BOHATER OSTATNIEJ AKCJI (1993)

.Film ma prześmiewczy charakter, dzięki czemu pozwala sobie na wiele; pojawia się w nim (poza wspomnianym niżej kocim detektywem) sam Humphrey Bogart, jako czarno-biały detektyw Philip Marlowe, ruchomy wycinek z Wielkiego snu. Film McTiernana wykpiwa i obśmiewa całe lata historii Hollywood, wraz z jego mentalnością – Maria Shriver, na premierze filmu Jack Slater IV, gani Arnolda słowami: „Tylko nie zachwalaj swoich restauracji, to takie drobnomieszczańskie” (**). Wreszcie Bohater ostatniej akcji to rozrywkowa wersja Ucieczki z kina Wolność czy Purpurowej róży z Kairu, gdzie świat filmowy przenika się ze światem realnym, przynosząc wiele zaskoczeń zarówno dla postaci fikcyjnych, jak i ich widzów siedzących przed srebrnym ekranem.
– Mogę udowodnić, że to film!
– Niby jak?
– Na posterunek wszedł właśnie animowany kot!
– Tak, właśnie wrócił po zwolnieniu dyscyplinarnym.
– Hej! Tam jest ANIMOWANY KOT!
– Ten kot to nasz najlepszy człowiek!
I, o dziwo, znajduje się w tym filmie miejsce dla wielu ciekawych obserwacji z rodzaju tych poważnych, gdy Jack Slater ubolewa nad losem, jaki zgotowali mu… scenarzyści, którzy na kartkach scenariusza zabrali mu syna i kazali cierpieć. Tym samym w Last Action Hero znalazło się miejsce dla innego dzieciaka, który Slaterowi zastąpi syna. W roli Danny’ego, przeżywającego niezwykłe przygody w świecie filmu u boku fikcyjnego bohatera kina akcji (ostatniej akcji), Jacka Slatera (który staje się substytutem ojca), wystąpił Austin O’Brien (znany wówczas z trzecioplanowej roli w Kosiarzu umysłów). Okazał się najsłabszym ogniwem filmu McTiernana. Poza wspomnianą nieco wyżej Marią Shriver (żoną Schwarzeneggera) w Bohaterze… wystąpiło we własnych osobach (czyli tzw. as himself) jeszcze wielu znanych ludzi showbiznesu, żeby wspomnieć tylko Chevy Chase’a, Jean Claude’a Van Damme’a, M. C. Hammera, Jamesa Belushi czy Damona Wayansa – wszyscy wyżej wymienieni pojawili się na premierze nowego filmu Arnolda Schwarzeneggera: Jack Slater IV.
Podobne wpisy
Nawet jednak pomijając mnóstwo gościnnych występów gwiazd kina (pod względem liczby znanych nazwisk w liście płac Last Action Hero prawdopodobnie jest najlepszym filmem wszech czasów), obsada jest imponująca: Anthony Quinn jako przywódca mafii, Charles Dance (pamiętny Clemens z Alien3) jako jego prawa ręka, Ian McKellen jako Śmierć, Tina Turner w epizodycznej roli pani burmistrz, czy wreszcie wspomniany na początku F. Murray Abraham (zdobywca Oscara za rolę Salieriego – który wykończył Moe Zarta – w filmie Amadeusz Formana). Last Action Hero, poza zabawą w kino i kinem, to także – a może przede wszystkim – film spektakularnej akcji, z – miejscami przyprawiającym o zawrót głowy – pościgiem samochodowym, kilkoma niezłymi wymianami ognia i eksplozjami w tle. Rewelacyjnie brzmią wszelkie wystrzały, przede wszystkim z pistoletu Jacka Slatera, którego odgłos wyróżnia się na tle broni przeciwników, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Toma Cruise’a w Zakładniku i jego pistoletu, brzmiącego dwa razy donośniej od innych. Przy realizacji Bohatera ostatniej akcji po raz pierwszy w historii wykorzystano nowoczesny system dźwięku SDDS (Sony Dynamic Digital Sound). Od strony technicznej jest zatem kolorowo, wybuchowo, głośno i efektownie – czyli tak, jak na porządne kino akcji przystało.
Arnold Schwarzenegger był w czasie realizacji Last Action Hero w swojej najwyższej formie (świeżo po ogólnoświatowym sukcesie T2). Pomysł na scenariusz był wysokich lotów, na planie zgromadzono plejadę gwiazd, reżyserem został John McTiernan, twórca takich kamieni milowych kina akcji jak Szklana pułapka i science fiction jak Predator… i coś w Last Action Hero nie zagrało tak, jak powinno. Składniki były dobre, przepis także, kucharz przecież też, a wyszedł taki troszkę zakalec. Ciężko powiedzieć, w którym miejscu szukać zgniłego jaja. Był nim w jakimś stopniu Austin O’Brien, bardziej drażniący niż wzbudzający sympatię widza. Mogło też zawinić przeszarżowanie z humorem w niektórych scenach lub zbyt prześmiewczy ton całego przedsięwzięcia. Takie bowiem sceny, jak uśmiercenie bandyty lodem w waflu czy motyw córki Slatera, która załatwia bandytę kopnięciami, jednocześnie piszcząc (nie wiadomo po co) – naprawdę irytują. A może Arnold Schwarzenegger szydzący z własnego ekranowego wizerunku nie przypadł do gustu widzom?
Tak czy inaczej, Bohater ostatniej akcji to film straconej szansy, zbyt luźno i prześmiewczo podchodzący do tematu żartu z samego siebie, dzieło rozpadające się gdzieś w połowie na zbiór wielu odwołań do historii kina, przemieszanych z mającymi wpadać w ucho tekstami, co nie zawsze wychodziło tak, jak zamierzyli twórcy. Film McTiernana jest nierówny, niezłe akcje (pościg, helikopter ostrzeliwujący windę) psuje po chwili stężenie głupoty w dialogu, przyciężki humor, zbyt głębokie pójście w stronę parodii czy zbyt ekspresyjna gra Austina O’Briena. W ogóle przypadek Bohatera ostatniej akcji jest bardzo dziwny; film zdobył nominacje aż w 7 kategoriach do Saturn Award (Najlepsza rola męska – Arnold Schwarzenegger, Najlepszy występ młodego aktora – Austin O’Brien, Najlepsza reżyseria – John McTiernan, Najlepszy film fantasy, Najlepsze kostiumy, Najlepszy scenariusz, Najlepsze efekty specjalne), przy jednoczesnych sześciu nominacjach do Złotej Maliny (Najgorszy aktor – Schwarzenegger, Najgorsza reżyseria – McTiernan, Najgorsza Nowa gwiazda – O’Brien, Najgorszy film i Najgorszy scenariusz, oraz Najgorsza piosenka dla AC/DC za utwór Big Gun promujący film).
Jak zatem widać, jedni chcieli film nagradzać, inni karać – i to w tych samych kategoriach. Na pochwalne peany film McTiernana może i nie zasługuje, ale nie jest też tak zły, aby obsypywać go Złotymi Malinami (na szczęście skończyło się na nominacjach), jednak to, że „coś” jest z Bohaterem ostatniej akcji nie teges, to niezaprzeczalny fakt. Jedno jest też pewne: Last Action Hero, mimo wielkiej kampanii reklamowej, poniósł w kinach totalną klęskę, a koszty produkcji (60 mln $, z czego 15 dla samego Arnolda) zwracały się długo, mozolnie i ledwie ledwie… I nie pomogły wrzaski Kapitana, który całkiem zgrabnie parodiował stereotyp dowódcy wydzierającego się na podwładnego, przeważnie głównego bohatera.
(*) – tytuł Last Action Hero został w Polsce błędnie przetłumaczony. Powinien brzmieć „Ostatni bohater akcji” (w domyśle: kina akcji).
(**) – chodzi o sieć restauracji Planet Hollywood, którą wraz z Bruce’em Willisem i Sylvestrem Stallone’em założył Arnold.
Tekst z archiwum film.org.pl.