QUENTIN TARANTINO każe “ssać k*tasa” przeciwnikom sceny z BRUCE’EM LEE. “Nie miał szacunku do kaskaderów”
W 2019 roku głośno było o konflikcie między Quentinem Tarantino, a Shannon Lee – córką Bruce’a. Powodem był sposób, w jaki reżyser przedstawił gwiazdora w Pewnego razu… w Hollywood.
Krótkie streszczenie dla tych, którzy nie śledzili afery od początku – Shannon Lee wyraziła niezadowolenie, że Tarantino przedstawił jej ojca jako aroganckiego, zadufanego sobie mężczyznę twierdzącego, że mógłby pokonać Muhammada Alego i przechwalającego się swoimi umiejętnościami. Co więcej, zarówno ona, jak i podopieczny oraz biograf Lee byli zniesmaczeni sugestią, że mistrz sztuk walki mógłby nie dać rady Cliffowi Boothowi (Brad Pitt) w bezpośrednim pojedynku. Tarantino odnosił wówczas się do komentarzy broniąc swoich racji – według niego Lee rzeczywiście wypowiadał się w taki sposób, a Booth to fikcyjna postać, więc nie jest żadnym wyznacznikiem faktycznych umiejętności gwiazdora. Według Tarantino, żona Bruce’a Lee wspomniała w swojej biografii o tym, iż jej mąż jest pewny pokonania Muhammada Alego. Po roku Shannon Lee wciąż nie kryła swojego niesmaku wobec tego, jak Tarantino sportretował jej ojca i jaki wpływ wywarł na widzów i dodała że jest rozczarowana faktem, że Tarantino podtrzymywał swoje stanowisko na temat arogancji Lee.
Reżyser tymczasem promuje swoją książkową wersję Pewnego razu… w Hollywood i przy okazji wywiadu z Joe Roganem znów powrócił do tej kontrowersyjnej kwestii, komentując sprzeciwy wobec sceny:
Potrafię zrozumieć, że jego córka ma z tym problem, bo to jej ojciec. Rozumiem to. Ale wszyscy inni mogą ssać k*tasa.
Reżyser dodał, że przegrana Bruce’a Lee w pojedynku z Cliffem Boothem ma sens, bo ten drugi wziął Lee podstępem – najpierw dał się uderzyć, a gdy Lee próbował zadać mu identyczny cios, potrafił się już wybronić, co też uświadomił sobie Bruce. Tarantino podkreślił, że Lee przegrałby z Cliffem w starciu na pięści, bo to specjalność Bootha (w książce reżyser wyjawia, że Cliff w przeszłości zamordował wiele osób podczas wojny i że nie robiło mu różnicy, czy skrzywdzi Lee w walce).
Podczas rozmowy z Roganem Tarantino poruszył też kwestię relacji Lee z amerykańskimi kaskaderami – jak twierdzi reżyser, Lee zawsze ich kopał i nie miał do nich żadnego szacunku, uważając, że są nieprofesjonalni. Sprawiało to, że kaskaderzy odmawiali pracy z Lee. Już wcześniej takim słowom sprzeciwiał się biograf Bruce’a, utrzymując, że gwiazdor zawsze respektował osoby z ekipy.
W swojej książce Tarantino zauważa też zbieżności między Bruce’em Lee i Charlesem Mansonem, stwierdzając, że Lee patrzył na filmowe gwiazdy Hollywood tak, jak Manson patrzył na muzyków którzy mogliby mu pomóc zaistnieć w LA.