search
REKLAMA
Recenzje

CZARNE LUSTRO, SEZON 7. Dzieło niemal perfekcyjne [RECENZJA]

Udany powrót do korzeni.

Tekst gościnny

15 kwietnia 2025

REKLAMA

Po sezonie szóstym, którzy niektórzy uznali za anegdotyczny „skok przez rekina”, Czarne lustro powróciło z nowymi odcinkami w starym stylu, po raz kolejny zarażając widza defetyzmem, strachem i napięciem wywołanym zgubnym wpływem technologii na etykę i emocje człowieka. A równocześnie zaserwowało nam kilka emocjonalnych ciosów poniżej pasa, pokazując, dlaczego terapia i przepracowanie dawnych traum i zasypanych żali jest tak ważne dla naszego życia. Oceniam nowe odcinki serialu-antologii Charliego Brookera.

Jednym z zarzutów wobec poprzedniego sezonu było to, że poprzez odcinki stricte horrorowe Brooker postawił na eskapizm i formę ucieczki od otaczających nas problemów. Czarne lustro nigdy nie słynęło jednak z eskapizmu. Wręcz przeciwnie – sama koncepcja i główny zamysł serialu oraz jego karty tytułowej polegała bowiem na tym, że twórca stawiał przed nami (czarne) lustro i kazał przyglądać się naszym reakcjom na wiarygodne sytuacje podrasowane przez możliwe użycie technologii. W serialu zawsze bowiem chodziło o ludzki komponent i reakcje nie tylko bohaterów, ale też samych widzów. Scenarzysta kazał nam współodczuwać dramaty świetnie napisanych postaci i zastanawiać się, jak sami zachowalibyśmy się w podobnej sytuacji.

Właśnie dlatego eskapizm wydawał się elementem niepasującym do tego świata i pewną zdradą jego zasad. Na szczęście Brooker usłyszał te zarzuty i tym razem dał nam dokładnie to, czego oczekujemy po Czarnym lustrze – emocjonalne przeciąganie liny, testowanie naszych granic i stawianie ludzi w sytuacjach bez wyjścia, w które nieopatrznie sami się wpakowali. Pokazując równocześnie chciwość człowieka i fakt, że technologia, nawet najlepsza, nie poprawi jego natury, jeśli sam nie będzie tego chciał. Technologia to w końcu jedynie narzędzie – sama w sobie nie jest ani zła, ani dobra.

Fakt, że Brooker oszczędził nam horrorowych odcinków i w nowym sezonie nie poruszamy się w świecie fantastyki i nadprzyrodzonych stworzeń, nie znaczy jednak, że oszczędził nam horrorów dnia codziennego. Co to, to nie. Tych dostajemy aż w nadmiarze, a co najmniej dwa odcinki (Common People i Eulogy) można określić tylko jako cios prosto w serce.

REKLAMA

„Czarne lustro”, sezon 7 – Powrót do korzeni

Common People, czyli odcinek otwierający nowy sezon – to jest takie Czarne lustro, za jakim tęskniliśmy. Mroczne, smutne, ukazujące kapitalizm z najgorszej możliwej strony i pokazujący ludzi o dobrych odruchach i chęci niesienia pomocy jako takich, którzy skazani są na porażkę w starciu z wielką machiną. Życie w modelu subskrypcji poprowadzone do potęgi trzeciej i historia poświęcenia się dla możliwości dania najbliższym lepszego życia niezależnie od ceny.

Common People pokazuje najgorsze oblicze kapitalizmu żerującego na biednych ludziach, którzy nie mogą znaleźć ucieczki, gdy raz przeszli już przez złe drzwi – ich wszystkie decyzje są teraz wypadkową tej jednej, pierwotnej, która odmieniła ich postrzeganie rzeczywistości. Odcinek jest niezwykle emocjonujący, bo uderza w lęki każdego z nas i każe bohaterowi dokonać prawdziwego „wyboru Zofii”. Dodatkowo twórcy nie szczędzą nam ponurych momentów, chociażby każąc bohaterce Rashidy Jones recytować slogany reklamowe, co ma na celu podkreślenie, w czyich rękach jest jej życie, i co stanowi pewną formę upodlenia. Na dodatek oglądamy, jak bohater Chrisa O’Dowda celowo poniża się i „sprzedaje” na ekranie, by móc zapewnić lepszy byt ukochanej. Common People to spirala upodlenia, która nie może skończyć się dobrze. Pierwszy odcinek pozostawia więc człowieka z poczuciem beznadziei i smutku. Tymi emocjami, które zapewniały nam najlepsze odcinki Czarnego lustra.

Charlie Brooker potrafi bowiem tak jak Mike White, twórca Białego Lotosu, wydestylować najgorsze przywary naszego gatunku i ubrać je w zgrabną formę narracyjną, w które możemy przeglądać się jak w lustrze. Obaj twórcy każą nam zatrzymać się i zastanowić nad własnymi wyborami. Jak gdyby chcieli potrząsnąć widzem i powiedzieć mu, żeby „ogarnął się, póki nie będzie za późno”. Recenzenci często podkreślali, że najlepsze odcinki Czarnego lustra są niczym „wake-up call” czy „kubeł zimnej wody” dla odbiorców, by ci w porę się opanowali. Brooker, pokazując zagrożenia technologiczne, każe nam tak naprawdę zastanowić się nad kondycją człowieka i opanować, póki ludzkie odruchy pomocy, dobra i przyzwoitości nie zostały w nas jeszcze w pełni wyplewione.

 

„Black Mirror 7”: „All the lonely people” („Eleanor Rigby” plays softly in the background)

Jednym z motywów przewodnich nowego sezonu jest samotność. Temat, który w zasadzie nie był *silnie* eksplorowany w sezonie szóstym – stworzonym bardziej jako forma eskapizmu, po tym jak Brooker stwierdził, że nawet nie chce tworzyć nowego sezonu, bo otaczający świat jest tak przytłaczający – pojawił się ze zdwojoną siłą w nowych odcinkach. Zwracam na to uwagę dlatego, że to pandemia koronawirusa dobitnie unaoczniła, jak łatwo w dzisiejszym świecie o poczucie alienacji i samotności. Ten okres wyraźnie uświadomił nam bowiem, że teoretycznie przecież mieliśmy ze sobą kontakt przez internet i wszelkiego rodzaju komunikatory, ale była to jedynie namiastka tego prawdziwego, namiastka namacalnej bliskości i budowania relacji. Człowiek jest istotą stadną, dlatego potrzebuje prawdziwych, namacalnych bodźców, by czuć się w pełni sobą.

W pewnym momencie pandemia spowodowała zaś epidemię samotności, z której niektórym wyjątkowo trudno wyjść. Wydaje się, że musiało minąć nieco więcej czasu, by Brooker mógł przyjrzeć się temu problemowi. Samotność, odosobnienie i poczucie bycia niezrozumianym przez innych są jednymi z motywów, które przewijają się w odcinkach Plaything, Euology, USS Callister: Into Infinity i poniekąd Hotel Reverie.

Najwyraźniej widać to w pierwszym z nich, opowiadającym o dziennikarzu technologicznym, który ucieczkę od samotności odnajduje w interakcji z bohaterami nietypowej gry komputerowej/symulatora życia. Mężczyzna w pewnym momencie zaczyna spędzać czas jedynie na interakcji z cyfrowymi stworzeniami, co finalnie może doprowadzić do tragedii. Plaything to zresztą kolejny odcinek w starym stylu nie tylko dlatego, że jest smutny, mroczny i brudny, ale też dlatego, że przerywa akcję w wyjątkowo dramatycznym momencie, każąc samemu widzowi domyślać się, co mogło wydarzyć się dalej. Historia Camerona Walkera (świetni Lewis Gribben i Peter Capaldi) pokazuje też, dlaczego ludzka samotność może być tak przejmująca.

(Co ciekawe – Netflix poszedł za ciosem i wyprodukował prawdziwą grę „Thronglets”, którą można ściągnąć na urządzenie mobilne. Należy tylko uważać, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli i nie skończyła tak, jak w serialu).

„Czarne lustro 7”: Nostalgia wehikułem czasu

Innym ważnym motywem nowych odcinków jest pamięć, nostalgia oraz sposób, w jaki przetwarzamy własne wspomnienia. Euology dosadnie pokazuje, jak działa ludzka pamięć i jak przerabiamy rzeczy w naszej głowie, by oddawały nasze stany emocjonalne i naszą percepcję rzeczywistości. Dlatego, gdy jesteśmy skonfrontowani z „żywym” zapisem przeszłości oglądanym niczym film (czy raczej zapis kamery industrialnej – w końcu film to też dzieło człowieka, ułożone w jakiejś kolejności, mające na celu wywoływać konkretne emocje), możemy być zaskoczeni tym, co widzimy. Brooker od dawna zainteresowany był tym mechanizmem – to w końcu podstawa jednego z najlepszych odcinków serialu, czyli The Entire History of You z sezonu pierwszego.

Bohater Paula Giamattiego za pomocą zdjęć cofa się do własnej przeszłości i próbuje odtworzyć dawne wspomnienia. Bodźce wzrokowe działają jednak tylko do pewnego momentu i dopiero gdy bohater korzysta z pomocy muzyki, potrafi w pełni odbudować własne, głęboko zakorzenione wspomnienia.

Ten wątek unaocznia, jak wielki wpływ na naszą pamięć posiadają dzieła kultury i jak stają się one katalizatorem do odblokowania dawnych wspomnień i odczuwanych wtedy emocji. Dlaczego lubimy oglądać filmy, które już znamy? Bo chcemy po raz kolejny odczuć te silne emocje, które towarzyszyły nam przy pierwszym seansie. Hotel Reverie podnosi tę chęć do potęgi trzeciej, pozwalając bohaterce dosłownie zanurzyć się w świecie klasycznego filmu i wreszcie poczuć emocje, których brakowało jej w prawdziwym życiu. To dla niej także odtrutka na samotność, którą odczuwa na co dzień. Nie bez powodu bohaterka Issy Rae mówi przecież, że wciąż czeka na swoją wielką historię miłosną, rodem z Hotelu Reverie, słynnego (nieistniejącego w naszym świecie) filmu, będącego odpowiedzią Czarnego lustra na Casablancę. To odcinek niezwykle nostalgiczny, pokazujący ludzką potrzeb powrotu do wyidealizowanej wizji przeszłości, dawnych wzorców i „prostszego świata”.

W Eulogy i Hotel Reverie technologia staje się rodzajem terapii, pozwalając bohaterom wydobyć ważne prawdy o sobie i dzięki temu zmienić swoją percepcję otaczającej rzeczywistości. Odcinek piąty pokazuje, że bohater Giamattiego sam skazał się na samotność, decydując się, by jedno traumatyczne wydarzenie wpłynęło na jego rzeczywistość. Euology staje się dzięki temu otwartą pochwałą psychoterapii, pokazując wprost, dlaczego warto zamykać dawne rany i przepracowywać traumy. Tak, by nie miały one dalszego wpływu na nasze życie i byśmy mogli ruszyć do przodu, a nie tylko utyskiwać „za tą, która odeszła” (ang. „the one that got away”). To w końcu podejście bohatera Giamattiego do przeszłości skazało go na samotność.

[Co ciekawe – koncepcja technologii jako formy terapii była wprost wykorzystany w filmie SF The Pod Generation Sophie Barthes, gdzie bohaterowie dosłownie chodzą na terapię udzielaną przez Sztuczną Inteligencję. (Co innego, że ten film bardzo chciałby być jak Black Mirror, ale niestety mu nie wyszło)].

„Black Mirror” – sezon 7: RECENZJA. Gaslighting is real!

Siła pamięci jest też ważnym motywem przewodnim odcinka Bête Noire, którego fabułę można by opisać jako: „gaslighting jest prawdziwy”. Gaslighting to rodzaj przemocy psychicznej, polegający na takiej manipulacji drugą osobą, by przestała wierzyć własnym osądom i swojej percepcji rzeczywistości. To właśnie dzieje się między bohaterkami Sieny Kelly i Rosy McEven, które nie tylko wyraźnie nie mają się ku sobie, ale jeszcze stają się coraz bardziej antagonistycznie do siebie nastawione. Na dodatek – sam tytuł odcinka w języku francuskim oznacza dosłownie „czarną bestię”, a frazeologizm tłumaczy się jako „osobę lub rzecz silnie znienawidzoną lub unikaną”, co doskonale oddaje stan, w jakim znajduje się główna bohaterka. Jej losy to nie tylko ciekawy komentarz do nierówności w miejscu pracy, podrasowany percepcją rasową, ale także umiejętne pokazanie, na czym polega mechanizm gaslightingu oraz stopniowe podburzanie wiary we własne umiejętności i pamięć przez główną bohaterkę. Oczywiście, jako że to świat Czarnego lustra, technika ta dostaje dodatkową pomoc przy użyciu technologii rodem z SF.

Co ważne – jak zauważyli skrupulatni internauci – twórcy sami postanowili zabawić się z pamięcią widza, serwując w tym odcinku dwa warianty nazwy restauracji, która jest jednym z ważnych punktów zwrotnych odcinka. Wiedząc, że w dobie streamingu ludzie chętnie zapauzują oglądany program i wrócą, by sprawdzić, co widziały ich oczy i czy dobrze zapamiętali podaną informację, celowo umieścili w odcinku dwie wersje tej nazwy, podburzając w ten sposób postrzeganie rzeczywistości przez samego widza. W ten sposób doskonale przybliżyli, na czym polega mechanizm gaslightingu i przenieśli część akcji serialu do prawdziwego świata.

Tego rodzaju zagrania są często strzałem w dziesiątkę, namacalnie unaoczniając widzowi problem, z jakim stykają się bohaterowie danego dzieła kultury. To właśnie ta perspektywa leży przecież u podstaw sukcesu wybitnego Ojca Floriana Zellera, gdzie oglądamy wydarzenia z perspektywy chorego na Alzheimera bohatera Anthony’ego Hopkinsa, nagrodzonego za swoją kreację Oscarem. Ten film dobitnie pokazuje rzeczywistość w sposób, w jaki postrzega ją sam bohater, i właśnie dlatego ten film tak silnie działa na nasze zmysły. To samo robi Charlie Brooker w drugim odcinku nowego sezonu swojego serialu.

I tu wracamy do innego motywu nowego sezonu, czyli zbawiennego wpływu psychoterapii, która pozwala nam przywrócić naszą wizję rzeczywistości i odkryć najlepszą wersję siebie. Bête noire, tak jak Euology unaocznia bowiem, że choć jesteśmy sumą naszych wyborów i przeszłości, to przyszłość nadal możemy budować sami, podejmując takie, a nie inne decyzje.

„Czarne Lustro”, sezon 7: oceniamy nowe odcinki serialu Netflixa

Siódmy sezon jest więc dziełem niemal perfekcyjnym, idealnie wpisującym się w formułę całego serialu i dającym widzowi dokładnie to, na co się od początku pisał. Każdy odcinek wywołuje odpowiednie emocje i potrafi silnie zaangażować, pozwalając nie tylko wczuć się w sytuację przedstawioną, ale i zapłakać nad losem bohaterów.

Losy postaci z nowych odcinków są nie tylko świetnie napisane, ale i doskonale zagrane. Na uwagę zasługują w szczególności Paul Giamatti, Emma Corrin i Chris O’Dowd, ale w zasadzie każdy aktor zdawał się świetnie czuć swoją postać. Nie zdziwię się, jeśli dla członków obsady posypią się nagrody Emmy (no chyba że Akademia zapomni o serialu ze względu na jego kwietniową premierę).

Równocześnie doskonałą decyzją było takie, a nie inne ułożenie odcinków w sezonie – zaczynamy od ciosu w żebra w Common People, a kończymy na pozytywnej nucie w USS Callister: Into Infinity – jednym z najbardziej pozytywnych zakończeń odcinków Czarnego lustra w historii. (Choć tytuł najbardziej optymistycznego odcinka należy do 5×03 Rachel, Jack and Jackie Too, który chyba jako jedyny kończy się przecież happy endem). Można powiedzieć, że dzięki temu Charlie Brooker postawił na swoim. Nowy sezon dostarcza dokładnie tych emocji, o które upominali się fani, ale poprzez nutkę nadziei i pozytywnych emocji w finałowym odcinku, sezon jako całość może sprawdzać się też jako forma eskapizmu i ucieczki od problemów codzienności. Doskonały wybór.

Jak więc oceniam najnowsze odcinki serialu?! W skrócie: jestem zachwycony! Uważam, że siódmy sezon Czarnego lustra to jeden z najlepszych sezonów dowolnego serialu, jaki widziałem od dawna. Chapeau bas!

REKLAMA