Zagłosuj na najlepsze SERIALE SCIENCE FICTION wszech czasów!
Choć science fiction kojarzy się z wielkimi widowiskami kinowymi, gatunek z powodzeniem radzi sobie także w telewizji. Oto trzydziestka najlepszych seriali SF w historii. Wyboru dokonali czytelnicy. Star Trek, Z Archiwum X, a może Czarne lustro? Przekonajcie się, kto znalazł się na podium.
30. Gwiezdna Eskadra (1995–1996)
Gwiezdna Eskadra to amerykański serial emitowany w latach 1995–96. Produkcję stworzyli Glen Morgan i James Wong. W Gwiezdnej Eskadrze śledzimy znajdujących się w kosmosie członków oddziału przeszkolonego do pracy nad naszą planetą, których misją jest walka z pozaziemską cywilizacją. Akcja rozgrywa się w latach 2063–2064. Choć twórcy planowali aż pięć sezonów serialu, zrealizowano zaledwie jeden. [Łukasz Budnik]
29. Star Trek: Enterprise (2001)
W świecie Star Treka było już wszystko poza prequelem – postanowiono to w końcu nadrobić. 100 lat przed wydarzeniami z pierwszego serialu dzielny kapitan Archer razem z załogą przemierza kosmos i odkrywa nowe cywilizacje. Serial trafił na antenę w kiepskim momencie, bowiem w tym samym czasie nadawano w telewizji aż cztery inne produkcje z serii i w dodatku kręcono jeszcze filmy. W rezultacie został przedwcześnie skasowany i to tuż po tym, jak jego jakość zaczęła szybować wysoko w górę. Wielka szkoda. Główny wątek serialu dotyczył broni masowej zagłady, która podczas pierwszych prób zniszczyła Florydę i miała posłużyć do unicestwienia całej planety. Podróż w nieznane, by zatrzymać potencjalną rzeź, była doskonałym pomysłem na fabułę. A do interesujących, dobrze napisanych postaci aż chciało się wracać. [Gracja Grzegorczyk]
28. The OA (2016–2019)
Specyficzny, inny, nietypowy – te słowa z marszu cisną mi się na usta po seansie dwóch sezonów The OA. To z pewnością jeden z najbardziej zagadkowych, nietuzinkowych seriali SF, ale też jeden z tych trudno przyswajalnych. Niejednokrotnie miewałem chwile, gdy chciałem zakończyć swoją przygodę z serialem – bo mnie zwyczajnie nudził. Równie często przeżywałem jednak zachwyt jego charakterystycznym romantyzmem. Teoria światów równoległych sprowadzona została tu do roli tła dla historii o poszukiwaniu łączności. Przy odrobinie zaangażowania i otwartym sercu da się The OA wzruszyć. Dlatego szkoda, że ostatecznie Netflix zdecydował się skasować serial – znacznie gorsze twory kontynuowane są bez opamiętania. [Jakub Piwoński]
27. Star Trek: Stacja kosmiczna (1993–1999)
Kolejna odsłona Star Treka, która okazała się na swój sposób wyjątkowa. W serialu pojawia się wiele ciekawych postaci, z czarnoskórym kapitanem na czele. Ważne jest, że scenarzyści każdemu z nich dali własny głos oraz błyskotliwe i niezwykle mądre kwestie dialogowe. Oglądanie serii tylko dla nich to przyjemność sama w sobie. Choć produkcja jest momentami nierówna, wcale nie wpływa to na przyjemność płynącą z jej odbioru. Można spotkać się z głosami, że lepiej opuścić dwa pierwsze sezony, bo są irytujące. Nic bardziej mylnego. Każdy odcinek serii jest niezwykle ważny. Istotne jest, że dzięki nim rozumiemy dynamikę pomiędzy postaciami i to, dlaczego niektóre interakcje pomiędzy nimi przebiegają w taki, a nie inny sposób. W DS9 dużo się dzieje, ale podstawową przesłanką i głównym czynnikiem odróżniającym go od wszystkich innych Star Treków jest to, że odbywa się na stacji kosmicznej, a nie na podróżującym przez próżnię statku. Dziwne stworzenia muszą nauczyć się współistnieć w tym zapomnianym przez Boga miejscu. Dzięki temu same postacie wypadają dużo ciekawiej, niż gdyby były standardowymi reprezentacjami wymyślonych przez scenarzystów gatunków. [Gracja Grzegorczyk]
26. Sliders (1995–2000)
W serialu śledzimy przygody grupy ludzi, który „ślizgają się” pomiędzy różnymi wymiarami, gdzie rozwiązują problemy o globalnym znaczeniu, jednocześnie próbując odróżnić się od swoich międzywymiarowych odpowiedników. Nie jest to dzieło przełomowe, ale niesamowicie przyjemne w odbiorze. Widzimy powtarzające się motywy, które dziś są może przestarzałe. Jednak to bez znaczenia, bo całość to totalna jazda bez trzymanki. Pojawiają się też odcinki, które starają się namieszać i wywrócić całą fabułę do góry nogami, co tylko działa na korzyść serialu. Do tego mamy bohaterów, który są na tyle sympatyczni, że chcemy dalej oglądać ich przygody. Oczywiście lata 90. nie byłyby sobą, gdyby co drugi serial nie został opatrzony tandetnymi efektami specjalnymi. Tak jest też w tym przypadku, dzięki czemu otrzymujemy dzieło, które poziomem nie odbiega od klasyki gatunku, czyli Doktora Who. To przykład serialu, który albo się kocha, albo nienawidzi. [Gracja Grzegorczyk]
25. SeaQuest (1993–1996)
Produkcja przetrwała niestety tylko trzy sezony. To kolejna próba wykorzystania boomu na seriale SF, jaki nastąpił w latach 90., kiedy powstawały takie produkcje jak chociażby Babylon 5. To jednak nie przykład klasycznego serialu, gdzie konieczne jest oglądanie na bieżąco. Tylko kilka postaci pojawia się więcej niż raz, a niewiele wątków zostaje kontynuowanych w kolejnych odcinkach. Jednak ten serial powstawał w czasach z dzisiejszej perspektywy „prehistorycznych”, kiedy nowy widz mógł losowo włączyć się w oglądanie serialu na dowolnym odcinku i właściwie niczego nie przegapić. Dzisiaj jest to już praktycznie niemożliwe. SeaQuest wyróżniał na tle innych produkcji z tamtego czasu tym, że nie opowiadał o przygodach w kosmosie, a o eksploracji głębin oceanu. Jako morską odpowiedź na Star Treka ogląda się go naprawdę nieźle, a przy tym oferuje on kilka całkiem świeżych pomysłów. [Gracja Grzegorczyk]
24. Fringe: Na granicy światów (2008–2013)
J.J. Abrams kojarzy mi się z tym, że za jaki projekt by się nie wziął, zamienia go w złoto. Tak też było w tym przypadku. Siła serialu leży w trojgu jego bohaterów i ich złożonych relacjach, co czyni całość niezwykle atrakcyjną pod względem fabularnym. Historie są również świeże i ekscytujące, a wypróbowana formuła „potwora tygodnia”, którym zajmują się bohaterowie, za każdym razem wnosi coś nowego i wyjątkowego do fabuły. To inteligentne science fiction w najlepszym wydaniu. Mamy tu wiele wątków i niuansów, które sprawiają, że momentami serial przypomina współczesne Z Archiwum X. Troje głównych bohaterów łączy siły, aby zbadać przypadki, których nie można wyjaśnić zwykłymi kanałami naukowymi, a przy okazji muszą rozliczyć się z własną przeszłością, przyszłością i teraźniejszością. Na szczególną uwagę zasługuje John Noble w podwójnej roli, ukazującej jego niezwykły kunszt aktorski. [Gracja Grzegorczyk]
23. Neon Genesis Evangelion (1995–1996)
Neon Genesis Evangelion to nie tylko świetny serial science fiction, ale przede wszystkim wybitne anime psychologiczne, które ciąży na psychice widza przez długie lata. Reżyser i scenarzysta Hideaki Anno obrazuje świat po Drugim Uderzeniu – ogromnej światowej katastrofie, po której populacja zmniejszyła się o połowę. Po 15 latach od tego wydarzenia ludzkość staje jednak przed nowym zagrożeniem – Aniołami, olbrzymimi maszynami bojowymi zstępującymi z nieba, niszczącymi wszystko na swojej drodze. Ich przeciwnikami stają się biomechaniczne roboty stworzone przez ludzi. Shinji, główny bohater anime, jest jednym z pilotów takiej maszyny. Prócz ciekawej historii o podłożu fantastycznonaukowym mamy tu bolesną historię o końcu świata, którą ukazuje się przez pryzmat pełnokrwistych bohaterów o pogłębionych portretach psychologicznych. Całości dopełniają psychologiczno-filozoficzne rozmyślania na temat kondycji człowieka we wszechświecie, depresji i poczuciu wewnętrznej pustki okraszone ciężką, ponurą biblijną symboliką. Neon Genesis Evangelion to serial, od którego bije aura geniuszu. [Maja Budka]
22. Utopia (2013–2014)
Utopia to dzieło szalonej i błyskotliwej wyobraźni Dennisa Kelly’ego, wciągające widza do dziwnego, brutalnego, misternie zbudowanego labiryntu, z którego wyjście istnieje, choć wydaje się, że jego osiągnięcie jest po prostu niemożliwe. Brytyjski serial jest bowiem tworem wybitnie skomplikowanym na poziomie scenariusza. W ciągu zaledwie 12 odcinków dwóch sezonów produkcja opowiada o teoriach spiskowych, cyberszpiegostwie, powieściach graficznych z ukrytymi informacjami i kodami, podejrzanych interesach firm farmaceutycznych oraz jeszcze wielu innych sprawach. Co dziwniejsze, wszystkie te tematy w odpowiednich momentach doskonale się zazębiają, potęgując poczucie ogromnego niepokoju i paranoi. Dyskomfort i ciekawość u odbiorcy wprowadza także niesamowita strona wizualna Utopii, której skrzące się mocnymi barwami z żółcią i zielenią na czele oraz zadziwiające wszechobecną symetrią elementy przełamywane są aktami bezsensownej, brutalnej przemocy. Świetnie zagrany brytyjski serial to najprawdopodobniej jedna z najoryginalniejszych produkcji telewizyjnych XXI wieku, a wszyscy, którzy ją widzieli, rozpoznają Utopię zaledwie po czterech słowach: „Where is Jessica Hyde?”. [Przemysław Mudlaff]
21. Roswell: W kręgu tajemnic (1999–2002)
Amerykański serial Roswell: W kręgu tajemnic opowiada historię trójki (w drugim sezonie czwórki) przybyszów z kosmosu, którzy w 1947 rozbili się nieopodal Roswell. Poza kosmitami w serialu śledzimy też perypetie ich ludzkich przyjaciół. Roswell doczekało się trzech sezonów, a łącznie nakręcono 61 odcinków. W Polsce serial można było oglądać między innymi na Polsacie. [Łukasz Budnik]