić Netfliksa i poszukać tego tytułu. Na poprawę humoru będzie w sam raz!
Aktorkę Rebel Wilson polubiłem, od kiedy pojawiła się w niewielkiej roli w komedii Druhny. To był świetny debiut. Następny rok przyniósł aż pięć filmów z jej udziałem – Australijka zadomowiła się w Hollywood i coraz śmielej poczynała sobie w branży. W pewnym momencie dostała nawet własny serial. Super Fun Night okazał się jednak klapą. Dziennikarze zaczęli się zastanawiać czy Rebel na pierwszym planie ma taką samą moc oddziaływania jak w barwnych występach pobocznych. Coś było na rzeczy. Nawet gdy dostała większą rolę w trzeciej części Pitch Perfect, film okazał się najsłabszą odsłoną serii.
Uważam, że Wilson jest rewelacyjną komiczką. Problem w tym, że dużo śmieszniejsze od produkcji, w których występuje, są choćby wywiady z nią. Bardzo byłem ciekaw, jak wypadnie w Jak romantycznie!, bo to tak naprawdę pierwszy film w całości oparty na jej roli. Wciąż myślę, że tę aktorkę stać na więcej – czekam, aż dostanie w końcu projekt na miarę swojego talentu i pójdzie na całość. Ale ta satyra na gatunek komedii romantycznej jest naprawdę udana. Wilson ciągnie cały film na swoich barkach i dobrze jej to wychodzi.
Historia opowiada o architektce Natalie, która w dzieciństwie została zrażona do bajkowych zakończeń rodem z komedii romantycznych. Jej życie rzeczywiście nie przypomina filmu z Julią Roberts. Mieszka w zapyziałej klitce, w pracy prawie nikt jej nie szanuje, a ona pozwala sobie wchodzić na głowę. Daleko jej do piękności z billboardu, nie wierzy w siebie. Nie marzy o księciu z bajki, bo dobrze zdaje sobie sprawę, że taki ktoś nigdy by nawet na nią nie spojrzał. Uważa, że kom-romy robią kobietom wodę z mózgu.
Pewnego dnia Natalie zostaje napadnięta i uciekając, tak niefortunnie uderza się w głowę, że traci przytomność. Gdy budzi się, wszystko wskazuje na to, że jest… bohaterką komedii romantycznej. I to takiej dozwolonej od 13. roku życia. Szpital wygląda jak sklep meblowy, lekarz oczywiście jest przystojniakiem, a jedyne ciuchy, które dziewczyna może na siebie włożyć, są żywcem wyjęte z Pretty Woman. Jej mieszkanie powiększono i jest w nim z milion butów (oraz pojawiający się znikąd przyjaciel gej – stereotypowy do bólu), w pracy ludzie Natalie szanują, poza jej najlepszą koleżanką, która teraz stała się największym wrogiem. No i najważniejsze – faceci na ulicy wreszcie zaczęli zwracać na nią uwagę. A to wszystko w rytm popowej piosenki z przełomu wieków.
Jak romantycznie! wyśmiewa tyle konwencji gatunku, ile się da. Nie chodzi tu tylko o poszczególne wątki, ale też kostiumy, soundtrack, zabiegi operatorskie. Cytowanych jest mnóstwo klasycznych pozycji, choć w zdecydowanie subtelniejszy sposób, niż miało to miejsce na przykład w Komedii romantycznej z 2006 roku. Niektóre sceny śmieszą do łez, inne – jak epicki występ w klubie karaoke – zachwycają swoją energią. Niestety ten wydłużony żart jest trochę zbyt monotonny i w pewnym momencie nie sprawia już takiej frajdy. Przy tak krótkim seansie (film trwa niecałe półtorej godziny) o nudzie nie ma mowy, ale twórcy mogli pokusić się o więcej szaleństwa. Wszyscy członkowie obsady zgodnie przyznają, że najlepiej bawili się, kręcąc scenę karaoke, i to widać. Szkoda, że takich momentów nie ma więcej. Przydałoby się w Jak romantycznie! popuścić hamulce, zbliżyć czasem do granicy dzielącej pastisz od zwykłego kiczu. Bo przecież kontrolowany kicz to nic złego!
Nie jest żadnym zaskoczeniem, że w końcówce parodia sama staje się tym, co obśmiewała – ale twórcy nieźle to rozegrali. To bardziej film o odkrywaniu miłości do samego siebie niż kolejna romantyczna historyjka. Warto poświęcić tej produkcji półtorej godziny. Rebel Wilson naprawdę daje radę, a partneruje jej między innymi Adam Devine. Ta dwójka nie po raz pierwszy spotkała się na planie i to doskonale widać. Jest między nimi naturalna chemia.
Jakiś czas temu w polskich kinach pojawił się film Jestem taka piękna!, którego pomysł wyjściowy był bardzo podobny. Zakompleksiona bohaterka grana przez Amy Schumer również uderzyła się w głowę, również straciła przytomność, a po przebudzeniu żyła w innym świecie – w takim, w którym uważała się za wyjątkową piękność. Poza wspólnym morałem, nie znajdziecie tu jednak więcej podobieństw. Dlatego nawet jeśli tamta produkcja nie przypadła wam do gustu, dajcie Jak romantycznie! szansę. Film powinien spodobać się zarówno wielkim fanom komedii romantycznych, jak i tym, którzy ich nie cierpią.